Rejestracja
Forum Forum o sporcie Strona Główna
FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości Zaloguj
Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu  Forum Forum o sporcie Strona Główna » Piłka nożna

Autor Wiadomość
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Pią 15:20, 27 Lip 2007 Back to top

W tym wątku można wklejać artykuły z innych portali, gazet z informacjami dotyczącymi piłki nożnej w Polsce.
Wątek ma mieć charakter czysto informacyjny, bez zbędnych komentarzy i dyskusji. Jeśli ktoś chce dany artykuł skomentować, to albo cytuje mały fragment do którego się odnosi albo daje link do danego postu z artykułem w wątku, który odpowiada tematowi dyskusji.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Pią 15:21, 27 Lip 2007 Back to top

[link widoczny dla zalogowanych]

Mam panu mówić, że chcą nas wykurzyć z Łazienkowskiej? Przecież my wiemy, że Stowarzyszenie Kibiców, z którym zerwaliśmy współpracę, ma mocne wsparcie - mówiąc najoględniej - półświatka - sensacyjnie oświadczył na łamach "Polityki" właściciel Legii Mariusz Walter. Od środy prezes zarządu Legii - Leszek Miklas, a także wiceprezes Mirosław Trzeciak chodzą w asyście ochroniarzy. Podwyższone środki bezpieczeństwa wprowadzono po zerwaniu współpracy ze Stowarzyszeniem Kibiców po awanturze, jakiej dopuścili się pseudokibice Legii w Wilnie na meczu z Vetrą. - W prasie można było znaleźć sugestie, że popiera ich (Stowarzyszenie Kibiców) mafia pruszkowska - dodaje Walter. - Dlatego podjęliśmy decyzję o przydzieleniu ochrony osobistej członkom zarządu Legii. Dlaczego mafii miałoby zależeć na sprawowaniu kontroli nad trybunami stadionu przy Łazienkowskiej? - Podejrzewam, że w grę wchodzi nie tylko dobrze kręcący się handel pamiątkami klubowymi, do których my - jako Legia - nie mamy praw, ale także narkotyki - podkreśla Mariusz Walter i zagadkowo kontynuuje: - Ale są tam rzeczy jeszcze poważniejsze, o których nie odważę się mówić, dopóki nie będę miał dowodów.
- To problem znacząco szerszy i powinien interesować także Ministerstwo Sprawiedliwości, MSW, Ministerstwo Sportu, parlament i władze miast - uważa Walter.
70-letni Walter jest nie tylko właścicielem Legii (wespół z Janem Wejchertem), ale też producentem telewizyjnym, a przede wszystkim współwłaściciel koncernu medialnego ITI.
Źródło informacji: Polityka


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Pią 15:22, 27 Lip 2007 Back to top

Jarosiewicz: Daliśmy 60 tys. za mecz
- Wiem dużo. Mam w sumie spisanych sześć meczów, daty, nazwiska, "naszych sędziów". Jak będzie trzeba, to zostanę świadkiem - mówi Jarosiewicz i przyznaje, że w okresie walki Polonii o utrzymanie w ekstraklasie handlu meczami było sporo. - Wszystkim kierowali panowie dyrektorzy klubu. A także kierownik drużyny. Przychodził do szatni i mówił: "Panowie, musimy się zrzucić po 4 tysiące dla sędziego F." [Antoni F. był pierwszym sędzią aresztowanym w związku z aferą korupcyjną - red.] - opowiada Jarosiewicz. Kierownik, o którym opowiada piłkarz, wciąż pracuje w klubie.

Ile mógł kosztować pojedynczy mecz? - Gdy w 2003 roku wygraliśmy z Pogonią Szczecin 2:0 na sześć kolejek przed końcem, dało nam to spokojne utrzymanie. Ale z własnej kasy musieliśmy wyłożyć 60 tys. złotych - mówi Jarosiewicz i opowiada: - Pogoń nie miała wtedy nic, była rozbita, grali takimi ogórkami. Ale na wszelki wypadek mecz został ułożony. Byli z nami wszyscy działacze: Jerzy Piekarzewski, Marek Ruszkiewicz, Konrad Pionkowski. No i jak już wygraliśmy ten mecz, to do szatni wchodzi ekipa tych w garniturach, pogratulowali nam i mówią: "Ale panowie, premii za ten mecz to nie będzie, bo musimy oddać kasę na pewien cel". Wiadomo, jaki to był cel - relacjonuje piłkarz.

Jarosiewicz mówi także o innych spotkaniach. - Z Łęczną u siebie 3:0 [3 maja 2004], ostatni mecz z Górnikiem Zabrze [2:0, 11 czerwca 2004], Polonia - Polkowice [0:1, 22 maja 2004] - wylicza piłkarz. Mówi też o meczu z GKS Katowice w czerwcu 2003 roku, który zdecydował o tym, że to Ślązacy zagrali w pucharach zamiast Legii. - Strzeliłem nawet bramkę, ale zaraz powiedzieli mi, że mam więcej nie strzelać, bo ma być 1:1. Sędziował ten mecz F., a potem dostaliśmy 100 tysięcy złotych od prezesa Dziurowicza [Piotra, prezesa GKS] - mówi Jarosiewicz.

- To są tylko na razie takie małe fakciki. Coś mi się jeszcze może przypomnieć. Mam jeszcze w zapasie dwa takie mecze, że aż głowa boli, jakby ludzie się dowiedzieli, to załamaliby się chyba - mówi piłkarz.

Czy wynik ustawionego meczu zawsze się zgadzał? - Nie. 23 kwietnia 2006 graliśmy z Groclinem. Byliśmy pod kreską, zajmowaliśmy ostatnie miejsce. Mecz był załatwiony, z piłkarzem, który teraz podpisał kontrakt w Polonii. Z tego co wiem, to prezes Drzymała się dowiedział o wszystkim i powyrzucał ze składu wszystkich podejrzanych. Wszedłem i nic nie mogłem zrobić, kładłem się "na wapno", ale sędzia nic nie gwizdał - kończy Jarosiewicz.

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Pią 15:23, 27 Lip 2007 Back to top

[link widoczny dla zalogowanych]

Jak nieoficjalnie dowiedział się portal sport.pl, 27-letni pomocnik Cracovii zostanie wypożyczony do Legii Warszawa i dziś wieczorem ma zostać oficjalnie zatwierdzony do zespołu

Giza był wcześniej przymierzany do Lecha Poznań i Rapidu Bukareszt, ale w obu przypadkach strony nie doszły do porozumienia.

Trener "Pasów" Stefan Majewski nie jest w najlepszych kontaktach z zawodnikiem, któremu zarzucał niewykonywanie założeń taktycznych i niechęć do biegania po boisku. Wzajemnej niechęci nie zmieniło nawet wysokie czwarte miejsce Cracovii w poprzednim sezonie. Dziś przed południem Gizy nie było na treningu Cracovii, a trener Majewski lapidarnie wyjaśniał, że ofensywny pomocnik dostał wolne.

Giza w barwach Cracovii wystąpił w 79 spotkaniach strzelając 16 goli. Przed rokiem zdobył gola na 1:0 w inauguracyjnym meczu przy ul. Łazienkowskiej, ale Cracovia i tak przegrała 1:3.

Z nieoficjalnych informacji wiadomo, że w razie niepowodzenia rozmów zawodnika ze stołecznym klubem chęć pozyskania piłkarza zgłaszał też POZNAŃski LECH.

Źródło: Gazeta Wyborcza


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Nie 16:15, 29 Lip 2007 Back to top

Zbigniew Drzymała rozmawia z władzami Szczecina o inwestycji w Pogoń. - Jest wola kontynuowania tych rozmów - deklaruje wiceprezes Groclinu Wojciech Witkowski.
Po tym, jak w POZNAŃskiego LECHa zainwestował holding AMICA i zlikwidował piłkę w malutkich Wronkach, coraz więcej wskazywało na to że z podobnym pomysłem przeniesienia futbolowego biznesu do większego miasta nosi się Zbigniew Drzymała. Na festynie kończącym ostatni sezon nie krył irytacji wobec grodziskich kibiców, którzy często kameralnego stadionu nie wypełniali nawet w połowie. - Piłkarze odnieśli sukces, nie mają sobie nic do zarzucenia. A wy?! Ilu z was chodzi na stadion na mecze - pytał Drzymała. W tym roku wiele wskazuje na to, że zainteresowanie piłką w Grodzisku będzie równie małe, i to mimo gry w europejskich pucharach.

O możliwej inwestycji Groclinu w Pogoń mówiło się już w Szczecinie dwa lata temu, wtedy możliwości sprzedania swoich udziałów w klubie nie wykluczał Antoni Ptak. Teraz zaś z inicjatywą nie wychodzi ani Ptak (jego Pogoń nie dostała licencji na grę w II lidze), ani Drzymała, lecz władze Szczecina patronujące Pogoni, która wystartuje w IV lidze. - Do rozmowy doszło z inicjatywy wiceprezydenta Szczecina. Na razie można je określić jako wstępne, intencyjne. W każdym razie jest wola ich kontynuowania - mówi wiceprezes Groclinu Zbigniew Witkowski. Czy oznacza to likwidację pierwszoligowego klubu w Grodzisku i przeniesienie piłkarskiej spółki do Szczecina? - Za wcześnie na takie dywagacje - ucina Witkowski.

To, że do rozmów doszło, potwierdza prezydent Szczecina Piotr Krzystek. - Rozmawiałem z panem Drzymałą, ale na dziś nie ma tematu jego przejęcia Pogoni. Może w przyszłości wrócimy do rozmów - mówi.

Jak wiemy nieoficjalnie, przenosiny Groclinu do Szczecina są niemal pewne, ale odbędą się stopniowo - jeśli Pogoń w tym sezonie awansuje do zreformowanej II ligi (de facto trzeciej), Drzymała zainwestuje swoje pieniądze w Szczecinie i będzie obcinał wydatki na klub w Grodzisku. Ten bez jego pieniędzy raczej nie utrzyma się w ekstraklasie, a wtedy gotowa do kolejnych awansów będzie już Pogoń. Takie rozwiązanie może też być korzystne ze względu na szczecińskich kibiców - trudno przypuszczać, by zaakceptowali oni proste przeniesienie piłkarskiej spółki do Szczecina. Gdy jednak Drzymała przejmie akcje Pogoni i sprowadzi do Szczecina kilku piłkarzy - może liczyć na akceptację.
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Pią 14:32, 14 Wrz 2007 Back to top

Kto skusi Frankowskiego?

Kto skusi Frankowskiego?Napastnik reprezentacji Polski Tomasz Frankowski po rozwiązaniu swojego kontraktu z angielską drużyną Wolverhampton Wanderers nosi się z zamiarem powrotu do kraju. Popularny "Franek" nie ma jednak zamiaru iść śladem swoich kolegów i wrócić do Wisły Kraków, z której wyjechał za granicę. Zainteresowani jego sprowadzeniem są włodarze Zagłębia Lubin, Jagiellonii Białystok, LECHa POZNAŃ, a także...Arki Gdynia!

Frankowski w 1998 roku trafił do Wisły Kraków z francuskiego Martigues. Od tamtego czasu rozegrał w barwach krakowskiego zespołu 173 mecze ligowe i zdobył aż 115 bramek! "Franek" wywalczył z drużyną "Białej Gwiazdy" pięć mistrzostw Polski, a trzykrotnie zostawał najlepszym strzelcem Orange Ekstraklasy. Po fantastycznych występach w Wiśle i reprezentacji Polski Frankowski postanowił wyjechać z kraju i swoich sił po raz kolejny w karierze spróbować za granicą.

"Franek" przeniósł się do hiszpańskiego Elche, w którym szybko wyrósł na gwiazdę. Po rozegraniu czternastu spotkań Polak zdecydował się jednak na transfer do Wolverhampton Wanderers. Przygoda z angielskim drugoligowcem okazała się dla Frankowskiego bardzo nieudana. Były napastnik Wisły w 16 meczach nie zdobył ani jednej bramki i został wypożyczony do Tenerife. W Hiszpanii "Franek" chciał odbudować swoją dyspozycję i wrócić do kadry, ale nękany przez kontuzje piłkarz w końcu zmuszony był wrócić do Anglii, w której nie był jednak mile widziany. Anglicy choć nie chcieli Polaka w swoim zespole to za jego transfer żądali bardzo dużych pieniędzy. Frankowskiemu kilka tygodni temu w końcu udało się rozwiązać kontrakt za porozumieniem stron i napastnik został wolnym zawodnikiem.

Teraz, mimo że okienko transferowe jest już zamknięte Frankowski może w dowolnej chwili dołączyć do zespołu, z którym będzie zdecydowany podpisać kontrakt. Reprezentant kraju wyraził chęć powrotu do kraju i obecnie rozważa oferty, jakie złożyli mu przedstawiciele klubów pierwszoligowych. A ofert jest nie mało. Zainteresowani pozyskaniem Frankowskiego są szefowie drużyny mistrza Polski Zagłębia Lubin, Jagiellonii Białystok, LECHa POZNAŃ i co ciekawe, Arki Gdynia.

Pierwsza do Frankowskiego zgłosiła się Jagiellonia, której jest wychowankiem. Włodarze beniaminka Orange Ekstraklasy chcieliby aby "Franek" po kilkunastu latach powrócił do "Jagi", pomógł jej w walce o górną część tabeli i zakończył karierę. W Białymstoku mają nadzieję, że napastnik zgodzi się na warunki przez nich oferowane i jeszcze przed zakończeniem rundy jesiennej złoży podpis pod stosowną umową. Szanse Jagiellonii na pozyskanie Frankowskiego są jednak znikome, ponieważ również Czesław Michniewicz z Zagłębia Lubin, jak i Franciszek Smuda z LECHa POZNAŃ są bardzo zdeterminowani by uzyskać podpis piłkarza.

Zagłębie Lubin po stracie Łukasz Piszczka cały czas boryka się z nieskutecznością napastników. Wprawdzie Michał Chałbiński wrócił już do zdrowia, ale jego forma nadal daleka jest od ideału. Sprowadzony przed sezonem Piotr Włodarczyk również nie spełnia oczekiwań trenerów i w Lubinie cały czas poszukują piłkarza, który w końcu przełamałby strzelecką niemoc. Lubinianie odbyli już wstępne rozmowy z Frankowskim i cały czas namawiają go na grę w swojej drużynie. "Miedziowi" jako główny argument przedstawiają wysokie płace i możliwość realnej walki o mistrzostwo kraju. Również w stolicy Wielkopolski po nieudanej próbie sprowadzenia Damiana Gorawskiego chętnie widziano by Frankowskiego. Trener SMUDA jest w stałym kontakcie z piłkarzem i jak nieoficjalnie udało nam się dowiedzieć to właśnie do LECHa "Frankowi" jest obecnie najbliżej. Reprezentant kraju już kilka tygodni temu na łamach prasy chwalił poznańską publiczność i życzył "KOLEJORZowi" mistrzostwa kraju. W Poznaniu negocjacje z Frankowskim są bardzo dobrze ukrywane, ale jeśli uda się podpisać z nim umowę to na pewno będący w pełni zdrów napastnik będzie sporym wzmocnieniem poznańskiej jedenastki.

Chęć zatrudnienia wychowanka Jagiellonii wyraża także borykająca się z kontuzjami drugoligowa Arka. Gdynianie w obecnym sezonie mieli pewnie awansować do ekstraklasy, ale kontuzję większości podstawowych piłkarzy mogą znacznie pokrzyżować im plany. Właściciel Arki Ryszard Krauze chce zrobić ze swojej drużyny czołowy polski zespół, a do tego Frankowski z pewnością by mu się przydał. Mało prawdopodobne jednak jest by kadrowicz zdecydował się na grę w drugiej lidze.

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Sob 16:33, 15 Wrz 2007 Back to top

Władze Wrocławia zamiast szukać pieniędzy na piłkarski Śląsk w MPK i MPWiK, powinny rozpocząć inwestycyjne rozmowy z poważnym prywatnym biznesmenem - Zbigniewem Drzymałą, właścicielem Groclinu Grodzisk. Naprawdę można namówić go do zainwestowania dużych pieniędzy w Śląsk.

Miasto jest w trakcie przejmowania większościowych udziałów w piłkarskim Śląsku i wzięło na siebie ciężar finansowania spółki. Jednak od początku było wiadomo, że inwestycja ma charakter czasowy - miasto wykupi akcje spółki, spłaci klubowe długi i będzie utrzymywało Śląsk trzy, może cztery lata. Równocześnie rozpoczęło poszukiwania sponsorów, a przede wszystkim inwestora, który w przyszłości przejmie klub. Taki jest plan prezydenta Rafała Dutkiewicza. W teorii sensowny i realistyczny.

Na razie leją wodę

Problem w tym, że na razie efekty tych poszukiwań są mizerne. Fakt, że trwają one zaledwie od kilku miesięcy, niewiele tu zmienia. Niestety, na razie nie udało się przyciągnąć nowych, zewnętrznych firm - w zamian zrezygnowano z browaru Carlsberg, który reklamował się na koszulkach piłkarzy. A widniejąca na spodenkach reklama MOTIP to efekt transakcji wiązanej, wynikającej z umowy z firmą, która dostarcza klubowi stroje.

Nie jest tajemnicą, że władze miasta od pewnego czasu namawiają do zainwestowania w futbol koreański koncern LG. Przygotowano dla nich nawet specjalną koszulkę Śląska z logo LG umiejscowioną w centralnym miejscu stroju. Jednak na razie absolutnie nic nie jest przesądzone. Podobnie wygląda sprawa z firmą Siemens.

W zamian za 300 tys. zł sponsorem klubu została komunalna spółka MPWiK, a MPK pożyczy Śląskowi milion złotych. Gdy w "Gazecie" skrytykowaliśmy ten pomysł, rzecznik prezydenta Wrocławia bronił tej koncepcji, tłumacząc, że państwowe firmy od dawna sponsorują sport. I wymienił KGHM Polską Miedź SA czy BOT. Nie zamierzam rozwijać tego problemu, gdyż mimo płomiennego listu rzecznika, opublikowanego w "Gazecie", nadal uważam taki sponsoring za bezsensowny. KGHM przekazuje na Zagłębie Lubin około 20 mln zł rocznie, a BOT na kilka klubów (piłkarski GKS, siatkarską Skrę i koszykarski Turów) ponad 40 mln, wrocławskich spółek komunalnych zaś na pewno na to nie stać. Wprzęgnięcie ich w sponsoring jest rozwiązaniem tymczasowym i bardzo prowizorycznym. Bo i tak pieniądze idą z miejskiej kasy. A przecież działacze Śląska, jak i przedstawiciele miasta mieli szukać dla klubu sponsorów i inwestorów zewnętrznych.

Drzymała szuka miasta

A jest duża szansa, aby spróbować pozyskać potężnego inwestora, jednego z największych w polskim futbolu! To Zbigniew Drzymała, właściciel firmy Groclin, produkującej tapicerkę samochodową, i pierwszoligowego klubu piłkarskiego Groclin Dyskobolia. Już w lipcu pojawiły się informacje, że Drzymała rozważa możliwość przeniesienia drużyny z malutkiego, bo 14-tysięcznego Grodziska do dużego miasta. Wówczas właściciel Groclinu spotkał się z prezydentem Szczecina, gdyż był zainteresowany przejęciem zdegradowanej z ekstraklasy Pogoni. Ostatecznie utrzymywane w wielkiej tajemnicy rozmowy zakończyły się na razie fiaskiem. Równocześnie informowano, że Szczecin jest tylko jednym z kilku miast, o których w kontekście przeprowadzki myśli Drzymała. Wymieniano jeszcze Gorzów oraz Wrocław. Pytany wtedy o taki rozwój wypadków prezes Śląska Antoni Kordos powiedział w "Przeglądzie Sportowym" mniej więcej coś takiego: - Zapraszamy pana Drzymałę do Wrocławia. I na tym się skończyło.

Wrocław na celowniku

Z bardzo wiarygodnych źródeł wiemy, że w Grodzisku w kontekście ewentualnej przeprowadzki najpoważniej myśli się właśnie o Wrocławiu. Oczywiście nie jest to kwestia tygodni czy najbliższych miesięcy. Ale wcale nie tak bardzo odległa. Przede wszystkim Zbigniew Drzymała całkowicie przenosi produkcję swojej firmy Groclin na Ukrainę, gdzie już wcześniej otworzył jej oddziały. Ocenił, że są tam znacznie tańsze koszty pracy i podatki dla inwestorów. Ale w futbol ligowy w tym kraju nie zainwestuje, bo mimo że Polsce jest potentatem, tam byłby średniakiem przy milionerach, właścicielach Szachtara Donieck czy Dynama Kijów.

Więcej w "Gazecie Wyborczej"


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Wto 13:40, 18 Wrz 2007 Back to top

Lubin: stadionu nie będzie...

...Albowiem od jutra ruszy budowa nowego obiektu KGHM Zagłębie Lubin! O godzinie 13 w ruch pójdą łopaty, kilofy i młoty, a na teren stadionu wjedzie także ciężki sprzęt. W rozbiórce starego obiektu będą pomagać przedstawiciele KGHM oraz Zagłębia Lubin SSA z Prezesem Robertem Pietryszynem na czele.

Czas nagli, a przecież nowy stadion ma być gotowy do końca 2009 roku. Projekt zakłada, że nowa arena będzie „wbudowana” w stary obiekt. To zaś wymaga rozbiórki większej części stadionu. Dlatego aktywnie chcą się w nią włączyć prezes KGHM SA, Krzysztof Skóra, poseł Adam Lipiński, Przewodniczący Rady Nadzorczej Zagłębia Lubin Mariusz Bober. Na czele ekipy budowlanej stanie Prezes Zagłębia Lubin – Robert Pietryszyn. A wszystkiemu przyglądać się będą kibice i dziennikarze. - Nowy stadion to nasze wspólne dziecko. Każdy z nas ma duży udział w jego powstaniu. Chcemy wybudować stadion bez żadnych opóźnień, więc postanowiliśmy, że pomożemy w przyspieszeniu prac. – uśmiecha się Pietryszyn, by już na poważnie dodać. - Od jutra będziemy mogli już oficjalnie powiedzieć, że budowa się zaczęła. Skończył się etap planowania, pięknych rysunków i nadziei. Zaczyna się żmudna praca. Jestem szczęśliwy, że udało mi się do tego doprowadzić. Nowy stadion w Lubinie to takie moje prywatne mistrzostwo Polski – piłkarze zdobyli je w zeszłym sezonie na murawie, ja w gabinetach KGHM – u. Wszystko to dla naszych fantastycznych kibiców – kończy szef Mistrzów Polski.

Rozbiórka spowoduje jednak pewne niedogodności dla fanów mistrza Polski. Na początek wyburzone zostaną łuki za bramkami oraz niższa trybuna wzdłuż boiska, niemniej jednak mecze będą mogły być rozgrywane w Lubinie. Dopiero w następnym sezonie, gdy budowa będzie już mocno zaawansowana, drużyna będzie grała jedną rundę tylko na wyjazdach, albo skorzysta z położonego nieopodal Lubina stadionu w Polkowicach. - Liczę na wyrozumiałość naszych fanów. – śmieje się prezes.

Jutro również kibice będą mieli okazję zobaczyć symboliczne wbicie łopaty pod budowę nowego obiektu. Za trzy lata będą to właśnie na nim będą oglądać mecze w Orange Ekstraklasie i – miejmy nadzieję – w europejskich pucharach.

Nowy stadion Mistrza Polski będzie miał 16.300 miejsc siedzących pod dachem. Będzie miał trzy gwiazdki, co oznacza, że będzie można na nim rozgrywać mecze fazy grupowej Ligi Mistrzów. Głównym inwestorem jest KGHM Polska Miedź SA, które przeznaczyło na ten cel 100 milionów złotych. Stadion w Lubinie będzie również stadionem pomocniczym podczas EURO 2012.

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Czw 18:38, 20 Wrz 2007 Back to top

Polskie Koleje Państwowe będą organizowały pociągi specjalne na każdy mecz wyjazdowy dla kibiców Kolportera Korony Kielce. Taka umowa w Polsce została podpisana po raz pierwszy.

- Chcemy dać przykład innym klubom, że współpraca ze stowarzyszeniem kibiców może przebiegać wzorowo. Postanowiliśmy, że ze względu na bezpieczeństwo i komfort naszych sympatyków, opłacimy pociągi specjalne na każdy mecz wyjazdowy naszego klubu - mówi Adam Żak, prezes kieleckiego klubu. - Nie da się ukryć, że koszt jednego wyjazdu nie jest mały, ale uznaliśmy, że warto wziąć na siebie takie zobowiązanie - dodaje.

W ramach umowy, która będzie trwać do końca lipca 2008 r., doszło już do jednego wyjazdu. W ubiegłym tygodniu PKP zorganizowało wyjazd do Białegostoku. - Wszystko przebiegło bez żadnych komplikacji, kibice pojechali i wrócili bezpiecznie. Już w zeszłym sezonie nieformalnie organizowaliśmy kilka takich wyjazdów i wtedy również nie mieliśmy żadnych zastrzeżeń. Jestem przekonany, że wszystkie strony będą zadowolone z tej umowy. Mam nadzieję, że w nasze ślady pójdą kluby z całej Polski - liczy Jacek Majchrzak, z?ca dyrektora Świętokrzyskiego Zakładu Przewozów Regionalnych PKP.

Klub podpisał także umowę ze Stowarzyszeniem Kibiców. W jej ramach stowarzyszenie będzie odpowiedzialne za sprawną organizację wyjazdów, zapewnienie bezpieczeństwa kibicom i pokrywanie ewentualnych dodatkowych kosztów. Ponadto bezpieczeństwa w każdym pociągu specjalnym będzie chroniło również kilkudziesięciu policjantów i pracowników Służby Ochrony Kolei, tzw. "sokistów".

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Śro 16:51, 26 Wrz 2007 Back to top

Sąd Rejonowy w Łodzi skazał w środę b. piłkarza reprezentacji Polski Igora S. na sześć miesięcy ograniczenia wolności za znieważenie policjantów podczas wykonywania przez nich obowiązków służbowych.

Wyrok sądu, jeśli się uprawomocni, oznaczać będzie dla Igora S. wykonywanie prac społecznych w wymiarze 20 godzin miesięcznie przez pół roku. Ponadto Igor S. ma zapłacić nawiązkę na rzecz policjantów, po 50 zł dla każdego i 300 zł tytułem kosztów sądowych.

B. piłkarz poddał się dobrowolnie karze ograniczenia wolności. Sąd w uzasadnieniu wyroku, podkreślił, że "okoliczności popełnienia zarzucanego mu czynu nie budzą żadnych wątpliwości i znajdują pełne potwierdzenie w zeznaniach oskarżonego jak i innych świadków".

Igor S. stawił się w środę w Sądzie Rejonowym, ale nie uczestniczył w odczytaniu wyroku. Pytany przez dziennikarzy o to, z czego się obecnie utrzymuje, odpowiedział "z niczego". Jego adwokat poinformował sąd, że S. od lutego jest zarejestrowany jako bezrobotny, ale nie pobiera z tego tytułu żadnych pieniędzy.

B. zawodnik ŁKS Łódź i reprezentacji Polski został zatrzymany przez łódzkich policjantów w maju, po tym jak wyrywał krzesełka i zachowywał się agresywnie wobec policjantów przed i po meczu ŁKS z LECHem POZNAŃ. W chwili zatrzymania był pijany - miał ponad promil alkoholu w organizmie.

Zarzuty wobec S. nie zostały poszerzone o niszczenie i uszkodzenia mienia, ponieważ nie wnioskował o to organizator majowego meczu.

Igor S. w sezonie 2005/2006 grał w ŁKS. Dwukrotnie wystąpił w reprezentacji Polski. Przez kilka lat bronił barw kilku szwedzkich klubów m.in. Halmstad BK, w którego barwach został królem strzelców pierwszej ligi. Grał również w Malmoe FF i Trelleborg FF. Jesienią ub. roku inny szwedzki klub Bunkeflo IF zerwał z nim kontrakt po zatrzymaniu piłkarza przez policję za jazdę w stanie nietrzeźwym. W lipcu pojechał z drużyną ŁKS na obóz przygotowawczy do Szamotuł, ale został odesłany do domu przez trenera Wojciecha Boreckiego za niesportowy tryb życia. W sierpniu ponownie został zatrzymany przez policję. Podejrzany jest o stosowanie gróźb karalnych pod adresem kobiety, z którą ma dziecko.

wp.pl


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Czw 13:14, 27 Wrz 2007 Back to top

Koniec centralizacji praw telewizyjnych?

Kluby ekstraklasy muszą dzisiaj określić, czy chcą wspólnie zaproponować sprzedaż praw na pokazywanie polskiej ligi w telewizji. Kompromis wydaje się przesądzony, bo jeśli nie zostanie zawarty, lidze grozi finansowa katastrofa.

Przypomnijmy - jeszcze w tym roku dowiemy się, kto wygra przetarg na prawa telewizyjne na trzy kolejne sezony. W grę wchodzą ogromne pieniądze - zdaniem ekspertów blisko pół miliarda złotych, czyli ponad 150 milionów za sezon. Takiej transakcji w polskiej ligowej piłce jeszcze nie było. Zyskać mogą też kibice, bo migawki z meczów, a może także kilka spotkań w całości może trafić do otwartej telewizji.

Rekordowe pieniądze mogą trafić do polskich klubów, ale pod warunkiem, że prawa zostaną sprzedane jako jeden produkt. Taka zasada obowiązuje od ośmiu lat, kiedy to udało się - m.in. za sprawą Zbigniewa Bońka - scentralizować prawa telewizyjne. Teraz może dojść do ich ponownego rozbicia. Wszystko przez kłótnie o proporcje przy podziale pieniędzy. Obecnie największe kwoty trafiają do klubów, które prezentują najwyższy poziom sportowy i są najchętniej pokazywane w relacjach na żywo (50 procent do równego podziału plus 25 procent za miejsce w tabeli plus 25 procent za medialność).

Więcej w "Przeglądzie Sportowym"


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Czw 20:17, 27 Wrz 2007 Back to top

Jak kupić online bilety na polską ligę
qbi
2007-09-27, ostatnia aktualizacja 2007-09-27 17:43

Widzew Łódź, jako pierwszy klub w Polsce, rozpoczął sprzedaż biletów w internecie. Obecnie w sieci dostępne są bilety na mecz derbowy Widzew - ŁKS, który odbędzie się na stadionie Widzewa 5 października.


- Jesteśmy pierwszym klubem w Polsce, który samodzielnie wprowadził sprzedaż biletów na mecze poprzez własną stronę internetową. Zainteresowanie jest bardzo duże. W ciągu pierwszej godziny od uruchomienia serwisu sprzedaliśmy ponad 150 biletów - mówi Marcin Bujnowicz z zarządu Widzewa.

Do sprzedaży w sieci klub przeznaczył łącznie 500 biletów, w tym 100 najtańszych biletów w sektorze D. Sprzedaż internetowa biletów potrwa do wyczerpania puli lub do 30 września.

Bilety są dostępne dla osób posiadających Karty Identyfikacji Kibica i można za nie zapłacić przelewem lub kartą kredytową.

gazeta.pl


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Pon 13:44, 01 Paź 2007 Back to top

Tomasz Radwan, w materiale dla BankierTV, opisuje sytuację marketingową w polskich klubach piłkarskich.

[link widoczny dla zalogowanych]

Nie wiedzieć czemu, pominął KKS LECH POZNAŃ, który zdecydowanie mógłby być tym "pozytywnym" przykładem.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Czw 15:10, 04 Paź 2007 Back to top

Księga kibicowskich szyfrów…
Tygodnik Kibica | 2007.10.04 12:39
Odwiedzający mecze ligowe w charakterze obserwatora PZPN Andrzej Tomaszewski jest konsekwentny i bezwzględny. U niego nie przejdzie żaden obraźliwy napis na kibicowskich transparentach, tępi zakazane symbole, doskonale orientuje się w języku skinheadów i innych subkultur – pisze Tygodnik Kibica.

Kiedyś na prawie pół godziny przerwał mecz ŁKS ze Śląskiem w Łodzi, w minioną sobotę zaś stał się bohaterem wydarzeń w Białymstoku, gdzie zakwestionował napisy „Awanturnicy” i „YH’02”, które na swoich „barwach” umieścili kibice Widzewa. Był nieugięty, mecz opóźnił się o pół godziny, ale nie zdołał postawić na swoim, bo górę wziął komercyjny interes telewizji, która obawiała się zerwania transmisji.


REKLAMA Czytaj dalej



Doszło do kompromisu, który w istocie był ustępstwem na rzecz autorów owych napisów: zasłonięto je po prostu wielkim reklamowym banerem.

Jeżeli można mieć w tym względzie do obserwatorów pretensje, to raczej o brak konsekwencji w stosowaniu oczywistych przecież i jednoznacznych zakazów. Nadal spotyka się bowiem na ogrodzeniach boiska różne „pozdrowienia do więzienia”, których konotacje są oczywiste, chociaż może nie chodzi akurat o taką surowość, jaką wykazał też w sobotę obserwator meczu ŁKS – Korona: nakazał spikerowi wygłoszenie komunikatu o konsekwencjach palenia szalików, podczas gdy okazało się, że to tylko dym z kuchni polowej, na której na jednym z sektorów smażono kiełbaski...

Trzeba uświadomić opornym i dziwiącym się takim zakazom, że obserwatorzy PZPN nie kierują się swoimi prywatnymi odczuciami, a ściśle określonymi wytycznymi UEFA, przełożonymi na polskie warunki przez PZPN. Istnieje specjalna lista zakazanych symboli i zwrotów, i pan Tomaszewski doskonale wiedział, co oba napisy oznaczają, chociaż niekoniecznie taką wiedzę trzeba ujawniać, by określonych zachowań i poglądów nie propagować.

Takie szyfry trzeba łamać, by utrudnić komunikację wewnątrz samych ekstremistycznych grup – nie chowajmy głowy w piasek, bo z tym mamy w opisanym przypadku do czynienia. Nawiasem mówiąc, przykłady meczu w Warszawie i w Łodzi są dla zwolenników „opraw meczowych” samobójcze: w Warszawie kibice Legii, a w Łodzi – Korony postanowili (akurat z różnych powodów) nie dopingować swoich w ten sposób.

Okazało się, że taki doping pewnie nie przeszkadza, ale i na pewno nie pomaga, bo oba zespoły wygrały swoje mecze. Widzew z kolei z pełną „oprawą”, z której nie wymazano owych zakazanych treści, przegrał swój mecz z kretesem. Z zażenowaniem słuchałem więc później tyrad zwolenników tworzenia atmosfery w ten sposób, którzy narzekali, że na takich meczach „bez dopingu” nie ma nastroju.

W niemieckiej prasie natknąłem się niedawno na artykuł o tym, że kilka znanych tamtejszych klubów zakazało wstępu na swoje obiekty kibicom ubranym w stroje określonej marki! Przy wejściu na stadion Herthy, Werderu i Borussii Dortmund, a także hamburskiego St. Pauli (myślą też o tym na wschodzie Niemiec, gdzie problem jest już wręcz palący) porządkowy ma prawo sprawdzić „metkę” kurtki kibica i nie wpuścić go na trybuny, jeśli jest to produkt kojarzonej jednoznacznie z neofaszystami firmy „Thor Steinar”.

Cel jest jasny – rozbicie ekstremistycznych grup, bardzo chętnie, nie tylko przecież w Niemczech, wykorzystujących autentyczny kibicowski entuzjazm do swoich celów. Klub z Dortmundu w wydanym z tego powodu specjalnym komunikacie napisał wręcz, że ma to być „jasny wyraz sprzeciwu przeciwko ekstremizmowi”. Właśnie po marce ciuchów i różnego rodzaju nieczytelnych dla postronnych symbolach poznać można, że na widowni są ekstremiści. Jest to dla nich sygnał: „Uwaga! Tu jesteśmy! Bójcie się nas!” - twierdzą znawcy problemu w Niemczech.

Jak znam życie, tamtejsze kluby na pewno dopilnują, żeby ich kibice przed meczami odwieszali te kurtki i bluzy do szafy. Nie można udawać, że takiego problemu w Polsce nie ma. Okazuje się, że nawet nie łamiąc swobód obywatelskich, można wyegzekwować pewne zakazy i uznać, że nie tylko zachowanie, ale i strój obywatela w miejscu publicznym jest sprawą publiczną. Tymczasem w większości relacji z incydentu w Białymstoku uznano Andrzeja Tomaszewskiego w najlepszym przypadku za szlachetnego, choć naiwnego Don Kichota, a są i tacy, co po prostu pukają się w czoło.

Wojciech Filipiak/Tygodnik Kibica


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Czw 17:11, 04 Paź 2007 Back to top

Orange Ekstraklasa w drodze po rekord na trybunach
Jacek Sarzało
2007-10-04, ostatnia aktualizacja 2007-10-04 14:52

Na razie 8 tys. na każdym meczu. Czy sobotni mecz Lech - Legia pobije rekord frekwencji w tym sezonie?


9. kolejka była zdecydowanie najsłabsza w tym sezonie pod względem liczby kibiców, ale ekstraklasa wciąż pewnie zmierza po rekord frekwencyjny od czasu, kiedy mamy wolną Polskę.

Po dziewięciu kolejkach średnia widzów oglądających z trybun pierwszoligowe mecze wynosi niemal równo 8 tys. To dużo więcej niż ta sama wielkość z całych poprzednich rozgrywek (6,783 tys.), które i tak już były najlepsze od sezonu 1989/90, kiedy padł poprzedni rekord (7,2 tys.).

W tym sezonie do 9. kolejki zawsze średnia była dużo wyższa od wyniku ubiegłorocznego, a tylko raz - w 5. rundzie - spadła poniżej osiągnięcia sprzed osiemnastu lat. Osiągnięcia te wyglądają jeszcze bardziej imponująco, jeśli wziąć pod uwagę dwa fakty - po pierwsze: Zagłębie Sosnowiec i Polonia Bytom nie grają na własnych boiskach, a po drugie: dwa mecze (w 2. i 5. kolejce) odbyły się bez udziału publiczności.

Kolejka Średnia widzów
1. 7,8 tys.
2. 7,3 tys.
3. 8,875 tys.
4. 8 tys.
5. 6,8 tys.
6. 8,75 tys.
7. 9,75 tys.
8. 9,5 tys.
9. 5 tys.
Dlaczego 9. kolejka załamała statystykę? Bo nie było w niej hitowych meczów, a poza tym niemal wszystkie kluby zazwyczaj "robiące" frekwencję grały w gościach. Jedynie na meczach Legia Warszawa - PGE GKS Bełchatów i Jagiellonia Białystok - Widzew Łódź było po 10 tys. widzów (w Białymstoku zresztą pierwszy raz w tym sezonie), za to aż na czterech stadionach (Ruchu Chorzów podczas meczu Polonii Bytom, Groclinu Grodzisk Wlkp., Cracovii i Odry Wodzisław) - mniej niż 3 tys. na każdym. Mało tego - według dwóch źródeł w Grodzisku Wlkp. i Chorzowie (na Polonii) przyszło na trybuny po tysiąc osób, co jest antyrekordem tego sezonu.

Dla porównania tydzień wcześniej aż na czterech stadionach zjawiła się pięciocyfrowa liczba kibiców - były to obiekty czterech najlepszych w Polsce klubów, jeśli brać pod uwagę liczbę osób na trybunach. Z kolei w rekordowej, 7. kolejce tylko jeden mecz (Cracovia - Groclin) oglądało mniej niż 5 tys. fanów.

Klub Średnia widzów
LECH POZNAŃ 21 tys.
Wisła Kraków 15,875 tys.
Górnik Zabrze 14,4 tys.
Korona Kielce 10,75 tys.
Legia Warszawa 9,2 tys.
Zagłębie Lubin 8,5 tys.
Widzew Łódź 8,4 tys.
Jagiellonia Białystok 8 tys.
Ruch Chorzów 6,375 tys.
ŁKS Łódź 6,25 tys.
PGE GKS Bełchatów 4,4 tys.
Odra Wodzisław 3,2 tys.
Groclin Grodzisk Wlkp. 2,25 tys.
Cracovia 1,9 tys. (jeden mecz bez widzów)
Zagłębie Sosnowiec 1,6 tys. (gra w Wodzisławiu)
Polonia Bytom 1,3 tys. (gra w Chorzowie, jeden mecz bez widzów)
Jak na dłoni widać więc, że jednym z podstawowych czynników przyciągających widzów na trybuny jest - obok dobrej piłki na boisku - także stan stadionów. Tam, gdzie są przyjazne całe obiekty (Korona) lub choćby tylko w części rozbudowane i unowocześnione sektory (LECH, Wisła) - chętnych do przyjścia nie brakuje. Druga tendencja jest znana od dawna - im większe miasto, tym pełniejsze stadiony. Z reguły tej wyłamuje się właściwie tylko Cracovia i może trochę kluby łódzkie (nie kwalifikujemy tu grających na obcych boiskach). Nie ma za to większego znaczenia pojemność obiektów, bo na najlepszym pod tym względem stadionie LECHa procent zapełnienia nie przekracza 85.

Należy się spodziewać, że 9. runda była niechlubnym wyjątkiem i już za tydzień możemy się spodziewać kolejnego rekordu. Cała czwórka najchętniej oglądanych pełni role gospodarzy (w dodatku LECH mierzy się z Legią), a do tego jeszcze w kalendarzu są też derby Łodzi. Mało tego - ponieważ u siebie nie gra też ani jeden z czterech najgorszych frekwencyjnie klubów, możemy się spodziewać, że padnie bariera 10 tys. widzów średnio oglądających każdy pierwszoligowy mecz.

Najwięcej fanów przychodzi na stadiony Bundesligi, Orange Ekstraklasa jest w tej klasyfikacji 18. w Europie.

Kraj Średnia widzów
Niemcy 37 644
Anglia 34 459
Hiszpania 28 838
Francja 21 817
Włochy 18 473
Holandia 18 052
Szkocja 16 194
Turcja 14 058
Rosja 11 792
Portugalia 10 636
Belgia 10 533
Szwajcaria 9673
Szwecja 9423
Norwegia 9056
Ukraina 9052
Dania 8104
Austria 8022
Polska 6783
Liczby widzów na poszczególnych meczach za: Sport.pl, 90minut.pl i PAP

23 655
Rekord tego sezonu. Tylu kibiców oglądało mecz 5. kolejki LECH POZNAŃ - Widzew Łódź

Źródło: Gazeta Wyborcza


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu

Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin