Rejestracja
Forum Forum o sporcie Strona Główna
FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości Zaloguj
Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu  Forum Forum o sporcie Strona Główna » Piłka nożna

Autor Wiadomość
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Pon 14:02, 22 Wrz 2008 Back to top

LECH - Piast, komentarz pomeczowy - 22.09.2008 r.
Nie było niespodzianki w Poznaniu, gdzie w minioną niedzielę gościła drużyna Piasta. Gliwiczanie przegrali z „KOLEJORZem” 0:1. Wygrana gospodarzy mogła być okazalsza, bo miejscowi mieli kilka wybornych okazji do podwyższenia wyniku. Przy odrobinie szczęścia mógł być jednak remis, bo po strzale Banasia, KOTOROWSKIego wyręczył słupek.
„KOLEJORZ” nie taki straszny
LECH jak chyba każdy kibic wie nie od dziś nazywany jest „poznańską lokomotywą”. To określenie wzięło się stąd, że LECHici jeśli są w optymalnej dyspozycji potrafią zmiażdżyć każdego rywala. Ponad tydzień temu przekonała się o tym Wisła Kraków, która u siebie przegrała z poznaniakami w stosunku aż 1:4. Podopieczni FRANCISZka SMUDy rozegrali jednak w czwartek bardzo trudne spotkanie z Austrią Wiedeń. W tym też upatrywano szansę Piasta na wywiezienie z BUŁGARSKiej dobrego wyniku, którym niewątpliwie byłby remis. Aby ten cel osiągnąć Marek Wleciałowski zdecydował się na kolejne zmiany w składzie. Od pierwszej minuty na murawie zobaczyliśmy Marcina Radzewicza, który wspierał w ataku Daniela Koczona. Dla „Radzy” był to powrót po latach w szeregi gliwickiej jedenastki. Kibice pamiętają jego fantastyczne rajdy przeprowadzane lewą stroną i efektowne gole. W środku pola natomiast zagrał Michał Szczyrba, dla którego był to debiut w Ekstraklasie. Do składu powrócił również Łukasz Krzycki.
Pełna relacja, składy, punktacja na podstronie rozgrywki/relacje [link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Pon 19:37, 22 Wrz 2008 Back to top

ME przegrywa z LECHem u siebie - 22.09.2008 r.
Piast Gliwice ME - LECH POZNAŃ ME - 0:2 (0:0)
Bramki: 0:1 - 57 min WRZESZCZ, 0:2 – 88 min ŁOZIŃSKI
LECH przyjechał w czysto młodzieżowym składzie. Jedynym zawodnikiem z szerokiego składu jest bramkarz, DAWID KRĘT. Zespół Piasta został zasilony przez kilku graczy pierwszej drużyny w tym jeszcze niedawno podstawowy zawodnik – Lumir Sedlacek. Ta pierwsza odsłona był wyrównanym widowiskiem. Końcówce gospodarze stworzyli dobie sytuację bramkową. Po rogu Iwan strzelał głową i z dużym trudem wybronił to KRĘT. Tuż po przerwie z dużym rozmachem zaatakowali goście i stworzyli sobie okazję do objęcia prowadzenia. Po szybkiej akcji szczupakiem popisał się GOŁEMBIOWSKI. Ten sam zawodnik w 51 min po rzucie wolnym znów uderzał głową z 5 metrów, przestrzelił. W 57 min. po bardzo ładnej akcji przeprowadzonej prawą stroną WEZESZCZ uderzył z pierwszej piłki z 5 metrów, Ponichtera nie miał nic do powiedzenia. W 63 min z wolnego uderzył Petasz, piłka przeszłą metr nad poprzeczką. W 88 min ŁOZIŃSKI popisał się ładnym strzałem zzza linii pola karnego ustalając wynik meczu.
Piast: 12 Łukasz Ponichtera - 2 Mateusz Burda, 4 Łukasz Cetera, 3 Marcin (46` 18 Mirosław Łaszkiewicz), 6 Grzegorz Koziołkiewicz (46` 17 Przemysław Rutkowski), 14 Lumir Sedlacek (46` 5 Krzysztof Drobionka), 9 Wojciech Sienkiewicz (8 69` Marcin Jaskiernia), 13 Bartłomiej Wazelin (58` 15 Mateusz Bodzioch), 16 Piotr Petasz (66` 7 Łukasz Stach) - 11 Daniel Iwan, 10 Marek Gładkowski
W rezerwie: 1 Marek Słonecki
Trener: Janusz Irczyk
Żółte kartki: Sedlacek, Iwan, Sienkiewicz
LECH POZNAŃ: 1 DAWID KRĘT - 2 JACEK KADZIŃSKI, 18 PAWEŁ PRZYBYLSKI, 4 MACIEJ PATER, 19 RADOSŁAW JASIŃSKI, 11 MICHAŁ WAWSZCZAK (k) (83` DAWID ŁOZIŃSKI, 16 ŁUKASZ KOWALSKI (69` 8 MATEUSZ MOŻDRZEŃ), 20 JAKUB CZECHANOWSKI, 15 KRZYSZTOF WOLKIEWICZ (87` 9 JAKUB MARYNOWICZ), 7 PIOTR WRZESZCZ, 14 KAMIL SZCZEPAŃSKI (46` 13 MAREK GOŁEMBIOWSKI)
W rezerwie: 27 Andrzej Witan, 5 Mikołaj Wicberger
Trener: Marian Kurowski
Żółte kartki: SZCZEPAŃSKI, CIECHANOWSKI, WOLKIEWICZ
Sędziowali: Tomasz Wajda – Wojciech Szczurek, Miłosz Widlarz

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez KIBOL1922 dnia Pon 19:42, 22 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Wto 14:49, 23 Wrz 2008 Back to top

Dla dziennikarzy - 23.09.2008 r.
Dziennikarzy, którzy nie posiadają stałych akredytacji, a chcą być na meczu pucharowym z LECHem POZNAŃ prosimy o wypełnienie stosownych wniosków i przesłanie ich na adres [link widoczny dla zalogowanych] Ściągnij wniosek.

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Wto 14:54, 23 Wrz 2008 Back to top

Już w środę Piast zmierzy się z LECHem POZNAŃ. O godz. 18:00 na stadionie przy ul. Okrzei rozpocznie się mecz o Puchar Polski. Jest to II runda tych rozgrywek. FRANCISZEK SMUDA na konferencji prasowej, która odbyła się po ligowym pojedynku zapowiedział, że do Gliwic przywiezie najsilniejszy skład. Zabraknie jedynie kontuzjowanych zawodników. Dla SMUDy będzie to sentymentalny powrót po latach, który w latach 1971/73 bronił barw Piasta. Potem jeszcze pan FRANCISZEK przyjeżdżał na mecze oldbojów. Jako trener jednak zawita w Gliwicach po raz pierwszy. Przypomnijmy, że gospodarze też nie zamierzają pożegnać się z tymi rozgrywkami, przynajmniej tak twierdzą trenerzy i sami piłkarze. O historycznych meczach z LECHem pisaliśmy już w zeszłym tygodniu. Za jednym wyjątkiem, były to bardzo zacięte i emocjonujące pojedynki, które oglądała naprawdę liczna widownia. Środowy mecz został zakwalifikowany do spotkań o podwyższonym ryzyku. W związku z tym będzie trzeba wypełnić stosowny kupon dołączony do biletu. Wpisujemy swojej imię, nazwisko i nr PESEL. Prosimy więc o zabranie na mecz długopisów. Z Poznania przyjedzie grupa 150 fanów LECHa. Będą zagrzewać swoją drużynę do walki. Nie może więc zabraknąć dopingu w wykonaniu gliwickich kibiców. Bilet wstęp na to spotkanie kosztuje tylko 5 zł i taką cenę płacą bez wyjątku wszyscy.

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Śro 10:10, 24 Wrz 2008 Back to top

Wywiad z FRANCISZkiem SMUDą - 23.09.2008 r.
W środę już po raz piąty w historii Piast zmierzy się z LECHem w Pucharze Polski. Z tej też okazji już we wtorek poznaniacy przybyli do Gliwic. Wieczorem tego dnia, na stadionie przy ul. Sokoła LECHici przeprowadzili 45 minutowy rozruch. Wśród zawodników, którzy jutro wyjdą na murawę stadionu przy ul. Okrzei są tez gwiazdy tej drużyny. LECH więc wystąpi tylko bez kontuzjowanych graczy. Po treningu poznaniacy udali się do jednego z gliwickich hoteli, gdzie mieliśmy przyjemność spotkać się i porozmawiać z byłym zawodnikiem Piasta, a teraz trenerem „KOLEJORZa” - FRANCISZkiem SMUDą.
Zobacz wywiad. [link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Czw 13:37, 25 Wrz 2008 Back to top

Piast -LECH, komentarz - 24.09.2009 r.
Szybko, bo na drugiej rundzie skończyła się pucharowa przygoda dla drużyny Piasta. Gliwiczanie przegrali, dodajmy, że zasłużenie z POZNAŃskim LECHem 0:4. Rozmiary porażki nie mogą jednak dziwić. Marek Wleciałowski wystawił bowiem do gry głownie zawodników, którzy w Ekstraklasie rzadko wychodzą w pierwszym składzie. FRANCISZEK SMUDA natomiast bardzo nie chciał już na tym etapie pożegnać się z Pucharem Polski i z kilkoma wyjątkami postawił na sprawdzonych piłkarzy.
Zanim zaczął się mecz Józef Kubica reprezenrujący ŚZPN wręczył Mirosławowi Widuchowi puchar za awans do Ekstraklasy. Jakby nie patrzeć to najcenniejsze trofeum, jakie do tej pory zdobyli gliwiczanie.
Pierwsze minuty natomiast tego spotkania nie wskazywały na to, że LECH wygra łatwo, lekko i przyjemnie. To Wróbel oddal pierwszy, celny strzał w tym meczu, potem Chylaszek dośrodkowywał z rzutu wolnego, a w 11 min Prędota o mało co nie znalazł się w sytuacji sam na sam. Wydawało się więc, że gospodarze mogą pokusić się niespodziankę. Tymczasem już pierwsza w zasadzie kontra gości przyniosła im gola. Po akcji przeprowadzonej lewą stroną RENGIFO podał do STILIĆa, a ten jak przystało na południowca popisał się technicznym strzałem pokonują po raz pierwszy i nie ostatni jak się miało okazać Szmatułę. W 22 min RENGIFO wpadł w pole karne, minął jednego z graczy Piasta, potem położył bramkarza, strzelił i trafił w słupek, do odbitej piłki dopadł jeszcze MURAWSKI i nie mógł w tej sytuacji już on nie trafić do siatki. Nadzieje na przyzwoity wynik odżyły kilka chwil później, gdy dalekie podanie Podgórskiego otworzyło drogę do bramki Prędocie. Nie była to jednak sytuacja z gatunku tych stuprocentowych, mimo to napastnik Piasta zdołał oddać mocny strzał, który na róg sparował bramkarz LECHa. Mówi się , że nadzieja to matka głupich i coś w tym jest, bo akcja ta była w zasadzie prawie wszystkim, na co było stać w tej połowie gliwiczan. Prawie, bo w 43 min na desperacki strzał z 30 metrów zdecydował się Petasz i TURINA musiał wykazać się swoim kunsztem, przenosząc piłkę nad poprzeczką. Wcześniej jednak CUETO nie wykorzystał sytuacji jeden na jeden, a strzał REISSa prawie do pustej bramki przeszedł obok słupka.
Drugą połowę gliwiczanie rozpoczęli z dwoma zmianami. Ani Grolik jednak, ani Glik nie są jeszcze na ten moment zawodnikami, którzy w takim meczu i przeciwko takiemu przeciwnikowi mogą przesądzić o losach spotkania. Bez Sedlacka obrona była jeszcze bardziej dziurawa i aż strach pomyśleć co by było, gdyby LECH chciał na przykład pobić rekord strzelecki w pucharze. W 53 min STILIĆ podwyższył na 3:0. Wynik w tym momencie był sprawą rozstrzygnięta. Cześć kibiców, która siedziała za ławką trenerską zajmowana przez FRANCISZka SMUDę zamiast oglądać spotkanie rozmawiała z trenerem „KOLEJORZa” i były to wesołe rozmowy. Niewątpliwe rzadka to okazja i spora atrakcja pogadać z byłym zawodnikiem Piasta, a teraz z jednym z najbardziej znanych, polskich trenerów. Zmniejszyć rozmiary porażki próbował Petasz uderzeniami z dalszej odległości, trzeci bramkarz LECHa ani razu jednak nie dał się zaskoczyć. Nie skończyło się jednak na trzech golach. Już w doliczonym czasie gry RENGIFO postanowił na dłużej utkwić w pamięci gliwickim kibicom. Po indywidualnej, dodajmy, że efektownej akcji strzałem w długi róg ustalił wynik meczu.
Marek Wleciałowski porażkę tłumaczył rozsądnie - Naszym celem jest utrzymanie w Ekstraklasie. Popatrzmy na przykład LECHa, który od kilku lat buduje silny zespół i teraz widać tego pierwsze efekty. My na razie budujemy drużynę, która walczy o inne cele. Trzeba jednak cierpliwości, bo efekty nie przychodzą od razu – mówił szkoleniowiec Piastunek. O tym jednak czy surowa lekcja udzielona przez podopiecznych FRANCISZka SMUDy zaowocuje lepszą grą w najbliższych spotkaniach, przekonamy się w najbliższą sobotę. Na Łazienkowskiej Piast zmierzy się z będącą w coraz lepszej formie Legią.

Mirosław Widuch odbiera Puchar za awasn do Ektraklasy

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Czw 15:29, 25 Wrz 2008 Back to top

Multimedia po meczu z LECHem - 25.09.2008 r.
Kończący się miesiąc dla fanów futbolu z naszego miasta był wyjątkowo atrakcyjny. Na stadionie przy ul. Okrzei gościły tak znane firmy jak Wisła Kraków, Cracovia i LECH POZNAŃ. Wśród tych drużyn być może będą mistrz i wicemistrz Polski. Gdyby Piast grał mecze w Ekstraklasie na swoim stadionie, to wiosną znów by te drużyny zawitały do Gliwic. Niestety, szansę są znikome. We wtorek niemiecka firma Bremer AG podpisał umowę na wykonanie projektu nowego stadionu Piasta. Niemcy na przygotowanie planów mają pół roku. Być może zrobią to szybciej, ale potem jeszcze trzeba obiekt wybudować. Stadion przy ul. Okrzei będzie jednak modernizowany etapami, tak aby można było jak najszybciej rozgrywać na nim mecze. Do tej jednak pory, przynajmniej w pucharach będziemy podejmować zespoły na starym obiekcie.
Zapraszamy do wysłuchania i pooglądania wypowiedzi po pucharowym meczu z LECHem POZNAŃ. [link widoczny dla zalogowanych]


[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Czw 20:15, 25 Wrz 2008 Back to top

Kibice zniesmaczeni opuszczali stadion przy ul. Okrzei po przegranym, pucharowym meczu z LECHem. Nie jest to jednak najwyższa w historii porażka Piasta. 20 listopada 1983 r. również na stadionie przy ul. Okrzei i również w Pucharze Polski gliwiczanie przegrali z KOLEJORZem 0:5. Czy nam się podoba czy nie Puchar Polski nie będzie dla takich dużych jak Piast priorytetem. Celem głównym jest utrzymanie w Ekstraklasie, a być może ta surowa lekcja futbolu uświadomi zawodnikom i trenerom ile jeszcze jest rzeczy do zrobienia.
Tymczasem zapraszamy do naszej galerii, gdzie prezentujemy na razie serie zdjęć z tego spotkania dwóch fotoreporterów [link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Czw 20:17, 25 Wrz 2008 Back to top

08-09-25 15:12:00 - piłka nożna - E-DT
Najbliższy rywal - LECH POZNAŃ
Najwyższe ligowe zwycięstwo odnieśliśmy właśnie z LECHitami ( 10 sierpnia 1957 roku, w stosunku 8-1 upokorzyliśmy KOLEJORZa ). Powtórka tego wyniku jak i samo ogranie drużyny z Poznania będzie bardzo trudne. Lokomotywa z BUŁGARSKiej dosłownie rozjechała m.in.: Wisłę w Krakowie oraz Grasshoppers Zurych. Bardzo dobre mecze LECHa splotły się ze słabszymi występami: porażka z Arką i GKSem u siebie chluby nie przynosi. Radości co nie miara dostarcza za to reprezentacyjny debiutant, o którego starał się też ŁKS. Mowa o niezwykle bramkostrzelnym ROBERcie LEWANDOWSKIm. Holding AMICA SA wydaje pieniądze nie tylko na rodzime talenty ale i Południowców z: Peru, Panamy czy Kolumbii Na szczęście dla nas Reprezentant Panamy - mały ciałem - wielki duchem, nie zagra z ŁKS z powodu bolesnego urazu uda. Dodatkowy bonus dla nas to czwartkowy ( 2.10 ) pojedynek z Austrią Wiedeń w Pucharze UEFA, na który już czekają Poznaniacy. Czy to wystarczy?

Mecze z LECHem od kilkunastu lat na własnym boisku wywołują u nas mieszane uczucia. Dwa ostatnie w ekstraklasie przegraliśmy po 1-2. Gdy sięgaliśmy po mistrzostwo to LECH nas upokorzył w Łodzi wygrywając dość gładko 2-0. Z drugiej strony rysują się w pamięci mecze gdy przy pełnych trybunach po golu Marka Saganowskiego wygrywaliśmy 1:0 oraz "pamiętne" 2:1 - w imię obrony drugiej ligi dla Łodzi. LECH POZNAŃ to również osoba Mirosława Trzeciaka, który grał i dla nas i dla rywali równie skutecznie - co obecnie działa dla.... Warszawskiej Legii Mówiąc LECH mamy na myśli nie tylko wypełniony trybuny, na co raz to nowszym obiekcie przy BUŁGARSKiej ale i legendę poznańskiej drużyny i klubu. PIOTR REISS zadebiutował na naszym stadionie wbijając przy okazji gola ( LECH wygrał wtedy 2-0 ). Gdy do tego dodamy, że trenerem gości jest FRANCISZEK SMUDA za którym kibice ŁKS "nie przepadają" z wiadomych względów, to mamy już pełniejszy obraz zapowiadającego się pojedynku.

Ostatni mecz LECHa to festiwal zmarnowanych okazji podbramkowych w wykonaniu Poznaniaków. Od początku meczu na placu gry pojawił się REISS i to on asystował przy złotym golu macedońskiego defensora ZLATKO TANEVSKIego. Ofensywny styl gry preferowany przez trenera SMUDę ( ustawienie 4-3-3 ) dał upragnione zwycięstwo ale i Gliwiczanie mieli kilka swoich szans. Oto w jakim składzie grali nasi rywale: KOTOROWSKI - WOJTKOWIAK, TANEVSKI, ARBOLEDA, WILK - BANDROWSKI, INJAĆ, MURAWSKI - REISS (62. STILIĆ), LEWANDOWSKI (82. CUETO), RENGIFO.

Pula 2000 biletów dla kibiców KOLEJORZa sprzedaje się dobrze toteż możemy liczyć na barwne i pełne trybuny po stronie nie tylko gospodarzy ale i gości. W ostatniej kolejce nasi najbliżsi rywale wygrali z Piastem 1-0 co przy naszym pogromie na Wybrzeżu nie rysuje zbyt optymistycznych przesłanek dla ŁKS. Pocieszające w tym momencie wydają się podobne scenariusze z poprzednich sezonów gdy po porażce 0-4 ( w Poznaniu ) kolejny pojedynek w Łodzi zakończyliśmy wygraną 2-0 z Górnikiem. Jak będzie tym razem - przekonamy się już w najbliższą niedzielę. Nie kto inny jak obecny szkoleniowiec LECHa - FRANCISZEK SMUDA zawsze mawiał,: że lepiej przegrać jeden mecz 4-0 niż cztery mecze po 1-0.

ŁKS - LECH POZNAŃ 28.09.2008 (niedziela) 16-45

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Sob 0:22, 27 Wrz 2008 Back to top

008-09-26 06:14:00 - piłka nożna - Tomek
LECH i ŁKS w sercu Mariusza Mowlika
Ojciec był legendą tego klubu, a brat jest kierownikiem drużyny. LECH POZNAŃ w rodzinie Mowlików to coś więcej niż tylko klub piłkarski. W niedzielę Mariusz Mowlik zrobi jednak wszystko, by klub tak bliski jego sercu przegrał.

- W Poznaniu się urodziłem i spędziłem ponad pół życia - mówi Mariusz Mowlik. - Mam tam nie tylko rodzinę, ale i przyjaciół. LECH był pierwszym moim klubem, więc będę go miał w sercu do końca życia.

Mowlik, który do ŁKS trafił latem z Polonii Warszawa, jest podstawowym piłkarzem łódzkiego zespołu. Nie mógł niestety tego powiedzieć o sobie, gdy grał w LECHu. Spędził tam 4,5 roku, gdy KOLEJORZ był w ekstraklasie, rozgrywając 56 meczów. Dla poznańskiej drużyny zdobył dwa gole w ekstraklasie, zdobywając z nią Puchar Polski.

Teraz jestem zawodnikiem ŁKS i na boisku oddaję serce temu klubowi - dodaje Mowlik. To profesjonalista, więc kibice mogą być pewni, że zrobi wszystko, by LECH stracił punkty.

Rodzina Mowlików związana jest z LECHem od lat. Ojciec Mariusza, Piotr, był bramkarzem tej drużyny. Zawsze elegancki, był jedynym piłkarzem polskiej ekstraklasy, który grał zawsze w bluzie z białym kołnierzykiem. Swoich umiejętności w LECHu próbowali zarówno Mariusz, jak i jego brat ŁUKASZ, ale karierę zrobił tylko Mariusz. To nie znaczy, że ŁUKASZ odszedł od piłki nożnej. Jest... kierownikiem drużyny LECHa.

- Umówiłem się bratem na układ: informacja za informację - żartuje Mariusz. - A tak na poważnie, to przecież od zdobywania informacji jest sztab szkoleniowy. Jeśli trener będzie chciał, to mogę powiedzieć coś o piłkarzach LECHa, ale przecież wszyscy doskonale znają tę drużynę.

Niedzielne spotkanie, które rozpocznie się w niedzielę na stadionie przy al. Unii o godz. 16.45 będzie dla Mowlika szczególne.

- Na pewno coś tam mi się przypomni, ale z drugiej strony, przecież nikt specjalnych punktów za zwycięstwo nad LECHem nie daje - wyjaśnia obrońca ŁKS. I zapowiada, że w niedzielę będzie bardzo skoncentrowany.

Paweł Hochstim - POLSKA Dziennik Łódzki

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Pon 13:02, 29 Wrz 2008 Back to top

2008-09-29 06:22:00 - piłka nożna - Tomek
ŁKS - LECH POZNAŃ 0:3 - Trzy gole w siatce ŁKS źle rokują
Druga porażka ŁKS z rzędu, siedem straconych goli w dwóch spotkaniach i ani jednego w siatce rywali - to powody do niepokoju. Dołek przyszedł po dwóch zwycięstwach. Czy to początek amplitudy nastrojów?

Ełkaesiacy nawiązali do jubileuszu 100-lecia klubu przedwojennym fasonem koszulek, z kołnierzykami i sznurowaniem pod szyją, ale od nawiązania do największych sukcesów klubu są bardzo dalecy. Po raz ostatni stracili 3 gole przy al. Unii... 8 lat temu. Wygrali wówczas z Pogonią Szczecin 4:3.

Po raz pierwszy w tym sezonie od pierwszej minuty zagrali razem dwaj kandydaci na snajperów ŁKS Dawid Jarka i Adam Czerkas. Trener Marek Chojnacki nie zdecydował się jednak na grę dwoma napastnikami i Jarka pełnił rolę skrajnego pomocnika. Nie czuł się w niej najlepiej i widać, że to nie jest pozycja dla niego. W 36 minucie skontrował jednak i omal nie zdobył gola. Jego strzał po ziemi sparował ręką KRZYSZTOF KOTOROWSKI, ale żaden z ełkaesiaków nie zdołał dobić piłki. Dopiero po zejściu Czerkasa, w ostatnim kwadransie, grając w ataku Jarka wyraźnie odżył, ale było już stanowczo za późno, żeby odwrócić losy meczu.

Czerkas natomiast dużo biegał, ale bezproduktywnie. Nie potrafił znaleźć rytmu gry i nie stwarzał zagrożenia, choć trzeba przyznać, że walka ze znakomicie przygotowanym fizycznie MANAUELem ARBOLEDą była bardzo trudna. Od napastnika należy jednak wymagać znacznie więcej, niż pokazał wczoraj Czerkas. Jeszcze dużo pracy przed nim, aby znów zaistnieć w lidze.

Przez pierwszych 10 minut toczyła się na łódzkim boisku walka o dominację w środku boiska i wygrał ją LECH. Gol padł po trzech z rzędu akcjach ROBERTa LEWANDOWSKIego, którego każdy kolejny występ kreuje na nową indywidualność polskiej ekstraklasy. W 13 minucie LECHita silnie strzelił, ale tuż nad bramką. Dwie minuty później znakomicie dośrodkował do SEMIRa STILIĆia, który źle trafił w piłkę, a po upływie kolejnej minuty "LEWy" znów zaatakował prawą i było 0:1. Strzelał z 16 metrów STILIĆ, a piłka trafiła w nogi RAFAŁa MURAWSKIego, myląc Bogusława Wyparłę.

Przy drugim golu także LEWANDOWSKI zagrał piłkę, zanim kopnął ją z bliska do bramki HERNAN RENGIFO.

Trzeciego gola zdobył w 79 minucie PIOTR REISS już bez udziału LEWANDOWSKIego. Z prawej strony podawał wzdłuż linii bramkowej RENGIFO i wdaje się, że REISS był jednak na spalonym.

ŁKS nie miał takich indywidualności jak LECH. Nie był to udany mecz Gabora Vayera, który nie potrafił kreować gry, jak czynił to w poprzednich meczach. Węgier miał tym razem niewielki wpływ na wydarzenia boiskowe. Dwukrotnie próbował zaskoczyć KOTOROWSKIego strzałami z wolnych. W 35 min bramkarz LECHa z łatwością złapał piłkę, a było to pierwsze celne uderzenie na jego bramkę. W 88 minucie strzelona przez Vayera piłka odbiła się o klatkę piersiową KOTOROWSKIego, jakby trafiła w sprężynę, ale czyhających w pobliżu ełkaesiaków uprzedził ARBOLEDA.

Nie był tak skuteczny jak we wcześniejszych spotkaniach tego sezonu waleczny Mladen Kascelan. Lepiej, tak jak cała drużyna ŁKS, zagrał po przerwie, ale i w jego grze było sporo chaosu.

Najbardziej niepokoi gra defensywna ŁKS. - Tracimy gole po karygodnych błędach - mówił po meczu rozżalony Marcin Adamski. - To boli najbardziej, bo rywale wykorzystują nasze pomyłki, a nie wypracowują swoich bramek.

Po przerwie LECH, mający komfortową sytuację, zagrał tak, jakby chciał oszczędzać siły na czwartkowy mecz Pucharu UEFA z Austrią Wiedeń. Łodzianie rzucili się do odrabiania strat, ale nie mieli pomysłu, jak to zrobić. Widać było, że chcą zdobyć kontaktowego gola, który mógłby zmienić obraz spotkania. Klarownych sytuacji podbramkowych nie zdołali jednak wypracować.

W 68 minucie przedarł się prawą stroną Jarka, jednak wywalczył tylko rożny. Za chwilę strzelał Labinot Haliti i KOTOROWSKI obronił. Szukał swojej szansy Jakub Biskup, zmieniał pozycje z lewej pomocy na prawą, ale bez efektów. W 70 min groźnie dośrodkował, jednak GRZEGORZ WOJTKOWIAK wybił piłkę na rożny.

W ŁKS zadebiutował Kamil Bartosiewicz. W 77 min popisał się dośrodkowaniem, które sprawiło LECHitom kłopoty, ale Jarka nie sięgnął piłki czubkiem buta.

Obie drużyny mają w tym sezonie inne aspiracje, a także inne możliwości i umiejętności, co było wyraźnie widać we wczorajszym meczu.

ŁKS - LECH POZNAŃ 0:3

Gole: 0:1 - RAFAŁ MURAWSKI (16), 0:2 - HERNAN RENGIFO (40), 0:3 - PIOTR REISS (79)

Sędziował: Mirosław Górecki (Katowice).

Widzów: 6 tysięcy

ŁKS: Wyparło - Woźniczka, Adamski, Mowlik, Marciniak - Jarka (83, Asaad), Haliti, Kascelan, Vayer, Biskup (83, Świątek) - Czerkas (74, Bartosiewicz). Trener: Marek Chojnacki.

LECH: KOTOROWSKI - WOJTKOWIAK, INJAĆ, ARBOLEDA, WILK - LEWANDOWSKI (90, MACHAJ), MURAWSKI, BANDROWSKI, CUETO (75, REISS) - STILIĆ (89, KUCHARSKI), RENGIFO. Trener: FRANCISZEK SMUDA.

* * * * *

Wydarzeniem meczu ŁKS - LECH był trzeci gol, zdobyty przez PIOTRa REISSa. To jego pierwsze trafienie w tym sezonie, ale gol numer 108 w trwającej już 14 lat ligowej karierze. Jeszcze jeden gol i 36-letni napastnik LECHa zrówna się z legendarnymi snajperami: Andrzejem Szarmachem i Henrykiem Reymanem, a później może gonić inną legendę - Grzegorza Latę, który zdobył 111 goli w ekstraklasie. Ciekawostką jest, że "REksio" debiutował w lidze właśnie na boisku ŁKS i w debiucie strzelił pierwszego ze swoich 108 goli (30 lipca 1994 ŁKS - LECH 0:2, gole REISS 36 i Przysiuda 81). Jednym z jego rywali był wówczas obecny trener ŁKS Marek Chojnacki.

REISS to jeden z tych piłkarzy, którzy zapisali piękne karty swojej kariery w lidze, ale nie zaistnieli w reprezentacji Polski. Rozegrał w niej zaledwie 4 mecze w latach 1998 - 2000, zdobywając tylko jednego gola w debiucie w Bratysławie ze Słowacją (3:1). (mk)

* * * * *

Po siedmiu meczach w ekstraklasie trener Marek Chojnacki zgodził się na pierwsze podsumowanie. - Bez trzech, czterech wartościowych graczy będziemy desperacko bronić się przed spadkiem - powiedział szkoleniowiec ŁKS.

Chojnacki przez ostatnie dni zastanawiał się, jak zaskoczyć LECHa, ale okazało się, że takiego pomysłu nie ma. Nikt by zresztą nie miał, bo rezerwowy w poznańskim zespole napastnik PIOTR REISS w Łodzi byłby gwiazdą.

Niestety, słabiej niż zwykle zagrali łódzcy obrońcy. - Ostatnio tak bywa, że pierwszy gol pada po naszym kardynalnym błędzie - przyznał Chojnacki. - Tak było w Gdyni, a także dzisiaj. Nie możemy tak grać, bo jeśli tak będzie, to nie wygramy.

Zdaniem łódzkiego szkoleniowca, w pierwszej połowie jego podopieczni zagrali bardzo nerwowo. - W drugiej nie mieliśmy już nic do stracenia i próbowaliśmy atakować. Dzięki kurtuazji LECHa coś tam nawet nam się udawało - dodał Chojnacki.

ŁKS chciał zaskoczyć LECHa stałymi fragmentami gry, ale pewnie poznaniacy by się o tym nawet nie dowiedzieli, gdyby Chojnacki nie powiedział tego na konferencji prasowej. Różnica między ŁKS a LECHem jest dzisiaj porażająca.

Za tydzień piłkarzy ŁKS czeka poważny sprawdzian, bo mecz z bezpośrednim rywalem do utrzymania w lidze Piastem Gliwice. Jeśli łodzianie go wygrają, nikt nie będzie pamiętał o porażkach z Arką i LECHem.
Marek Kondraciuk, Paweł Hochstim - POLSKA Dziennik Łódzki

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez KIBOL1922 dnia Pon 13:30, 29 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Pon 13:12, 29 Wrz 2008 Back to top

2008-09-29 06:24:00 - piłka nożna - Tomek
Za kulisami meczu ŁKS – LECH POZNAŃ
Piłkarze mieli doping
Tak jak zapowiadano, na stadion przy al. Unii przyjechało dwa tysiące fanów LECHa. Kibice poznańskiej drużyny już półtorej godziny przez rozpoczęciem spotkania zasiedli w sektorze przeznaczonym dla gości. Trzeba przyznać, że fani drużyny ze stolicy Wielkopolski wiedzą, jak dopingować swój klub, toteż czasami nie ustępowali sympatykom łódzkiego zespołu.
Fani obydwu klubów nie darzą się sympatią, dlatego w okolicach stadionu przy al. Unii krążył policyjny śmigłowiec. Na szczęście podczas meczu sympatycy obydwu drużyn skoncentrowali się wyłącznie na dopingowaniu swoich ulubieńców.

Stroje retro
Piłkarze ŁKS we wczorajszym spotkaniu wystąpili w strojach retro. Ubiory sportowe były stylizowane na kostiumy z lat 40. ubiegłego wieku. Był to akcent jubileuszowy - stulecia klubu. W podobnych strojach 100-lecie klubu uczciła Wisła Kraków. Pomysłodawcą oryginalnych strojów był dyrektor do spraw marketingu ŁKS Witold Bendkowski, były zawodnik klubu z al. Unii.

Rozdarte serce
Kolejny raz na trybunach ŁKS zasiadł Andrzej Woźniak. Były reprezentant Polski miał przed meczem rozdarte serce, bo obydwa kluba darzy wielkim sentymentem. Przez wiele sezonów bronił bramki ŁKS, a ostatnio pracował w LECHu jako trener bramkarzy. Nie ma się zatem co dziwić, że przed meczem serdecznie przywitał się z działaczami i trenerami obydwu drużyn.
Już czas myśleć o zmianach
Po raz pierwszy od dłuższego czasu spotkanie ełkaesiaków obserwował właściciel piłkarskiej drużyny Daniel Goszczyński. Może któryś z doradców podpowiedział mu, że pojedynek transmitować będzie stacja CANAL+ (pierwszy raz w sezonie), toteż uznał, że warto się pokazać w loży VIP. Niestety, szczęścia drużynie nie przyniósł.
Pewnie Goszczyński boleśnie przekonał się, że z tą drużyną daleko nie zajedzie. Nawet gdyby ŁKS objął znany trener Jose Mourinho, to i tak nic by nie zmieniło. Jeśli właściciel piłkarskiej spółki ŁKS poważnie myśli o klubie i utrzymaniu się w ekstraklasie, to już w zimowej przerwie musi głęboko sięgnąć do kieszeni, by pozyskać wielu wartościowych zawodników.

Trenerzy o meczu
Na pomeczowej konferencji prasowej ŁKS - LECH nie było tym razem pytań do trenerów obu walczących drużyn. A oni sami też nie za bardzo wnikliwie ocenili przebieg tego mało ciekawego widowiska.
FRANCISZEK SMUDA, trener LECHa: - To nie był futbol na wysokim poziomie. Jeszcze do przerwy moi zawodnicy starali się grać na w miarę maksymalnych obrotach. Ale, później, po zdobyciu dwóch bramek, które właściwie ustawiły dalszy przebieg spotkania, brakło już z naszej strony pełnej determinacji. W drugiej odsłonie nasi zawodnicy już się nie wysilali, będąc zapewne myślami przy czwartkowym pojedynku rewanżowym o Puchar UEFA z Austrią Wiedeń. Na szczęście, nikt z naszej drużyny nie doznał kontuzji, czego trochę się obawiałem.
Marek Chojnacki, trener ŁKS: - Gratuluję trenerowi SMUDzie odniesionego zwycięstwa. Wiadomo, że LECH ma znacznie większy od nas potencjał piłkarski. Nie mogliśmy więc sobie pozwolić na prowadzenie bardziej otwartej walki. Liczyłem natomiast, po obserwacji poprzednich występów ligowych, że może uda się nam wykorzystać błędy, jakie zdarzają się w grze obronnej poznaniaków. Nie mieliśmy jednak takiej siły przebicia, aby zmusić LECHitów do popełniania podobnych błędów.
Znów w początkowej fazie pojedynku straciliśmy w głupi sposób gola, a strata drugiego też była wynikiem niefrasobliwej postawy naszych obrońców. W drugiej połowie spotkanie było bardziej wyrównane. Po części dlatego, że moi podopieczni otrząsnęli się z nadmiernego zdenerwowania, a także z tych względów, iż piłkarze LECHa zaczęli oszczędzać siły.
LECH był poza zasięgiem naszych możliwości. Punktów musimy szukać w konfrontacjach z Piastem Gliwice czy Śląskiem Wrocław.
(hof, m. st.) - Express Ilustrowany

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Pon 13:29, 29 Wrz 2008 Back to top

ŁKS – LECH POZNAŃ 0:3 - znów bez gola i bez punktu!
Kardynalne błędy w obronie, brak kreatywnych zawodników w środkowej linii, słaba dynamika piłkarzy to tylko przykładowe mankamenty gry ełkaesiaków, które nie pozwoliły im na podjęcie skutecznej walki z LECHem. Nie ma się zatem co dziwić, że drużyna ze stolicy Wielkopolski pewnie wygrała na łódzkim boisku. To była druga porażka zespołu z al. Unii z rzędu. Przez 180 minut łodzianie nie zdobyli gola, tracąc siedem. Pewnie po ostatnich laniach łodzian w ekstraklasie szczytem marzeń fanów ŁKS jest utrzymanie się drużyny w gronie najlepszych polskich zespołów.

Piłkarze ŁKS, zdając sobie sprawę, że nie są faworytami konfrontacji rozpoczęli spotkanie bardzo zachowawczo, myśląc głównie o zabezpieczeniu własnej bramki. A że także LECH nie był zbyt agresywnie nastawiony, dlatego w pierwszych dwunastu minutach piłka znajdowała się głównie w środkowej części boiska. Kibice nie widzieli w tym okresie płynnych akcji, a jedynie twardą męską walkę.

Wystarczyło jednak, by goście przeprowadzili pierwszą składną akcję i już na przedpolu ŁKS było bardzo niebezpiecznie. W 14 minucie po szybkiej wymianie piłka trafiła do ROBERTa LEWANDOWSKIego, lecz jego silny strzał był niecelny. Już przy kolejnej sytuacji kibice ŁKS zamilkli z przerażenia. Na prawej stronie boiska ANDESON bez problemów poradził sobie z Adrianem Woźniczką i dokładnie podał na przedpole bramkowe do RENGIFO, ale ten na szczęście dla gospodarzy nie trafił w piłkę. Chwilę później LECH jednak prowadził. Z 25 metrów silnie strzelał SEMIR STILIĆ. Piłka po drodze trafiła jeszcze w RAFAŁa MURAWSKIego. Odbijając się od niego, całkowicie zmieniała kierunek lotu, co kompletnie zmyliło Bogusława Wyparłę i goście objęli prowadzenie.
Łodzianie pierwszy celny strzał oddali w 35 minucie, lecz anemiczne uderzenie Gabora Vayera z dystansu nie mogło sprawić kłopotów KRZYSZTOFowi KOTOROWSKIemu. Ale chwilę później bramkarz LECHa musiał się popisać dobrą interwencją, by odbić piłkę po strzale Dawida Jarki.

Sytuacje bramkowe stworzyli łodzianie, ale to LECH zdobył drugiego gola i znów przy biernej postawie defensorów ŁKS.

Adam Marciniak nie zdołał przejąć zagrania z prawej strony boiska. Piłka trafiła do MURAWSKIego, lecz reprezentant Polski nie potrafił jej czysto trafić. Futbolówka poleciała pod nogi zupełnie niepilnowanego w środku pola karnego ROBERTa LEWANDOWSKIego. On również nie zdołał trafić precyzyjnie w pikę, lecz jego błąd naprawił partner z drużyny HERNAN RENGIFO, pokonując z bliska Wyparłę.

Niestety, w tej akcji obrońcy gospodarzy byli jedynie biernymi obserwatorami wydarzeń na ich własnym przedpolu.

Po przerwie goście nie forsowali już tempa, oszczędzając siły na czwartkowy rewanż w Pucharze UEFA z Austrią Wiedeń. Mimo to łodzianie nie potrafili osiągnąć przewagi, z której mogliby stwarzać bramkowe sytuacje.

W 68 minucie strzałem z dystansu KOTOROWSKIego próbował zaskoczyć Labinot Haliti, jednak próba nie powiodła się. W 76 minucie gospodarze mogli mówić o szczęściu, że nie stracili trzeciej bramki. Sam na sam z Wyparłą znalazł się LEWANDOWSKI lecz po jego silnym, płaskim strzale piłka przeleciała obok słupka. Także w tej akcji zawodnik LECHa w dziecinny sposób uwolnił się spod opieki łódzkich obrońców.

Chwilę później goście zdobyli gola. Kolejny raz beznadziejnie zachowała się łódzka defensywa, a piłkę do siatki z najbliższej odległości wepchnął PIOTR REISS. Był to 108. gol poznaniaka w ekstraklasie.

W ostatniej minucie meczu łodzianie mieli szansę na zdobycie honorowej bramki. Potężnym uderzeniem z rzutu wolnego popisał się Vayer, jednak KOTOROWSKI, choć z kłopotami, zdołał uchronić swoją drużynę od utraty gola.

Napastnik Adam Czerkas, który wrócił do drużyny po wyleczeniu kontuzji, miał być tajną bronią trenera Chojnackiego, a okazał się najzwyklejszym niewypałem.

Również inni ełkaesiacy byli wyłącznie tłem dla rywali, grających na wielkim luzie, bez większego wysiłku. Wczoraj to jednak wystarczyło, by wywieźć z Łodzi trzy punkty.

ŁKS - LECH POZNAŃ 0:3

0:1 - MURAWSKI (16), 0:2 - RENGIFO (40), 0:3 - REISS (79).

Sędziował Mirosław Górecki (Katowice). Widzów 6 000.

Noty ŁKS w Rankingu "złote buty": Wyparło 2 - Woźniczka 2, Mowlik 2, Adamski 2, Marciniak 2 - Jarka 2 (82, Świątek), Kascelan 3, Vayer 2, Haliti 2, Biskup 2 (82, Asaad) - Czerkas 1 (74, Bartosiewicz).

LECH POZNAŃ: KOTOROWSKI - WOJTKOWIAK, INJAĆ, ARBOLEDA, WILK - LEWANDOWSKI (90, MACHAJ), BANDROWSKI, MURAWSKI, ANDERSON (76, REISS) - STILIĆ (89, KUCHARSKI), RENGIFO.
Jan Hofman - Express Ilustrowany

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Pon 13:48, 29 Wrz 2008 Back to top

2008-09-29 06:26:00 - piłka nożna - Tomek
Kolejna wysoka przegrana ŁKS
Po meczu z LECHem trudno zarzucić ełkaesiakom brak ambicji i woli walki. Prawda jest taka, że w pojedynku z uczestnikiem Pucharu UEFA zabrakło im po prostu umiejętności. LECH wygrał przy al. Unii bez wysiłku.
Cele ŁKS i LECHa w tym sezonie są zupełnie inne. Drużyna z Poznania walczy o mistrzostwo Polski, a łodzianie o utrzymanie. Do tego zespół prowadzony przez FRANCISZka SMUDę wciąż reprezentuje Polskę w Pucharze UEFA. W czwartek LECH rozegra rewanż z Austrią Wiedeń. Ełkaesiacy mieli więc prawo liczyć, że ich rywale będą się nieco oszczędzać w ligowym meczu. Szybko się jednak przekonali, że tak nie będzie. Co prawda goście nie rzucili się do huraganowych ataków już po pierwszym gwizdku sędziego, ale szybko opanowali sytuację na boisku i zdecydowanie dłużej utrzymywali się przy piłce. LECHici mogli spokojnie konstruować akcje, bo nie byli niepokojeni przez ofensywnych piłkarzy ŁKS. Osamotniony w ataku Adam Czerkas co prawda ambitnie walczył o każdą piłkę, ale szans na wygranie pojedynków z obrońcami LECHa wielkich nie miał.

Goście rozpędzali się za to z każdą minutą. Pierwszą groźną okazję stworzyli w 14 min. ROBERT LEWANDOWSKI uderzył bardzo mocno z ostrego kąta, ale piłka przeleciała nad bramką Bogusława Wyparły. Chwilę później - po zagraniu wzdłuż bramki ANDERSONa CUETO - przed szansą stanął HERNAN RENGIFO. Napastnik LECHa źle trafił jednak w piłkę i w rezultacie nie oddał nawet strzału. Ale do trzech razy sztuka... Napór gości nie słabł i już w 16 min przed znakomitą szansą stanął SEMIR STILIĆ. Pomocnik LECHa strzelił bardzo mocno zza pola karnego, a po drodze piłka odbiła się od RAFAŁa MURAWSKIego i całkowicie zmyliła Bogusława Wyparłę, który nawet nie interweniował. Nie miał zresztą szans, by odbić piłkę.

Ełkaesiacy odpowiedzieli dopiero w 35 min. Strzał Gabora Vayera z rzutu wolnego był jednak za słaby i KRZYSZTOF KOTOROWSKI bez problemów złapał piłkę. Po chwili bramkarz LECHa miał już większe kłopoty, bo gospodarze stworzyli swoją najlepszą okazję w pierwszej połowie. Po ziemi z ostrego kąta strzelał Dawid Jarka, ale KOTOROWSKI trącił piłkę i wyrównania nie było.

Było za to podwyższenie prowadzenia przez LECHitów, chociaż goście znów mieli sporo szczęścia. W 40 min MURAWSKI źle trafił w piłkę, ta już w polu karnym spadła pod nogi LEWANDOWSKIemu, który też nie zdołał oddać strzału. Wyparłę pokonał dopiero z bliska RENGIFO. Piłkarze SMUDy nie musieli się zbytnio wysilać, by po 45 min pewnie prowadzić na stadionie przy al. Unii.

Po przerwie mecz się wyrównał, ale widać było, że wynik 2:0 całkowicie satysfakcjonował gości. Grali więc spokojnie, bez forsowania tempa. W defensywie nadal nie mieli dużo pracy, bo ełkaesiacy nie byli w stanie im zagrozić. Oczywiście starali się, ale z ich akcji nic nie wynikało. W łódzkiej drużynie brakowało piłkarza, który umiałby pokierować grą. Był taki, a siedział na trybunach. To kontuzjowany Paweł Drumlak.

ŁKS nie miał też wielkiego pożytku ze skrzydłowych - Jakub Biskup grał bardzo przewidywalnie, nie był w stanie niczym zaskoczyć rywali, zaś Jarka był zupełnie niewidoczny (poza jedną odważną akcją, po której wywalczył rzut rożny). Na pewno bardziej przydałby się w ataku niż po prawej stronie drugiej linii. Tym bardziej że jedyny napastnik ŁKS, czyli Czerkas, grał bardzo słabo. Gwoli sprawiedliwości - jego koledzy spisywali się niewiele lepiej. Dla przykładu kompletnie zawiódł Vayer, jedyny, który teoretycznie mógłby pokierować grą. Efekt był jednak taki, że w drugiej połowie piłkarze Marka Chojnackiego nie stworzyli ani jednej sytuacji godnej odnotowania. Goście mieli dwie - tę drugą na bramkę zamienił PIOTR REISS. Po zagraniu RENGIFO rezerwowy LECHa strzelił z bliska do pustej bramki.

ŁKS - LECH (0:2)

Gole: MURAWSKI (16.), RENGIFO (40.), REISS (79.)

ŁKS: Wyparło 2,5 - Woźniczka 2, Mowlik 2, Adamski 2, Marciniak 2 - Jarka 2,5 (81. Asaad), Haliti 2,5, Kascelan 2,5, Vayer 2,5, Biskup 2,5 (81. Świątek) - Czerkas 2 (74. Bartosiewicz).

LECH: KOTOROWSKI - WOJTKOWIAK, INJAĆ, ARBOLEDA, WILK - LEWANDOWSKI (90. MACHAJ), MURAWSKI, BANDROWSKI, STILIĆ (89. KUCHARSKI), ANDERSON (76. REISS) - RENGIFO.

Sędziował: Mirosław Górecki z Katowic

/gw/

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Śro 17:50, 01 Paź 2008 Back to top

Aktualności - Jerzy Podbrożny: To LECH ma więcej indywidualności

2008-10-01 16:53 - Autor: Emil Kamiński, fot. Adam Polak - Źródło: własne

Legia.com: Kto pana zdaniem będzie faworytem niedzielnego meczu LECH- Legia?

Jerzy Podbrożny: Uważam, że drużyną, która w niedzielę będzie miała więcej atutów jest LECH. Piłkarze z Poznania grają u siebie, przed żywiołowo dopingującą publicznością, która niewątpliwie będzie dwunastym zawodnikiem w ekipie gospodarzy. Z drugiej strony Legia ostatnio prezentuje się bardzo dobrze i na pewno zechce coś ugrać w ligowym klasyku.

Legia.com: LECH i Legia nie rozpoczną meczu w najsilniejszych składach, ponieważ poznanianie mają problemy z zestawieniem obrony, zaś w Legii urazy leczą Szałachowski, Rzeźniczak i Descarga.

Jerzy Podbrożny: Być może i LECH ma pewne problemy, ale drużyna z Poznania dysponuje bardzo szeroką kadrą więc na pewno znajdzie się ktoś, kto zastąpi kontuzjowanych piłkarzy. Co do meczu LECHa z Legią mam zupełnie inne obawy, ponieważ jutro podopieczni FRANCISZka SMUSy rozgrywają rewanż z Austrią Wiedeń, w który muszą włożyć wszystkie swoje siły. A tych może już zabraknąć na potyczkę z legionistami.

Legia.com: Który zespół dysponuje większymi indywidualnościami?

Jerzy Podbrożny: Myślę, że LECH ma więcej zawodników, którzy są w stanie wygrać pojedynek "jeden na jeden" i tym samym stworzyć przewagę. Poza tym w ekipie z Poznania jest więcej piłkarzy dobrze grających głową, jak chociażby RENGIFO. To stawia w lepszej sytuacji gospodarzy.

Legia.com: Ostatni mecz obu drużyn przyniósł wiele emocji i wygraną LECHa w ostatnich minutach, czy teraz może być podobnie?

Jerzy Podbrożny: Uważam, że tym razem losy spotkania powinny rozstrzygnąć się wcześniej, chociaż na pewno nie zabraknie emocji.

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu

Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin