Rejestracja
Forum Forum o sporcie Strona Główna
FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości Zaloguj
Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu  Forum Forum o sporcie Strona Główna » Piłka nożna

Autor Wiadomość
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Śro 16:00, 07 Mar 2007 Back to top

Witam

Tu zamieszczajcie inf.z obozu naszego kolejnego rywala w rożnego rodzaju rozgrywkach

Pozdr.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Śro 16:03, 07 Mar 2007 Back to top

Akcja Poznań rozpoczęta
dodano: 07.03.07 r.
O godzinie 11 piłkarze Zagłębia Lubin wyszli na przedpołudniowy trening. - Jest ładna pogoda, więc humory dopisują - mówi rozgrywający wicelidera Orange Ekstraklasy, Maciej Iwański.

Sztab szkoleniowy jest już myślami przy sobotnim meczu na szczycie z LECHem POZNAŃ. - Zastanawiamy się, czym tu Frania zaskoczyć - mówi trener Zagłębia, Czesław Michniewicz. Dziś swoim podopiecznym zaordynował on zajęcia na głównej płycie. - Będą na nich dominowały elementy taktyki. Zagramy między innymi gierkę, w której będziemy kształtować ten właśnie element - wyjaśnia II trener Rafał Ulatowski.
W zajęciach brali udział wszyscy zawodnicy, choć Manuel Arboleda narzekał na naciągnięty mięsień uda (z tego powodu nie trenował wczoraj), a Michał Chałbiński ma krwiak na pięcie. Jednak w sobotę ostoja defensywy i najlepszy snajper powinni wybiec na boisko. Po zajęciach cały zespół udał się na odnowę biologiczną do polkowickiego Aquaparku.

W Poznaniu trener Czesław Michniewicz będzie mógł liczyć na powracającego po kartkowej pauzie Andersona Pedro, a także na Macieja Iwańskiego, po którego chorobie i kontuzji mięśnia dwugłowego nie ma już śladu. - Czuję się bardzo dobrze, choć jeszcze przedwczoraj byłem nieco "przymulony" - zdradza filigranowy pomocnik. Zastanawiam się tylko, dlaczego ostatnio imają się mnie różne urazy i choroby. Przecież ja dziesięć lat nie chorowałem, podobnie też nie miałem nigdy problemów z kontuzjami. Mam jednak nadzieję, że limit pecha wyczerpałem - mówi "Iwan". Pytany o nastroje w ekipie mówi. - Jak widać są one bardzo dobre. To także dzięki temu, że dziś wychodzimy na trening przy świetnej pogodzie. W słoneczku aż chce się pobiegać za piłką - przekonuje najlepszy zawodnik na Dolnym Śląsku.

Sztab szkoleniowy również z optymizmem patrzy w przyszłość. - Wszyscy są pod wrażeniem Bełchatowa, a ile było takich drużyn, które po doskonałym początku, później spuszczały z tonu - zwraca uwagę Michniewicz. - Mowiąc obrazowo, nas nie interesuje koszulka "górala". Nam marzy się wygranie całego wyścigu kolarskiego - zdradza trener lubinian, a jego asystent dodaje ze śmiechem. - Chcemy w triumfie wjechać na Pola Elizejskie.

Trener Michniewicz słusznie zauważa. - Oczywiście obecne mecze są ważne, niemniej należy pamiętać, że liga rozstrzygnie się w kwietniu i przede wszystkim w maju. To wówczas zespół powinien być w najwyższej formie i głęboko wierzę, że z nami tak właśnie będzie.
Pytany, czy czuje już presję sobotniego meczu odpowiada. - Tak, czujemy już wszyscy delikatny skok adrenaliny, wszak akcja Poznań już się rozpoczęła. Czeka nas ciężki bój, lecz myślę, że stać nas na to, żeby wyjść z niego zwycięsko - uważa Pan Czesław.

Źródło: Zagłębie Lubin


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mishi
Administrator



Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 32 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:06, 07 Mar 2007 Back to top

HeY

Świetny pomysł. Kibol trzymaj tak dalej Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Pią 17:31, 09 Mar 2007 Back to top

Oczekiwana zmiana miejsc
dodano: 09.03.07 r.
Dzisiejsze Zagłębie Lubin budował FRANCISZEK SMUDA, LECHa POZNAŃ tworzył Czesław Michniewicz. Jutro obaj trenerzy zagrają przeciwko sobie w hicie 17. kolejki ekstraklasy - SMUDA na ławce LECHa, Michniewicz, prowadząc Zagłębie. - czytamy w "Metrze".

Wyprawa do Poznania dla Czesława Michniewicza będzie podróżą sentymentalną. - W końcu prowadziłem LECHa przez trzy lata. Na trybunach zasiądzie wielu ludzi, których mogę nazwać swoimi przyjaciółmi. I choć pewnie tym razem nie będą kibicować mojej drużynie, wiem, że naprawdę dobrze mi życzą - mówi z radością w głosie kilkadziesiąt godzin przed pierwszym gwizdkiem Michniewicz. Sympatią najbliższego rywala darzy również FRANCISZEK SMUDA. - Zagłębie prowadziłem przez rok, osiągaliśmy dobre wyniki, można nawet powiedzieć, że to ja stworzyłem tam zespół - nie kryje "FRANz". - Lubin kojarzy mi się bardzo dobrze, także dlatego, że rozstałem się z tym klubem w sposób naprawdę bardzo przyjemny.
Obaj szkoleniowcy zastrzegają jednak, że na boisku nie będzie mowy o taryfie ulgowej. SMUDA zdaje sobie sprawę, że remis 1:1 sprzed tygodnia z meczu z Wisłą Płock to dwa punkty stracone, a nie jeden zdobyty. - Nie możemy drugi raz zagrać tak jak z Wisłą. Tam powinniśmy wykorzystać kilka sytuacji, które fatalnie zmarnowaliśmy - wspomina z żalem trener LECHa. Ale nie chce obiecać, że w starciu z Zagłębiem jego zespół będzie górą. - To, czy wygramy, wie tylko ten "na górze". Myślę jednak, że tym razem skuteczność moich piłkarzy będzie dużo lepsza - dodaje "FRANz". Podobną opinię na temat rozstrzygnięcia meczu ma Michniewicz. - Spotkają się dwie dobre drużyny, mecz powinien więc być ciekawy. Jasne, że chcemy wygrać, ale wynik jest sprawą otwartą - uważa szkoleniowiec Zagłębia. Wątpliwości nie mają za to bukmacherzy, którzy faworyta widzą w LECHu.
Mecz zapowiada się świetnie pod każdym względem. Także dlatego, że fani LECHa i Zagłębia są bardzo zaprzyjażnieni. Przede wszystkim jednak szykuje się dobry futbol. - To będzie mecz walki. My bardzo chcemy wygrać, Zagłębie też, bo za trenera Michniewicza zrobiło jeszcze postęp i walczy o tytuł mistrzowski - twierdzi SMUDA.
- Nie możemy liczyć na to, że LECH przeciwko nam będzie mylił się tak, jak to robił w Płocku. Ale nie będziemy się koncentrować tylko na obronie. My chcemy zwyciężyć, bo w naszej lidze wygrać można z każdym i wszędzie. A żeby skasować trzy punkty, musimy zagrać skuteczniej niż choćby w meczu z Wisłą Kraków w Pucharze Ekstraklasy, gdy przegraliśmy 0:1 - kończy Michniewicz.

Źródło: Metro


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Pią 17:51, 09 Mar 2007 Back to top

Ulatowski: LECH to mocna drużyna dodano: 09.03.07 r.
Rafał Ulatowski przez prawie trzy lata pracował u boku Czesława Michniewicza w POZNAŃskim LECHu. Teraz, także jako najbliższy współpracownik Michniewicza, przyjeżdża na dobrze znany sobie stadion. - Wbrew temu, co niektórzy sugerują LECH już teraz jest mocnym i zgranym zespołem – mówi Ulatowski.




Jak postrzega Pan zespół „KOLEJORZa”?

Uważam, że jest to mocny i zgrany zespół. Nie przychylam się natomiast do opinii, jakoby drużynę naszych rywali tworzyły indywidualności, które nie rozumieją się jeszcze na murawie. Oni już w tamtej rundzie tworzyli kolektyw. Ponadto praktycznie każdy z graczy znajdujących się w kadrze LECHa dysponuje naprawdę nieprzeciętnymi umiejętnościami. Myślę, że w lidze LECH nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.

Jakie są podstawowe atuty drużyny rywali?

- Niewątpliwie mocną stroną zespołu FRANCISZka SMUDy jest ofensywa. Mają dynamicznych, umiejących rozerwać obronę rywali skrzydłowych w osobach ZAJĄCa i PITRego, w ataku bryluje REISS, doskonale rozumiejący się z ZAKRZEWSKIm. To jednak nie koniec indywidualności w składzie LECHa, bowiem w środku pomocy świetnie swoją robotę wykonuje RAFAŁ MURAWSKI, a obronę trzyma w ryzach BARTOSZ BOSACKI. To szybki i bardzo inteligentny piłkarz, przy którym każdy obrońca gra na wysokim poziomie.

Każdy zespół na także i wady. Co jest bolączką LECHa?

- Nie chciałbym otwarcie mówić o słabych stronach rywali, gdyż nigdy tego nie robię. Mamy swoje przemyślenia na ten temat i postaramy się je wykorzystać na boisku.

Trener SMUDA żałuje, że z Zagłębiem nie będzie mógł zagrać peruwiański playmaker, HENRY QUINTEROS. To faktycznie aż tak duża strata dla LECHa?

Myślę, że w LECHu są zawodnicy, którzy potrafią zastąpić QUINTEROSa. To dobry zawodnik, ale z racji wątłej postury miał on problemy z grą w destrukcji. Teraz z kolei w środku pola ciężką i efektywną robotę wykonują DMITRIJ INJAĆ i MURAWSKI, reprezentant Polski. Na pewno smaczku temu spotkaniu dodaje fakt, że w środkowej strefie dojdzie do pojedynku kadrowiczów MURAWSKIego i Iwańskiego, którzy już niebawem razem mogą stanowić o sile narodowej jedenastki.

W Poznaniu martwią się słabą skutecznością PIOTRa REISSa...

Nie uważam, żeby to był aż tak duży problem, choćby dlatego, że PIOTRek strzelił bramkę w Pucharze Ekstraklasy. W Płocku mu nie szło, co jednak nie oznacza, że podobnie będzie w sobotę. Ja życzę „REjsikowi”, żeby strzelał bramki w każdym meczu, tylko nie w spotkaniu z Zagłębiem.

W Poznaniu mówi się, że SMUDA szykuje niespodziankę. Ma nią być pojawienie się w składzie JACka DEMBIŃSKIego.

- A za kogo miałby on zagrać? Nie wierzę, że trener SMUDA posadzi na ławce REISSa, czy ZAKRZEWSKIego, za których JACEK mógłby zagrać.

Jak zastopować LECHa?

- Na pewno musimy zneutralizować ich skrzydła, ponieważ PITRY i ZAJĄC są w wysokiej dyspozycji. Grzesia Bartczaka i Zbigniewa Grzybowskiego może czekać ciężka przeprawa, ale wierzę, że obaj sobie poradzą. Ponadto musimy mieć baczność na pozostałych zawodników, nie tylko tych z formacji ofensywnej.

Dla Pana powrót do Poznania ma wymiar sentymentalny?

Spędziłem w tym mieście, pracując w LECHu, wiele wspaniałych chwil, do których często się wraca, wszakże jest to już przeszłość. W chwili obecnej pracuję na chwałę Zagłębia i nie mogę narzekać. Dobrze mi w Lubinie.

Jedziecie do Poznania po zwycięstwo?

- Jak się jedzie po zwycięstwo, to się najczęściej remisuje (śmiech). Mówiąc jednak poważnie, to każdy punkt zdobyty na wyjeździe będzie nas cieszył i podobnie rzecz ma miejsce w Poznaniu. Oczywiście, po wygranej nasza radość będzie o wiele większa, lecz jeśli wywalczymy punkt, to także będziemy szczęśliwi.

Rozmawiał: Wacław Wachnik


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Sob 15:49, 10 Mar 2007 Back to top

Do Poznania bez "Mierzeja"
dodano: 09.03.07 r.
Krótko po godzinie 15 autokar z zespołem Zagłębia Lubin wyjechał do miejscowości Skrzynki, w której będzie przygotowywać się do jutrzejszego meczu ligowego z LECHem POZNAŃ. Niespodzianką może być brak w meczowej kadrze Łukasza Mierzejewskiego.

Po porannym rozruchu zespół Zagłębia udał się na wspólny obiad. Po posiłku podstawiony autokar zabrał całą drużynę do Skrzynek, gdzie w ciszy lubinianie będą przygotowywać się do jutrzejszego prestiżowego starcia z "KOLEJORZem". Trener Czesław Michniewicz tym razem zdecydował się pozostawić w domu Łukasza Mierzejewskiego, którego w meczowej osiemnastce zastąpił powracający po kartkowej pauzie Anderson Pedro. Ponadto w Lubinie zostali: Mateusz Bukowiec, Dariusz Jackiewicz, Patryk Klofik, Marcin Pietroń i Tomislav Visević. Wszyscy oni wyjadą jutro o 8 rano wraz z rezerwami Zagłębia Lubin do Dzierżoniowa. Tam podopieczni Wiesława Wojno rozegrają mecz sparingowy z białoruskim drugoligowcem, Torpedo Żodino. Poza tym cała grupa z pierwszej ligi będzie miała zajęcia w poniedziałkowe przedpołudnie.

Tymczasem w Skrzynkach zespół odbędzie odprawę taktyczną, a także krótki spacer, po którym nastąpi wyjazd na stadion przy ulicy BUŁGARSKiej. - Znamy słabe strony LECHa, ale nie chcę o nich mówić. Mogę tylko powiedzieć, że zrobimy wszystko, by wykorzystać tą wiedzę - deklaruje Michał Stasiak, a trener Rafał Ulatowski dodaje. - Wiemy, że stadion będzie wypełniony po brzegi, a wśród publiczności znajdzie się także liczna grupa lubińskich fanów. Mocno liczymy na wsparcie lubińskich kibiców. Mamy nadzieję, że ich gorący doping zagrzeje naszych piłkarzy do boju.

Kadra na mecz z LECHem POZNAŃ


Bramkarze:

Mariusz Liberda, Michal Vaclavik

Obrońcy:

Vidas Alunderis, Manuel Arboleda, Grzegorz Bartczak, Zbigniew Grzybowski, Michał Stasiak, Mateusz Żytko

Pomocnicy:

Anderson Pedro, Dawid Banaczek, Mateusz Bartczak, Maciej Iwański, Wojciech Łobodziński, Rui Miguel, Andrzej Szczypkowski

Napastnicy:

Michał Chałbiński, Szymon Pawłowski, Łukasz Piszczek

Źródło: Zagłębie Lubin


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Sob 16:01, 10 Mar 2007 Back to top

Michniewicz liczy na "pałera"
dodano: 10.03.07 r.
Wiem, że piłkarze drużyn grających zazwyczaj przy mniejszej publice lubią atmosferę stadionu w Poznania. Dodaje „pałeru”. Liczę, że ten doping poniesie i moich „miedziowych”. - czytamy w "Sporcie".


Trzy lata - tyle spędził w roli pierwszego szkoleniowca w klubie z ulicy BUŁGARSKiej trener Czesław Michniewicz. Jutro po raz pierwszy w życiu zasiądzie na tym obiekcie nie na ławce gospodarzy, ale zespołu przyjezdnego. Trudno jednak powiedzieć, by czuł się tutaj gościem.

- W roli gości pojawią się tu moi zawodnicy. Ja... przyjadę do domu - mówi na wstępie rozmowy, która ma być podróżą iście sentymentalną dla niego. - Z dużą pokorą na ten stadion wrócę. No bo LECH bez Michniewicza istniałby na pewno. Ale czym byłby dziś Michniewicz bez LECHa, bez tej trzyletniej z nim przygody?

- Cóż pan - poza wspomnieniami - z Poznania wywiózł?

- Nie bagatelizujmy tych wspomnień, bo piękne są. Puchar i Superpuchar Polski, kilkadziesiąt meczów. A co do rzeczy materialnych: wziąłem ze sobą m.in. tajemniczą paczkę, którą podczas oficjalnego pożegnania z poznańskimi kibicami dostałem od jednego z nich. Powiedział mi wtedy, że mogę ją otworzyć dopiero wtedy, gdy wrócę na trenerską ławkę LECHa. No to czeka sobie cierpliwie gdzieś w kącie mojego mieszkania... Mam nadzieję, że dane mi jeszcze będzie kiedyś w przyszłości sprawdzić, co się w niej znajduje.

- Ale nikt jakoś specjalnie osiem miesięcy temu nie namawiał pana do pozostania w „nowym” LECHu...

- To fakt, że takiej propozycji, wespół z moim asystentem, Rafałem Ulatowskim, nie usłyszeliśmy. Przy BUŁGARSKiej padały wtedy wielkie nazwiska: Henryka Kasperczaka, potem FRANCISZka SMUDy. Myśmy się nie napraszali. Pozostały nam za to dobre kontakty z piłkarzami „KOLEJORZa”. Z PIOTRkiem REISSem do dziś wymieniamy grzecznościowe SMS-y z okazji świąt. To była zresztą wyjątkowa grupa wyjątkowych ludzi. Mówię „była”, bo akurat duet tych, z którymi rozumiałem się najlepiej, przeprowadził się do Kielc. Myślę o Krzyśku Gajtkowskim i Pawle Sasinie. A z LECHa - jako klubu - kartki świąteczne czasem przychodzą, a czasem... nie.

- Zdarzyło się już od czasu pana rozstania z LECHem gościć przy BUŁGARSKiej - w jakimkolwiek charakterze?

- Owszem, oglądałem spotkanie Pucharu Ekstraklasy z Pogonią Szczecin.

- Kiedy kilkanaście tysięcy ludzi przy BUŁGARSKej krzyknie razem „KOLEJORZ”...

-... ciarki chodzą po plecach. Paradoksalnie jednak, na przyjezdnych taki gwar nie działa paraliżująco. Wiem, że piłkarze drużyn grających zazwyczaj przy mniejszej publice - a Zagłębie do takich należy - lubią atmosferę stadionu w Poznania. Dodaje „pałeru”. Liczę, że ten doping poniesie i moich „miedziowych”.

- Trener FRANCISZEK SMUDA zazwyczaj nie szczędzi uszczypliwości tzw. trenerom nowej fali. Co pan na to?

- O kolegach po fachu - zwłaszcza tych, których bardzo szanuję - mówię albo dobrze, albo wcale. Jeśli ktoś im ma robić przykrość, niech zrobią to moi zawodnicy na boisku.

Rozmawiał Dariusz Leśnikowski


Poznańskie daty Czesława Michniewicza
15.09.2003 - dzień pierwszy pracy w LECHu
1.06.2004 - zdobycie Pucharu Polski
11.06.2004 - zdobycie Superpucharu Polski
30.06.2006 - koniec kontraktu z LECHem
Bilans ligowy: 77 meczów - 30 zwyc., 20 rem., 27 por.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Czw 10:26, 15 Mar 2007 Back to top

2007-03-14Łatwiejszy rewanż (Korona Media Team)
To chyba najbardziej uniwersalny piłkarz w Kolporterze Koronie. Z powodzeniem może grać jako skrzydłowy, boczny obrońca, a nawet rozgrywający. Jednak mimo to, w rundzie wiosennej dostaje zdecydowanie rzadziej okazję do gry w pierwszym składzie niż jesienią. Dość niespodziewanie znalazł się w podstawowej jedenastce na pucharowy mecz z LECHem i szansy nie zmarnował. – Była we mnie taka sportowa złość. Chciałbym teraz już na stałe zadomowić się w pierwszej jedenastce – mówi były LECHita, Paweł Sasin.


Korona Media Team: Trzeci mecz i trzecie zwycięstwo 1:0. Chyba wkrótce trzeba będzie opatentować ten wynik...

– No dokładnie. Chciałbym każdy mecz do końca sezonu wygrywać po 1:0, bo wtedy na pewno i Puchar Polski byłby nasz, i mistrzostwo. W sparingach przegrywaliśmy 1:0, a teraz po tyle wygrywamy. Jednak nie zapominajmy, że przed nami jeszcze rewanż w Poznaniu. Ale, póki co, jedziemy do Poznania po ligowe trzy punkty.

Jednak to skromne 1:0 to dość niepewny wynik przed wyjazdem do "jaskini lwa", gdzie poznaniaków będzie dopingowało 20 tys. widzów...

– Najważniejsze, że nie straciliśmy bramki u siebie, a udało nam się jedną strzelić. Na pewno 1:0 to lepszy wynik niż 2:1 czy 3:2. Myślę, że rewanż to będzie zupełnie inne spotkanie. Rywale rzucą się do ataku, zagrają w końcu u siebie i będą chcieli szybko odrobić straty. Wydaje mi się jednak, że dzięki temu będzie nam się grało lepiej, łatwiej niż w pierwszym spotkaniu, gdyż nasi rywale zmuszeni będą się odkryć. A dziś poznaniacy zagęścili środek pola, zagrali trzema defensywnymi pomocnikami, dlatego ciężko było nam opanować ten rejon boiska.

Straciłeś ostatnio miejsce w wyjściowym składzie. Spodziewałeś się więc występu od pierwszej minuty przeciwko LECHowi?

– Czy się spodziewałem... Ja się bardzo dobrze czułem. Była we mnie taka sportowa złość, dlatego że ostatnio nie grałem zbyt wiele. Uczucie to wyzwoliło we mnie pozytywne emocje, co wpłynęło dobrze zarówno na mnie, ja i na drużynę. Taka złość dodatkowo mobilizuje do pracy. Myślę, że już w meczu z Arką, w którym miałem okazję zaprezentować się przez ostatnie 10 minut, jak i w Płocku, pokazałem, że zasługuję na grę. Ciężko mówić o tym, że dziś dostałem szansę... Po prostu trener wystawił taki, a nie inny skład i uważam, że nie było najgorzej. Chciałbym teraz już na stałe zadomowić się w pierwszej jedenastce.




A w której połowie lepiej Ci się grało? Pytam, bo w drugiej zostałeś cofnięty z pomocy do obrony...

– To znaczy tak: w pierwszej połowie, kiedy grałem w drugiej linii, miałem więcej okazji do przeprowadzania akcji ofensywnych, uskrzydlających, oddałem nawet strzał na bramkę, szkoda tylko, że niecelny. W drugiej zaś, co normalne, bardziej skupiłem się na obronie. Chociaż po szybko strzelonym golu, znów starałem się podłączać do akcji bocznych pomocników, robić obieg i przewagę liczebną.

W Koronie występuje obecnie aż czterech byłych LECHitów, w tym Ty i właśnie tylko Tobie dane dziś było zagrać przeciwko byłej drużynie. Dużo masz jeszcze w poznańskim zespole kolegów?

– Odkąd LECH połączył się z Amicą, to na pewno mniej, ale kilku tam jeszcze zostało. Chciałbym serdecznie pozdrowić MAćka SCHERFCHENa, "REisika" [PIOTRa REISSa – przyp. PD], "ZAKiego" [ZBIGNIEWa ZAKRZEWSKIego – przyp. PD], "KOTORa" [KRZYSZTOFa KOTOROWSKIego – przyp. PD] i paru jeszcze innych kolegów. Miło było ich spotkać, a jeszcze będą dwie ku temu okazje w najbliższym czasie w Poznaniu.

Mieliście okazję trochę porozmawiać przed pojedynkiem w Kielcach?

– Tak, rozmawialiśmy przed i po spotkaniu również. Jesteśmy w stałym, dobrym kontakcie i mam nadzieję, ze tak zostanie. Jednak na boisku wiadomo – każdy walczy dla swojej drużyny, o zwycięstwo.

Jesteś zaskoczony tak słabą postawą graczy LECHa w tym sezonie?

– Na pewno nie wystartowali tak, jak chcieli. Myślę jednak, że znajdą wkrótce receptę na słabe wyniki, bo przecież drzemie w nich spory potencjał, więc dadzą jeszcze o sobie znać. Na pewno będą groźni dla każdego i wkrótce się przebudzą, ale mam nadzieję, że to nie nastąpi jeszcze w meczu z nami.

Rozmawiała Paula Duda
Informacja własna – Korona Media Team


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Czw 17:16, 15 Mar 2007 Back to top

2007-03-15 Koronę mamy na „rozkładzie” (Korona Media Team)
Zawiedziony postawą, a przede wszystkim wynikiem swojej drużyny we wtorkowym meczu był MARCIN ZAJĄC. – W rewanżu musimy szybciej reagować i skupić się głównie na własnej grze, a nie rywali – podkreśla. W sobotę drugi odcinek serialu „Pojedynki Korony z LECHem”.

Korona Media Team: Spotkanie Korony z LECHem był typowym meczem walki. Lubisz rozgrywać takie spotkania?

MARCIN ZAJĄC: - Nie był to za dobry mecz w naszym wykonaniu, chociaż w pierwszej połowie mieliśmy kilka sytuacji, kontratakowaliśmy. Niestety, nic nie udało nam się strzelić. Uważam, ze w drugiej odsłonie Korona trochę źle się zachowała. Leżał nasz piłkarz na szesnastym metrze, my krzyczeliśmy, żeby zawodnicy wybili piłkę. Nie zrobili tego. Było dośrodkowanie i tak oto straciliśmy bramkę. Szkoda, ale mamy jeszcze rewanż przed sobą.

A czy przypadkiem to nie dekoncentracja była główną przyczyną utraty przez Was bramki tuż po zmianie stron?

- Najłatwiej jest zaraz po meczu oczywiście szukać winy u innych, a nie u siebie. Wyszliśmy jednak na murawę skoncentrowani. W pierwszej części spotkania graliśmy naprawdę przyzwoicie. Żałuję tej porażki, bo wynik 0:0 byłby dla nas korzystny w perspektywie rewanżu.

LECH POZNAŃ słynie z tego, że gra widowiskowo i strzela dużo bramek. W meczu z Koroną troszkę zabrakło tych walorów...

- Byliśmy troszkę cofnięci, przyjmowaliśmy przeciwnika na swojej połowie. Nie wszystko nam wychodziło. Zależało nam, by nie stracić bramki. Mieliśmy sytuacje, zwłaszcza pod koniec pierwszej połowy gola mógł zdobyć RAFAŁ MURAWSKI. Jemu ta sztuka się jednak nie udała.



Jakie błędy musicie wyeliminować, by odrobić jednobramkową stratę?

- Musimy szybciej reagować. Nie liczyć na sędziego, nie liczyć na zawodników drużyny przeciwnej. Należy skoncentrować się na własnej grze, poprawić błędy, które popełniamy. Myślę, że będzie dobrze. Drugi mecz gramy u siebie, pierwszy nam nie wyszedł. Chcemy zapomnieć o tym jak najszybciej. Mamy Koronę na „rozkładzie”.

Kibiców macie wyjątkowo wiernych. Na Arenie Kielc zjawili się w dość licznej grupie. Czy na każdych wyjazdowych meczach jest ich aż tak wielu?

- Naprawdę należy się ogromny szacunek dla naszych kibiców. Na razie chyba wypada nam tylko przeprosić, że oni „robią” tyle kilometrów, a my nie sprawiamy im przyjemności swoją grą i nie wygrywamy meczów.

Czy dwumecz Korony z LECHem w Pucharze Polski można nazwać takim przedwczesnym finałem?

- Trudno powiedzieć. Na pewno naszą parę ćwierćfinałową tworzą najsilniejsze drużyny z występujących jeszcze w Pucharze. Może faktycznie jest to taki trochę przedwczesny finał.

Rozmawiał Artur Wiśniewski

Informacja własna – Korona Media Team


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Pią 14:12, 16 Mar 2007 Back to top

2007-03-15"Brzytwa" za "Djoko" (Korona Media Team)
Trener Ryszard Wieczorek powołał 18-osobową kadrę zawodników na sobotni mecz Kolportera Korony z POZNAŃskim LECHem. Znalazł się w niej Tomasz Brzyski, który zajął miejsce Veselina Djokovicia.

W składzie meczowym wciąż brakuje Krzysztofa Gajtkowskiego, którego absencja przeciąga się. – Już wprawdzie trenuję z drużyną i czuję się lepiej, ale antybiotyki zrobiły swoje. Nie jestem chyba jeszcze w pełni sprawny, by grać przez 90 minut – mówi nasz bramkostrzelny napastnik. Trener Wieczorek postanowił nie ryzykować zdrowia "Gajtka", pozwalając mu, aby spokojnie wykurował się w Kielcach.

W piątek o godzinie 8:00 rano "żółto – czerwoni" wyruszają na nieco dłuższe niż zwykle zgrupowanie przedmeczowe, tym razem do Wronek. Tam przy sztucznym oświetleniu odbędą wieczorem jeden trening. Następnego dnia udadzą się na lekki rozruch, odprawę, a potem wyruszą na mecz do Poznania.

Oto "18" "żółto – czerwonych" na spotkanie z Lechem:

Bramkarze: Maciej Mielcarz, Radosław Cierzniak

Obrońcy: Paweł Golański, Marcin Kuś, Marek Szyndrowski, Tomasz Brzyski, Hernani, Robert Bednarek

Pomocnicy: Grzegorz Bonin, Paweł Sasin, Mariusz Zganiacz, Hermes, Michał Trzeciakiewicz, Paweł Sobolewski, Marcin Kaczmarek

Napastnicy: Marcin Robak, Maciej Kowalczyk, Piotr Bagnicki.

Artur Wiśniewski


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Pią 19:17, 16 Mar 2007 Back to top

2007-03-16Palę się do gry (Korona Media Team)
Maciej Mielcarz, Paweł Sasin, Krzysztof Gajtkowski, Marcin Kuś. Kolonia byłych lechitów w Koronie jest naprawdę okazała. Tym, dla którego przygoda z Poznaniem zakończyła się najpóźniej jest Radosław Cierzniak. Młody bramkarz dołączył do Korony 15 stycznia i zapowiada, że dobrą grą chce zasłużyć na sympatię kibiców „złocisto – krwistych”.





Korona Media Team: Jakbyś ocenił swój czas spędzony w LECHu?

Radosław Cierzniak: - Na pewno zdobyłem kolejne doświadczenie. Nie mogę powiedzieć, że był to tylko czas stracony., chociaż nauczyłbym się, zyskałbym więcej gdybym dostał szansę gry. Tak jednak nie było i z tego też wyciągnąłem lekcję.

Możesz porównać styl prowadzenia drużyny przez trenera SMUDę ze stylem trenera Wieczorka?

- Nie chcę się bawić w takie porównania. Każdy trener ma swój indywidualny warsztat, swój sposób prowadzenia zespołu, swoją wizję futbolu. Mogę tylko powiedzieć, że całkowicie inaczej wygląda to w Poznaniu, a inaczej tutaj. Mnie zdecydowanie bardziej odpowiada praca z trenerem Ryszardem Wieczorkiem.

Pierwszy mecz pucharowy z LECHem już za nami, jak uważasz, jak będzie wyglądała potyczka ligowa w Poznaniu?

- Tym razem LECH nie będzie, a właściwie nie może się bronić. Grają u siebie, mają „nóż na gardle”, a do tego w sobotę będą świętować 85 – lecie istnienia klubu – to wszystko zobowiązuje do walki o zwycięstwo. Tym bardziej, że na trybunach zasiądzie prawdopodobnie komplet publiczności, a to zmobilizuje obydwie drużyny do maksymalnego wysiłku. My będziemy grać „swoje”. Uważam, że jeśli zaprezentujemy taką piłkę, jak w drugiej połowie meczu pucharowego, to LECH nie będzie nam w stanie zagrozić. Koncentracja i zaangażowanie przez 90 minut, to klucz do sukcesu w Poznaniu.

Łukasz Fabiański, Łukasz Załuska, Radek Cierzniak, Maciej Gostomski, bramkarzy - wychowanków MSP Szamotuły możnaby wymieniać długo... Opowiedz, co stoi za sukcesem tej wielkopolskiej szkółki piłkarskiej?

- Hmm... Chyba na pierwszy miejscu postawiłbym... serce, jakie w przygotowanie nas, golkiperów wkładał Andrzej Dawidziuk. W Szamotułach największą wagę przywiązywało się do pracy nad bramkarskimi podstawami, nad doprowadzeniem do perfekcji techniki. Mieliśmy na to mnóstwo czasu, bo treningów było bardzo dużo. Teraz młodzi wychowankowie Szamotuł odważnie wchodzą do dorosłej piłki i znajdują się w kadrach wielu pierwszoligowych i drugoligowych klubów.




Co uważasz za swój atut? A co chciałbyś w pierwszej kolejności poprawić?

- Przede wszystkim muszę pracować nad koncentracją i nad cierpliwością. Jestem jeszcze młody, ale już bardzo palę się do gry i wiem, że to czasem może zaszkodzić. Musze spokojnie czekać, a zarazem dążyć do celu ostro pracując na treningach. O atutach nie będę mówił, bo to raczej trener powinien się na ten temat wypowiedzieć (śmiech). Od siebie powiem jeszcze taką starą prawdę, że człowiek uczy się całe życie i jeśli będzie mi dane jeszcze grać np. w wieku 40 lat, to i tak będę starał się doskonalić mój warsztat.

Zadomowiłeś się już w Kielcach? Jak się odnajdujesz w nowym miejscu?

- Tak, już czuję się w Kielcach jak w domu. Razem z moją dziewczyną znaleźliśmy fajne mieszkanko, blisko stadionu. Donata bardzo pomogła mi w wejściu w nowe otoczenie i środowisko. Lubię spokój i ciszę, a tak jest w Kielcach i mogę się skupić na spokojnym trenowaniu.

Nie kryjesz, że jesteś osobą bardzo ambitną, zatem jakie cele stawia sobie Radek Cierzniak w najbliższym czasie? Chodzi mi nie tylko o te zawodowe...

- Na pewno chcę wywalczyć miejsce w pierwszej jedenastce. Rywala łatwego nie mam, bo Maciek to świetny bramkarz, a teraz jest w naprawdę w doskonałej formie. Ja to widzę i doceniam jego klasę. Natomiast ja też nie przyszedłem do Korony, by tylko siedzieć na ławce. Rywalizacja i mnie i „Małemu” może wyjść tylko na dobre. Ja na każdym treningu staram się udowadniać trenerowi, że jestem gotowy stanąć między słupkami.

A cele prywatne?

Przede wszystkim kontynuuję naukę języka angielskiego, który chcę opanować. Może potem zapiszę się na inny... W ogóle uważam, że każdy młody człowiek powinien w dzisiejszych czasach umieć porozumieć się na zachodzie. Znajomość języków obcych nigdy nie przeszkadza, a może tylko pomóc.

Czy ewentualne pokonanie LECHa w lidze i w Pucharze Polski sprawi Ci dodatkową radość?

- Tak. Ja zawsze się cieszę gdy moja drużyna wygrywa, nieważne czy gram czy nie. Korona jest teraz moim klubem i reprezentowanie jej barw jest dla mnie najważniejsze. Jestem z Wielkopolski, ale mam nadzieję, że pokaże „żółto – czerwonym” kibicom, że przydam się kieleckiej drużynie.

Rozmawiał: Karol Mazur
Informacja własna – Korona Media Team


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Sob 15:34, 17 Mar 2007 Back to top

2007-03-16 | aktualizacja: 2007-03-17 | Mecz bez faworyta (Korona Media Team)
Niemal każdy pojedynek Kolportera Korony z POZNAŃskim LECHem budził dotychczas spore emocje, a na boisku ciężko było wskazać wyraźnie dominującą drużynę. Choć kielczanie zwyciężyli we wtorkowej, pucharowej konfrontacji z "KOLEJORZem", to trudno w obliczu sobotniego, ligowego tym razem spotkania typować ich na murowanych faworytów.


Obecny LECH POZNAŃ, który powstał z połączenia „starego” LECHa oraz Amiki Wronki, nie najlepiej wystartował w rundzie wiosennej sezonu 2006/07. Kibicom z Poznania szczególnie zapadł w pamięci przegrany ostatnio pojedynek ligowy z walczącym o mistrzostwo Polski Zagłębiem Lubin. LECHici dali sobie strzelić dwie bramki, nie zdobywając żadnej, prezentując się przy tym bardzo przeciętnie.

Koroniarze natomiast wygrali wszystkie swoje dotychczasowe mecze na wiosnę. Najpierw uporali się w Pucharze Ekstraklasy z łódzkim Widzewem (0:4 na stadionie w Radomsku), a potem z Cracovią Kraków w Kielcach (2:1). W meczach o wyższą stawkę – czyli o ligowe punkty – "żółto – czerwoni" pokonali Arkę Gdynia u siebie oraz Wisłę Płock na wyjeździe. Oba te pojedynki zakończyły się rezultatem 1:0 dla Korony, podobnie było też we wtorkowym meczu z LECHem POZNAŃ w ramach ćwierćfinału Pucharu Polski.

W "18" "żółto – czerwonych" na sobotni mecz z LECHem znalazło się dwóch byłych zawodników "KOLEJORZa" – bramkarz Radosław Cierzniak oraz prawoskrzydłowy Paweł Sasin. Ten drugi miał już okazję zagrać przeciwko swoim kolegom z Poznania we wtorek. – Teraz czeka nas nieco inne spotkanie. LECH gra u siebie przy swoich kibicach. Może trochę przesadą byłoby powiedzieć, że LECHici mają "nóż na gardle", bo to dopiero początek rundy. Ale mecz z nami koniecznie muszą wygrać – przekonuje "Sasza".




Wielkim nieobecnym sobotniej konfrontacji jest Krzysztof Gajtkowski – były supersnajper LECHa, którym od początku zachwycał się trener Ryszard Wieczorek. Gdy "Gajtek" przyszedł do Korony, wzbudził ogromne nadzieje w kieleckich kibicach. Atak "Kiełbasa" – "Gajtek" miał być prawdziwym postrachem ligi. Ostatecznie Grzegorz Piechna wylądował w moskiewskim Torpedo, a Gajtkowski nabawił się dość poważnej kontuzji, która na dłuższy okres wyłączyła go z gry. Teraz wszystko wraca do normy – niezłą formę prezentuje Maciej Kowalczyk, postępy czyni Marcin Robak. "Gajtek", gdy tylko w pełni wyzdrowieje (niedawno dokuczało mu zapalenie oskrzeli), na pewno wróci do dyspozycji, jaką mógł się pochwalić w zeszłym roku.

Nikt w Kielcach nie bagatelizuje potyczki z rozczarowującym w rundzie wiosennej POZNAŃskim LECHem. – Choć jedziemy tam po zwycięstwo, wiemy, że nie będzie łatwo. Nastawiamy się na trzy punkty, aczkolwiek trzeba pamiętać o tym, że w przypadku dominacji LECHa nawet remis na tak trudnym terenie byłby w jakiś sposób satysfakcjonujący. Ale to my chcemy przeważać i przede wszystkim wygrać – mówi "Robaczek". Z kolei "Gajtek", zapytany o to, co drużyna musi zrobić, by zaskoczyć zdeterminowanego "KOLEJORZa", odpowiada krótko: – Przede wszystkim pokazać to, co pokazała w drugiej połowie wtorkowego meczu – zauważa.




W drużynie LECHa wciąż bez formy jest jej niekwestionowany lider – PIOTR REISS. Zawodnik „KOLEJORZa”, mający za sobą występy w niemieckiej Bundeslidze, w każdej chwili może jednak wrócić do swojej optymalnej dyspozycji. To prawdziwa siła napędowa zespołu LECHa, człowiek, który jest jak wino – im starszy, tym lepszy. Na prawym skrzydle zawsze groźnie szarżuje Marcin ZAJĄC, w defensywie zaś nieźle spisuje się BARTOSZ BOSACKI – ten, który uratował honor Polaków na Mundialu w Niemczech.

Wciąż niejasne jest, kto z kolei wystąpi na lewej pomocy w zespole "złocisto – krwistych". Marcin Kaczmarek, czy może Paweł Sobolewski? O umiejętnościach tego pierwszego nie ma sensu dywagować, bo one są niepodważalne. "Kaka" nie jest jednak w takiej dyspozycji, jakiej sam by sobie życzył. "Sobolek" natomiast świetnie wkomponował się w drużynę, póki co robi w niej furorę, ale z jego oceną trzeba jeszcze poczekać.

W bloku defensywnym niepodważalne wydają się być pozycje Pawła Golańskiego i jego "odpowiednika" po lewej stronie boiska – Roberta Bednarka. "Golo" to klasa sama w sobie, a "Bednar" wiele nauczył się w porównaniu z poprzednim sezonem. Kiedyś występował w linii pomocy, stąd widać jego wyraźny "zaciąg" do przodu. W pewnym stopniu uwarunkowane jest to też ofensywną taktyką trenera Wieczorka. Parę dwóch stoperów stworzą przekonujący o swoich sporych możliwościach Marek Szyndrowski oraz wciąż dojrzewający piłkarsko Hernani da Rosa. Z kolei w środku pomocy najprawdopodobniej już nie po raz pierwszy zagrają Hermes Soares oraz Mariusz Zganiacz. Prawa flanka to miejsce do popisu dla Pawła Sasina, który wciąż ma coś do udowodnienia LECHowi. Na debiut w kieleckiej drużynie raczej będzie musiał poczekać bramkarz Radosław Cierzniak. Maciej Mielcarz w rundzie jesiennej puścił tylko jedną bramkę (w meczu Pucharu Ekstraklasy z Cracovią), nonsensem więc byłoby go zasadzać na ławce rezerwowych.

Niewątpliwym atutem LECHa w sobotniej konfrontacji będą kibice, którzy w bardzo dużej ilości zjawią się na stadionie "KOLEJORZa". Kielczanie "frycowe" płacili już wielokrotnie – nie mogą sobie więc pozwolić choćby na chwilę dekoncentracji. Zapowiada się zatem wyjątkowo interesujący pojedynek.

Przewidywane składy:

Korona: Mielcarz – Golański, Szyndrowski, Hernani, Bednarek – Sasin, Hermes, Zganiacz, Sobolewski – Robak, Kowalczyk.

Lech: KOTOROWSKI – KIKUT, BOSACKI, DRZYMONT, DOBREV – ZAJĄC, MURAWSKI, SCHERFCHEN, WILK – ZAKRZEWSKI, REISS.

Artur Wiśniewski

Informacja własna – Korona Media Team


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Nie 15:43, 18 Mar 2007 Back to top

2007-03-17 | aktualizacja: 2007-03-18 | Trzeba szybko się pozbierać (Korona Media Team)
Piłkarze Kolportera Korony przyznają, że w sobotnim spotkaniu nie zagrali na miarę swoich możliwości. Zauważają też, że stracone bramki nieco ich zaskoczyły, co nie zaprzecza tezie, że LECH zaprezentował się w tym meczu bardzo korzystnie. Z kolei zawodnicy „KOLEJORZa” nie kryli zadowolenia ze swojej postawy na boisku.

Maciej Kowalczyk: Wynik 0:3 na pewno boli. Pierwszą i drugą bramkę straciliśmy w trochę dziwnych okolicznościach. Wydaje mi się, że gdybyśmy w pierwszej połowie strzelili gola, to ten mecz zupełnie inaczej by się potoczył. Mieliśmy okazje ku temu, by trafić do siatki. W drugiej odsłonie założyliśmy sobie, żeby wyjść na boisko i robić swoje. Ale LECH zupełnie nas odciął od gry skrzydłami. Nie wiem czego zabrakło. Będziemy ten mecz dopiero analizować.



Paweł Sasin: Na pewno nie zagraliśmy tak, jak w Kielcach. Zwłaszcza w tej drugiej połowie, gdzie było widać dużą determinację i chęć zwycięstwa. Dziś zaczęliśmy praktycznie grać po stracie pierwszej bramki. Dopiero wtedy zawiązywaliśmy jakieś akcje. Myślę, że drugi i trzeci gol trochę nas zaskoczył. Szczególnie ten drugi, który padł dość przypadkowo. Ale cóż, na pewno żałujemy i będziemy musieli się szybko pozbierać. Zwłaszcza, że przyjeżdżamy tu jeszcze na Puchar Polski, a chcemy wygrać dwumecz i awansować dalej.



Marcin Robak: Miałem trzy dogodne okazje, które powinienem wykorzystać. Praktycznie każda była stuprocentowa. Ale cóż... nie udało się. Będę chciał się zrehabilitować w następnym meczu. LECH rozegrał bardzo dobre spotkanie i zwyciężył zasłużenie. Na pewno musimy wyeliminować błędy, które nam się tu przytrafiły przed rewanżem Pucharu Polski. Ale póki co przed nami jeszcze ciężkie spotkanie z Wisłą Kraków, do którego trzeba się solidnie przygotować. Aby nie tracić bramek, a zdobywać je.



PRZEMYSŁAW PITRY: Mój gol na 3:0 był takim gwoździem do trumny. Zasłużyliśmy na zwycięstwo, bo stworzyliśmy więcej sytuacji i byliśmy skuteczniejsi. Założenia mieliśmy podobne, jak w meczu pucharowym, tylko że zagraliśmy dwoma napastnikami. Staraliśmy się wyeliminować błędy z tamtego spotkania. Strzeliliśmy gola i to ustawiło mecz. Trochę nam szczęście dopisało, bo przecież Robak trafił w słupek.




PIOTR REISS: Zwyciężyliśmy, bo graliśmy mądrze. W rundzie jesiennej strzelaliśmy dużo goli, a ostatnio zawodziliśmy pod względem skuteczności. Więc trzy bramki strzelone dzisiaj mogą cieszyć. Pokazaliśmy, że w naszym zespole drzemią możliwości, które wreszcie wykorzystaliśmy. Dzięki temu zwycięstwu przed spotkaniem rewanżowym w Pucharze Polski będziemy mieli przewagę psychiczną.




Paula Duda
Informacja własna – Korona Media Team


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Pon 14:44, 02 Kwi 2007 Back to top

2007-04-02 Z "Hermim", bez "Zganiego" (Korona Media Team)
Pauzujący w meczu z Wisłą Kraków za kartki kapitan Kolportera Korony, Hermes Soares, będzie mógł wystąpić we wtorkowym spotkaniu przeciwko POZNAŃskiemu LECHowi w Pucharze Polski. W 18-osobewej kadrze Brazylijczyk zastąpił kontuzjowanego Mariusza Zganiacza, który doznał kontuzji podczas pojedynku z "Białą Gwiazdą".

"Hermi" bardzo żałował, że nie mógł wystąpić w konfrontacji z wicemistrzem Polski. – Szkoda, bo kartki wyeliminowały mnie z gry akurat przed tak wielkim meczem – mówił niepocieszony. Na szczęście środkowy pomocnik odpokutował już swoje, a w pojedynku z LECHem na murawie pojawi się prawdopodobnie od pierwszej minuty.

– Szykuje się sporo pracy, by przywrócić zawodników do pełnej sprawności – wyznał po meczu z wiślakami masażysta kieleckiego zespołu, Marek Konieczny. Jednym z tych, który musi dojść do siebie, jest Mariusz Zganiacz. W sobotę w walce o piłkę z Dariuszem Dudką ucierpiał na tyle, że musiał opuścić boisko już po 22 minutach gry.

Kielczanie bez "Zganiego", ale z Hermesem, wyruszą do Poznania w poniedziałek rano. – O 14:00 powinniśmy być już na miejscu. Zaraz po przyjeździe zjemy obiad. Trenować będziemy o godzinie 17:30 na głównej płycie stadionu przy ul. BUŁGARSKiej – informuje kierownik drużyny, Paweł Wolicki.

Na relację OnLine ze spotkania Korony z LECHem zapraszamy we wtorek o godz. 17:30.

Kadra "żółto – czerwonych" na mecz z "Kolejorzem":

Bramkarze: Maciej Mielcarz, Radosław Cierzniak.

Obrońcy: Paweł Golański, Marcin Kuś, Maciej Kiciński, Marek Szyndrowski, Hernani, Robert Bednarek, Tomasz Brzyski

Pomocnicy: Grzegorz Bonin, Paweł Sasin, Hermes Soares, Michał Trzeciakiewicz, Marcin Kaczmarek.

Napastnicy: Krzysztof Gajtkowski, Marcin Robak, Maciej Kowalczyk, Piotr Bagnicki.

Artur Wiśniewski
Korona Media Team – Informacja własna


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Wto 16:03, 17 Kwi 2007 Back to top

Panie trenerze, jaka atmosfera panuje w drużynie tuż przed meczem z LECHem POZNAŃ?
- Atmosfera jest dużo lepsza. Zdobyliśmy jeden punkt w meczu z Wisłą, ale jednak pozostaje pewien niedosyt. Popełniliśmy błąd w końcówce spotkania i gdyby nie to najprawdopodobniej pokonali byśmy krakowian. Powiem szczerze, że już po meczu w Kielcach zawiało optymizmem, II połowa meczu z Wisłą także nastraja w podobnym tonie. Jednak powiem, że jest to zespół młodych chłopców, dla nich każdy dzień meczowy jest ogromnym stresem. Dzięki zaangażowaniu Julcimara w tłumaczenie moich poleceń, przekazywanie piłkarzom tego czego od nich wymagam, widać już efekty. Walkę, przede wszystkim tą pressingową walkę.

Jak wygląda stan zdrowotny Tingi i Otavia? Zagrają jutro w Poznaniu?
- Tinga narzeka jeszcze na na ból, ale wszystko wskazuje na to, że zagra z LECHem. Natomiast na pewno w tym meczu nie wystąpi jeszcze Otavio. Jego kontuzja jest poważniejsza, ale lekarze ciągle pracują nad tym by jak najszybciej powrócił do zdrowia.

Jak ocenia pan szanse naszego zespołu w konfrontacji z LECHem?
- Na pewno do Poznania jedzie się z duszą na ramieniu, ale my jedziemy przede wszystkim po to, aby powalczyć. Pokazać, że nawet jeśli w tej chwili nie jesteśmy zespołem, któremu uda się pokonać LECHa, to nie można odmówić nam tego, że gramy z charakterem, tak jak miało to miejsce w ostatnich dwóch meczach.

Na co kładzie pan szczególny nacisk na ostatnich treningach?
- Jest to przede wszystkim taktyka. Dzisiaj pracowaliśmy także nad elementami dynamiki. Motoryka jest już na zdecydowanie lepszym poziomie, nie ukrywam, że dużo tu zawdzięczam lekarzom, którzy przeprowadzali badania wydolnościowe oraz szereg innych testów. Na treningach doskonalimy cały czas metodę 4-3-2-1, ale także testujemy bardzo duże zmiany w ustawieniach. Wymuszają to na nas liczne kontuzje.

A przygotowanie kondycyjne?
- W ciągu siedmiu dni zagramy właściwie trzy mecze i trochę obawiam się o kondycję zawodników. Co prawda sprzyjają nam warunki atmosferyczne i to niewątpliwie dobrze działa na Brazylijczyków, ale trzeba zauważyć, że są to bardzo młode organizmy. Chłopcy mają po 18-20 lat i do końca nie wiadomo jak zaadoptują się do takiego wysiłku. Pierwszy raz czeka ich taki maraton.

Dziękuje za rozmowę.


Pogoń Szczecin


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu

Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin