Rejestracja
Forum Forum o sporcie Strona Główna
FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości Zaloguj
Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi  Forum Forum o sporcie Strona Główna » Siatkówka

Autor Wiadomość
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Pią 19:20, 01 Cze 2007 Back to top

Coś czuję, że dziś z Argentyną wcale nam tak łatwo nie pójdzie. Chociaż "w kadrze Argentyny brakuje między innymi doświadczonego atakującego Marcosa Milinkovica, środkowych Gustavo Porporatto i Alejandro Spajica ( w ogóle nie zostali powołani na Ligę Światową), Gastona Gianiego i Jeronimo Bidegaina. Jednak Polska również nie wystąpi w optymalnym zestawieniu. Raul Lozano nie może skorzystać z usług Mariusza Wlazłego i Grzegorza Szymańskiego, na urazy narzekają także Wojciech Grzyb, Sebastian Świderski i Piotr Gacek".

Ubytki po stronie argentyńskiej są rzeczywiście zdecydowanie większe, ale młodzież Argentyńska będzie chciała ich godnie zastąpić i z pewnością podejmie walką z też nie występującą w pełnym składzie Polską.

"Czego możemy spodziewać się po Argentyńczykach. Zespół ten z pewnością dysponuje niezłą "siłą ognia", przyjmujący greckiego Iraklisu Saloniki Gustavo Scholtis oraz duet niezłych atakujących - Lucas Chavez - Martin Hernandez. Umiejętnie kierowani przez coraz lepiej radzącego sobie młodego rozgrywającego Luciano de Cecco argentyńscy skrzydłowi powinni być głównym źródłem punktów dla "Albicelestes".

Niezłym graczem jest także libero Martin Meana z Olympiakosu Pireus. Pozostali gracze nie prezentują może klasy światowej, ale są bardzo solidni – do tej grupy można zaliczyć choćby wspomnianego de Cecco. Pytanie tylko, czy ci solidni gracze, wsparci liczną grupą "żółtodziobów" będą w stanie w Lidze Światowej z powodzeniem stawiać opór znacznie silniejszemu polskiemu zespołowi. Chyba jeszcze nie, a może nawet jeszcze długo długo nie."

"W pierwszej szóstce przeciwko Argentyńczykom powinien wyjść Marcin Możdżonek, środkowy bloku z PZU AZU-u Olsztyn, szansę debiutu powinni dostać także Łukasz Perłowski z Resovii Rzeszów i Bartosz Kurek z Mostostalu Azoty Kędzierzyn Koźle. Ten ostatni w klubie gra zwykle na przyjęciu, ale wobec kontuzji Szymańskiego i Wlazłego przeciwko "Albicelestes" może wcielić się w nieobcą mu rolę atakującego.

Do pierwszego składu kadry wraca także Krzysztof Ignaczak, dla którego ostatnimi meczami w biało-czerwonych barwach były spotkania przeciwko Japonii w sierpniu ubiegłego roku. Szansę występu od początku spotkania być może dostanie też Łukasz Żygadło, który zwykle pełni rolę zmiennika Pawła Zagumnego."

Czyli zapowiada nam się ciekawy skład, gdzie obie drużyny zagrają w zupełnie odmiennych składach, do jakich nas przyzwyczaiły w ostatnim czasie. Moim zdaniem po ciężkiej walce powinniśmy jednak wygrać w obu meczach po 3-0Smile Choć nie zdziwię się jak w którymś meczu Argentyńczycy wygrają jednego seta.

Cytaty za [link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Pon 13:37, 04 Cze 2007 Back to top

Argentyna znowu pokonana, tym razem już nie w Poznaniu a w Bydgoszczy. Tym razem już bez kłopotów odprawiliśmy ich 3-0, choć nie obyło się bez trudnej końcówki w drugim secie niejako na własne życzenie.


Polska - Argentyna 3:0 (25:16, 25:22, 25:1Cool

Polska - Michał Winiarski, Paweł Zagumny, Robert Prygiel, Łukasz Kadziewicz, Sebastian Świderski, Marcin Możdżonek, Krzysztof Ignaczak (libero) oraz Piotr Gruszka, Łukasz Żygadło.

Argentyna - Gustavo Scholtis, Ludicano de Deco, Leandro Concina, Rodrigo Aschemacher, Franco Giachetta, Martin Hernandez, Martin Meana (libero) oraz Ignacio Bernasconi, Lucas Chaves, Pablo Bengolea, Diego Stapanenko.

więcej: [link widoczny dla zalogowanych]

Trener Lozano podał już skład na dwa kolejne mecze LŚ na wyjeździe z Chinami:

W zespole znaleźli się:

Rozgrywający: Paweł Zagumny, Łukasz Żygadło.

Przyjmujący: Michał Winiarski, Sebastian Świderski, Bartosz Kurek, Michał Bąkiewicz.

Środkowi: Łukasz Kadziewicz, Marcin Możdżonek, Wojciech Grzyb.

Atakujący: Robert Prygiel, Mariusz Wlazły

Libero: Piotr Gacek

Cieszy na pewno powrót do składu Wlazłego, choć nie wiadomo w jakiej on jest teraz dyspozycji. Obecność w składzie także Bartosza Kurka również na plus. Na szczęście jego kontuzja nie okazała się zbyt groźna i może dalej grać w drużynie biało-czerwonych. W końcu "wygryzł" ze składu naszego kapitana Piotra Gruszkę.

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Nie 17:20, 10 Cze 2007 Back to top

Kolejny weekend i kolejne dwa zwycięstwa, choć już nie przyszło to Polakom tak łatwo jak wcześniej. Wczoraj przegrywaliśmy 1-0 i wygraliśmy 1-3, natomiast dziś już było dużo gorzej, ale na szczęście również zwycięsko. Do stanu 14-19 dla nas zapowiadało się, że Polacy wyciągnęli wnioski z wczorajszego meczu i chcą szybko wygrać z Chińczykami, jednak od tego momentu coś się zacięło i zdobyliśmy do końca seta tylko jeden punkt, przy niemałej pomocy sędziów. Drugi set również poddany bez walki przez naszych, natomiast w trzech kolejnych już się nasza gra trochę poprawiła i zaczęliśmy walczyć. Kilka razy musieliśmy gonić wynik (np. w tie-breaku było już 12-8 dla Chińczyków, którzy w tym jak i w poprzednim secie mieli kilka meczboli) ale na szczęście wszystko się dobrze skończyło.


Chiny - Polska 1:3 (28:26, 14:25, 18:25, 17:25)

Chiny: Jiang Fudong, Shen Qiong (15), Cui Jianjun(2), Cui Xiaodong (2), Yu Dawei (12), Fang Yingchao (9), Ren Qi (libero) oraz Weijun Zhong (5), Yuan Zhi (7), Li Chun, Liang Chunlong (5).

Polska: Paweł Zagumny (2), Robert Prygiel (2), Łukasz Kadziewicz (3), Marcin Możdżonek (5), Michał Winiarski (17), Sebastian Świderski (13), Piotr Gacek (libero) oraz Wojciech Grzyb (4), Mariusz Wlazły (17), Michał Bąkiewicz (2), Łukasz Żygadło.

Chiny - Polska 2:3 (25:20, 25:19, 20:25, 29:31, 14:16)

Chiny: Jiang Fudong (1), Shen Qiong (22), Cui Jianjun (19), Yu Dawei (9), Cui Xiaodong (9), Fang Yingchao (24), Ren Qi (libero) oraz Yuan Zhi (4), Li Chun.

Polska: Paweł Zagumny (5), Sebastian Świderski (16), Michał Winiarski (24), Wojciech Grzyb (20), Marcin Możdżonek (4), Mariusz Wlazły (14), Piotr Gacek (libero) oraz Łukasz Żygadło (3), Łukasz Kadziewicz, Michał Bąkiewicz.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Wto 14:12, 12 Cze 2007 Back to top

Do Argentyny bez Prygla, Zagumnego i Kadziewicza

Po meczach Ligi Światowej w Chinach sztab trenerski reprezentacji Polski planował wymianę kilku zawodników przed spotkaniami w Argentynie. Miedzy innymi Grzegorz Szymański miał zastąpić Roberta Prygla.

Jednak, jak wcześniej informowaliśmy Szymański ze względów zdrowotnych musi pozostać w kraju. W tej sytuacji władze związku podjęły starania o zorganizowanie przelotu Prygla z Polski do Argentyny.

Jednak Robert po długiej, meczącej podróży – zmianie aż trzech stref czasowych na przestrzeni kilkudziesięciu godzin - najwcześniej mógłby wylądować w Ameryce Południowej dopiero w piątek wieczorem, czyli dzień przed pierwszym meczem. W tej sytuacji nasi trenerzy podjęli decyzję o pozostaniu reprezentacyjnego atakującego w Polsce. Do drużyny dołączy wraz z Pawłem Zagumnym w Bułgarii.

Paweł Zagumny ze względów rodzinnych także wraca do Polski i dołączy do zespołu na mecze wyjazdowe z Bułgarią.

W Argentynie Raul Lozano będzie miał więc do dyspozycji tylko Łukasza Żygadło na pozycji rozgrywającego. Ponadto Krzysztof Ignaczak zastąpi Piotra Gacka, Piotr Gruszka – Sebastiana Świderskiego a Daniel Pliński – Łukasza Kadziewicza.

PZPS

wp.pl


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Nie 17:20, 17 Cze 2007 Back to top

Podczas pierwszego seta było wczoraj nerwowo, nie mogliśmy uchwycić odpowiedniego rytmu gry. Na całe szczęście wygraliśmy tego seta na przewagi do 29. W drugim secie Polacy zagrali na miarę swoich umiejętności i Argentyńczycy dość mocno się pogubili co Polacy bardzo dobrze wykorzystali i szybko zakończyli seta. Drugi set zapowiadał się podobnie, bo już na początku osiągnęliśmy prowadzenie 0-3 i z chwile 1-4. Wtedy nasi chyba za bardzo się rozluźnili i zaczęli myśleć już o kolejnym meczu i to się na nich zemściło. Popsuliśmy kilka zagrywek z rzędu. Argentyńczycy zaczęli lepiej przyjmować i atakować. Utrzymywaliśmy jednak przez cały czas dwu punktowe prowadzenie, aż w końcu Argentyńczycy zdołali wyrównać na 10-10. Od tego momentu jakbyśmy zupełnie przestali grać i set skończył się, jak się skończył porażką do 17. W czwartym secie gra szła nam również ciężko, ale od czego my mamy w kadrze Mariusz Wlazłego. Po drugiej przerwie technicznej dzięki jego zagrywkom odskoczyliśmy Argentyńczykom na 4 punkty i potem już spokojnie kontrolowaliśmy tego seta i wygraliśmy go do 18, a w całym meczu 3-1.

LŚ 2007, Grupa D, Catamarca
Argentyna - Polska 1:3 (29:31, 12:25, 25:17, 18:25)

Argentyna: Gustavo Scholtis (10), Diego Stepanenko (7), Ignacio Bernasconi (4), Leandro Concina (11), Rodrigo Aschemacher (3), Martin Hernandez (22), Martin Meana (libero) oraz Pablo Bengolea, Lucas Ocampo.

Polska: Michał Winiarski (20), Piotr Gruszka (14), Daniel Pliński (5), Wojciech Grzyb (6), Łukasz Żygadło (6), Mariusz Wlazły (16), Krzysztof Ignaczak (libero) oraz Michał Bąkiewicz, Marcin Możdżonek (2), Bartosz Kurek.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Pon 15:23, 18 Cze 2007 Back to top

Argentyna pokonana po raz kolejny, tym razem 0-3. Nie obyło się znowu bez przestojów Polaków i nerwowości w drugim secie, ale wszystko się na szczęście szybko i łatwo skończyło.

LŚ 2007, Grupa D, Catamarca
Argentyna - Polska 0:3 (21:25, 23:25, 17:25)

Argentyna: Ignacio Bernasconi (2), Martin Hernandez (14), Rodrigo Aschemacher (5), Diego Stepanenko (4), Leandro Concina (9), Gustavo Scholtis (9), Martin Meana (libero) oras Santiago Orduna, Lucas Chavez (3).

Polska: Łukasz Żygadło (1), Mariusz Wlazły (13), Daniel Pliński (13), Wojciech Grzyb (4), Michał Winiarski (7), Piotr Gruszka (10), Krzysztof Ignaczak (libero) oraz Bartosz Kurek.

Teraz czas na Bułgarów. Tym razem już prawdopodobnie w najsilniejszym składzie, z drużyną, która tak jak my w naszej grupie wygrała wszystkie 8 meczów. W ten weekend pokonali dwa razy Chińczyków po 0-3, w drugim meczu grając w rezerwowym składzie, tylko w końcówkach posiłkując się swoimi asami. I gdyby ktoś nie wiedział, to właśnie wśród Bułgarów mamy najlepszego atakującego i ogólnie najlepszego siatkarza świata zeszłego roku. Zapowiadają się na prawdę dwa weekendy z siatkówką na najwyższym poziomie, bo zagrają wicemistrzowie z trzecią drużyną świata, która już zapewniła sobie awans do finału Ligi Światowej.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Pon 15:12, 25 Cze 2007 Back to top

olejny weekend i kolejne dwa zwycięstwa Polaków. Tym razem rywal już ze zdecydowanie wyższej półki, bo Bułgarzy to w końcu brązowy medalista poprzednich mistrzostw świata.

I mecz

LŚ 2007, Grupa D, Warna
Bułgaria - Polska 1:3 (25:21, 19:25, 23:25, 23:25)

Bułgaria: Andrej Żekow (1), Metodi Ananiew (13), Todor Aleksiew (6), Władimir Nikołow (11), Nikołaj Nikołow (2), Christo Cwetanow (10), Teodor Salparow (libero) oraz Iwan Zarew (1), Bojan Jordanow (7), Kostadin Stojkow (4), Plamen Konstantinow (3), Krasimir Gajdarski (Cool.

Polska: Paweł Zagumny (6), Piotr Gruszka (5), Michał Winiarski (11), Mariusz Wlazły (21), Daniel Pliński (Cool, Wojciech Grzyb (14), Piotr Gacek (libero, 1) oraz Bartosz Kurek, Łukasz Żygadło, Sebastian Świderski (4).

II mecz

LŚ 2007, Grupa D, Warna
Bułgaria - Polska 1:3 (23:25, 22:25, 25:20, 20:25)

Bułgaria: Christo Cwetanow (10), Andrej Żekow, Krasimir Gajdarski (1), Władimir Nikołow (21), Todor Aleksiew (Cool, Plamen Konstantinow (5), Teodor Salparow (libero) oraz Bojan Jordanow (1), Nikołaj Nikołow (3), Kostadin Stojkow (Cool, Iwan Zarew (2).

Polska: Piotr Gruszka (9), Daniel Pliński (12), Paweł Zagumny (6), Wojciech Grzyb (4), Mariusz Wlazły (12), Sebastian Świderski (12), Piotr Gacek (libero) oraz Robert Prygiel (1), Łukasz Żygadło, Łukasz Kadziewicz (5), Bartosz Kurek (4).


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Sob 17:33, 30 Cze 2007 Back to top

Wciąż niepokonani!

W swoim jedenastym meczu w Lidze Światowej 2007 Polacy odnieśli jedenaste zwycięstwo. W katowickim "Spodku" pokonali reprezentację Bułgarii 3:1.

Po nerwowym początku meczu Polacy przegrali pierwszego seta, ale z minuty na minutę grali coraz lepiej, czego efektem jest odniesione zwycięstwo.

LŚ 2007, Grupa D, Katowice
Polska - Bułgaria 3:1 (22:25, 25:23, 25:22, 25:16)

Składy:

Polska: Paweł Zagumny (4), Mariusz Wlazły (19), Sebastian Świderski (19), Piotr Gruszka (9), Łukasz Kadziewicz (10), Daniel Pliński (9), Piotr Gacek (libero) oraz Michał Bąkiewicz (1), Łukasz Żygadło, Robert Prygiel.

Bułgaria: Andrej Żekow (1), Bojan Jordanow (15), Krasimir Gajdarski (7), Nikołaj Nikołow (2), Metodi Ananiew (15), Kostadin Stojkow (12), Teodor Salparow (libero) oraz Christo Cwetanow (5), Todor Aleksiew (2), Plamen Konstantinow, Władisław Aleksandrow (3), Iwan Zarew.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Nie 17:57, 01 Lip 2007 Back to top

12 zwycięstwo w 12 meczu! Po prostu coś niesamowitego!

Polscy siatkarze po raz pierwszy w historii swoich startów w Lidze Światowej zakończyli fazę grupową tych rozgrywek bez porażki. W ostatnim meczu grupy D po raz czwarty pokonali Bułgarię 3:1.

Znowu zaczęliśmy od przegranego seta, ale potem już kontrolowaliśmy grę i ze spokojem odnieśliśmy kolejne zwycięstwo, choć kilka przestojów się nam też przydarzyło.

Ciekawie jak zaprezentują się Bułgarzy w finale LŚ, gdy zagrają w pełnym składzie z Kazijskim i Nikolowem, po tym jak utarliśmy im nosa w rozgrywkach eliminacyjnych.


LŚ 2007, Grupa D, Katowice
Polska - Bułgaria 3:1 (23:25, 25:20, 25:23, 25:23)

Polska: Paweł Zagumny (4), Mariusz Wlazły (24), Sebastian Świderski (14), Piotr Gruszka (12), Daniel Pliński (13), Marcin Możdżonek (7), Piotr Gacek (libero) oraz Michał Bąkiewicz, Bartosz Kurek, Robert Prygiel.

Bułgaria: Christo Cwetanow (16), Andrej Żekow (3), Bojan Jordanow (12), Krasimir Gajdarski (2), Metodi Ananiew (5), Kostadin Stojkow (12), Teodor Salparow (libero) oraz Nikołaj Nikołow (8 ), Todor Aleksiew (13), Plamen Konstantinow (5), Iwan Zarew.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Wto 14:21, 03 Lip 2007 Back to top

Francja z "dziką kartą"

Reprezentacja Francji została szóstym finalistą tegorocznych rozgrywek Ligi Światowej siatkarzy i uzupełniła stawkę uczestników turnieju, który w dniach 11-15 lipca odbędzie się w katowickim "Spodku".

Francuzi, którzy zajęli drugie miejsce w grupie B, otrzymali specjalne zaproszenie od władz Międzynarodowej Federacji Siatkówki (FIVB), czyli tzw. dziką kartę. Pretendowały do niej także zespoły Kuby i Finlandii - poinformował Polski Związek Piłki Siatkowej.

Francja dołączy do Polski i Stanów Zjednoczonych w grupie E. Grupę F tworzą Brazylia, Rosja i Bułgaria.

Program finałowego turnieju:

11 lipca, środa
Brazylia - Bułgaria (godz. 17.00)
Polska - Francja (20.00)

12 lipca, czwartek
Bułgaria - Rosja (17.00)
Francja - USA (20.00)

13 lipca, piątek
Rosja - Brazylia (17.00)
Polska - USA (20.00)

14 lipca, sobota
półfinały
pierwszy z F z drugim z E (17.00)
pierwszy z E z drugim z F (20.00)

15 lipca, niedziela
o 3. miejsce (17.00)
finał (20.00)

W przypadku zakwalifikowania się Polski do półfinału, mecz z jej udziałem odbędzie się o godz. 20.00.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Czw 12:59, 12 Lip 2007 Back to top

Sensacja w meczu otwarcia

Dużą niespodzianką zakończył się pierwszy meczu katowickiego turnieju finałowego Ligi Światowej 2007. Po niezwykle emocjonującym meczu mistrzowie świata Brazylijczycy przegrali z Bułgarię 2:3.

Pierwszą akcję pierwszego meczu turnieju finałowego Ligi Światowej 2007 zakończył zdobyciem punktu nie kto inny jak słynny Giba. Potem jednak Brazylijczyk zepsuł zagrywkę, a Matej Kazijski zatrzymał blokiem Andersona i to Bułgarzy objęli prowadzenie (2:1).

Brazylijczycy zaczęli mecz dość nerwowo, problemy mieli zwłaszcza z zagrywką - do pierwszej przerwy technicznej popełnili w tym elemencie trzy błędy. Świetne wrażenie sprawiał za to Giba, który w efektowny sposób skończył kilka ataków. Mimo dość niepewnej gry na pierwszej przerwie "Canarinhos" wygrywali 8:7, a chwilę potem asem serwisowym popisał się Ricardo Garcia, zwiększając przewagę swojej drużyny do dwóch punktów. W dalszej części seta trwała wymiana ciosów - zarówno Bułgarzy jak i Brazylijczycy skutecznie atakowali i utrzymywała się minimalna przewaga mistrzów świata. Brązowi medaliści siatkarskiego mundialu wyrównali jednak tuż przed drugą przerwą techniczną, gdy Kazijski efektownym blokiem zatrzymał Gibę (15:15).

Na dwupunktowe prowadzenie "Canarinhos" wrócili dzięki Rodrigao, którego zagrywki nie potrafił przyjąć Teodor Salparow. W kolejnej akcji Gustavo wygrał walkę na siatce z Andrejem Żekowem i Brazylia prowadziła już trzema punktami (19:16).

W końcówce Bułgarzy odrobili część strat przy serwisie Mateja Kazijskiego, ale nie potrafili doścignąć mistrzów świata, mimo że ci nadal często psuli zagrywki. Przegrali 21:25, a pierwszą partię zakończył skutecznym atakiem ten, który ją zaczął - Giba. Najwięcej punktów w pierwszym secie zdobyli właśnie Giba i Władimir Nikołow - po 4.

Pierwszoplanową postacią w początkowej fazie drugiej partii był Matej Kazijski, którego ataków Brazylijczycy nie potrafili powstrzymać. Powstrzymali jednak Władimira Nikołowa, wyprowadzili kontrę i dzięki temu po raz pierwszy w tym secie wyszli na prowadzenie (4:3). Jak się okazało tylko na chwilę - zaraz potem precyzyjnie zagrywką przymierzył Krasimir Gajdarski i znów to Bułgarzy byli o jeden punkt lepsi (5:6).

Tuż przed pierwszą przerwą "Canarinhos" nie przyjęli jeszcze lecącego z prędkością 108 km/h serwisu i po raz pierwszy w tym spotkaniu przegrywali różnicą dwóch "oczek" (6:8 ). Ale dosyć szybko, wykorzystując nieskuteczność rywali w ataku, wyrównali na 9:9, a przy stanie 11:11 trener Martin Stojew widząc, że jego zawodnicy spisują się coraz słabiej poprosił o czas.

Po przerwie na żądanie dość niespodziewanie błąd przy próbie ataku przez bark popełnił Giba i Bułgarzy znów wygrywali dwoma punktami (13:11). I znów tylko na chwilę - gdy Gustavo "ustrzelił" zagrywką Kazijskiego raz jeszcze był remis (13:13). Jednak błąd Andersona, który posłał atak w aut, sprawił, że na drugiej przerwie Bułgaria prowadziła jednak różnicą dwóch "oczek" (16:14). Zaraz po przerwie Andrej Żekow i Christo Cwetanow po raz pierwszy w meczu zablokowali Gibę, w kolejnej akcji słynny Brazylijczyk zaatakował w aut i trzecia drużyna świata prowadziła z pierwszą już 18:14.

Wtedy Brazylijczycy zaczęli znakomicie grać w obronie i ich rywale nie kończyli już ataków z taką łatwością jak wcześniej, doprowadzili do stanu 20:19, ale wówczas do gry ponownie włączył się Kazijski, który efektownym plasem nad blokiem powiększył przewagę swojej drużyny do trzech punktów (22:19). W końcówce partii Brazylijczycy zepsuli kilka akcji - między innymi w ostatniej akcji kolejny atak w aut posłał Anderson, i pozwolili Bułgarom dość spokojnie wygrać 25:20.

W trzecim secie nieskutecznego Andersona zmienił nominalnym pierwszy atakujący brazylijskiej drużyny i to od razu dało efekt. Ten leworęczny gracz świetnymi atakami od razu zdobył kilka punktów, między innymi skończył kontrę, po której Brazylia prowadziła już 8:5. Jednak po pierwszej przerwie technicznej chwilę słabości miał Giba, który najpierw wpadł w bułgarski blok, a zaraz potem pomylił się w przyjęciu i w tej samej akcji zaatakował w aut.

Bułgaria wyrównała na 8:8, ale wtedy raz jeszcze do gry włączył się Andre zdobywając dwa punkty z rzędu, dzięki czemu jego drużyna wyszła na prowadzenie 10:8. Potem, po błędzie Kazijskiego w przyjęciu było 13:10 dla Brazylii, ale ten sam zawodnik kilka minut później dał swojej drużynie wyrównanie - najpierw skutecznie atakując na kontrze, a potem posyłając na stronę mistrzów świata zagrywkę nie do odbioru (14:14). Jednak mimo jego starań Brazylijczycy i tak jeszcze raz odskoczyli Bułgarom na dwa punkty (16:14).

W decydujących fragmentach seta wykorzystując słabsze przyjęcie rywali "Canarinhos" powiększyli jeszcze przewagę do trzech "oczek", a w końcówce grali niezwykle pewnie i wydawało się, że trzeciego seta już nie oddadzą. W ostatnich fragmentach partii poziom nieco się obniżył, dużo było zepsutych zagrywek i nawet Matej Kazijski nie uderzał z pełną siłą. Brazylijczycy spokojnie utrzymali prowadzenie do końca, wygrali seta 25:21 i w całym meczu było 2:1 dla nich.

Pierwszy punkt w czwartej partii dosyć szczęśliwie, po bloku Krasimira Gajdarskiego w siódmy metr, zdobyli Bułgarzy. Drugi ich blok już przypadkowy nie był - Plamen Konstantinow efektownie zatrzymał Gibę i zespół trenera Martina Stojewa prowadził 2:0. W dalszej części seta, aż do pierwszej przerwy technicznej (8:6), Bułgaria utrzymywała dwupunktową, w czym duża była zasługa Bojana Jordanowa, który przed rozpoczęciem partii zmienił Władimira Nikołowa. Po przerwie jednak fantastycznym wykończeniem kontrataku popisał się Dante Amaral i był remis 8:8.

Wkrótce potem Brazylijczycy objęli pierwsze w tej partii prowadzenie (12:11) - Giba w jakiś sposób zdołał wybronić atak Jordanowa, piłkę wystawił Gustavo, a mocnym atakiem skończył rozgrywający Ricardo Garcia. Zawodnicy z Bałkanów zdołali jednak odzyskać minimalną przewagę - dzięki dwóm kolejnym skutecznym atakom wprowadzonego w miejsce Konstantinowa Metodiego Ananiewa na drugą przerwę schodzili wygrywając 16:15.

Blok Nikołaja Nikołowa i Andreja Żekowa na Dantem pozwolił Bułgarom ponownie uciec rywalom na dwa punkty (18:16) i wydawało się, że tie-break jest już blisko. Jednak w końcówce zawodnicy trenera Stojewa kilkakrotnie pomylili się w ataku, a po uderzeniu w aut Jordanowa "Canarinhos" prowadzili 21:20. Ale Bułgarzy szybko złapali drugi oddech - po bardzo mocnej zagrywce Kazijskiego punkt z przechodzącej piłki zdobył Andrej Żekow, dzięki czemu o jeden punkt więcej znów mieli brązowi medaliści ostatniego mundialu.

Zaraz potem jakimś cudem Jordanow wcisnął piłkę za brazylijski blok, w kolejnej akcji to samo zrobił Metodi Ananiew i Bułgarzy mieli dwie piłki setowe. Pierwszą Brazylijczycy obronili, ale przy drugiej w samą linię zaatakował niezawodny Jordanow i set zakończył się zwycięstwem jego drużyny 25:23. W całym meczu był remis 2:2, o losach meczu miał więc zadecydować tie-break.

Wówczas trener Brazylii, Bernardo Rezende, poprosił o czas, ale potem nadal to Bułgaria była lepszą drużyną. Wygrwała 7:3, a nawet 10:6 - wówczas Bernardinho wykorzystał drugą przysługującą mu przerwę na żądanie. Niewiele to dało - nadal Brazylia była tylko tłem dla fantastycznie grających Bułgarów. Świetnie serwował Kazijski, a w ataku nie do zatrzymania był Jordanow. Kilka punktów dołożył także młody, 21-letni Ananiew. Po jego ataku bułgarski zespół prowadził już 13:9. Takiej przewagi brązowi medaliści mistrzostw świata nie oddali. Ku uciesze wypełnionego po brzegi Spodka wygrali 15:12 i cały mecz 3:2!

LŚ 2007, turniej finałowy, grupa F, Katowice
Brazylia - Bułgaria 2:3 (25:21, 20:25, 25:21, 23:25, 12:15)

Składy:

Brazylia: Giba, Anderson Rodrigues, Gustavo Endres, Rodrigao, Ricardo Garcia, Dante Amaral, Sergio Santos (libero), Andre Nascimento, Marcelo Elgarten.

Bułgaria: Christo Cwetanow, Andrej Żekow, Krasimir Gajdarski, Matej Kazijski, Władimir Nikołow, Plamen Konstantinow, Teodor Salparow (libero), Nikołaj Nikołow, Metodi Ananiew, Bojan Jordanow


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Czw 13:17, 12 Lip 2007 Back to top

Zwycięski horror na początek!

Od zwycięstwa rozpoczęli Polacy swój udział w turnieju finałowym Ligi Światowej 2007. Po niezwykle dramatycznym meczu pokonali w Katowicach Francję 3:2.

Pierwszy punkt w inauguracyjnym spotkaniu Polaków w turnieju finałowym Ligi Światowej zdobyli Francuzi - atakiem z szóstej strefy popisał się Guillaume Samica. Biało-czerwoni szybko odpowiedzieli potężnym zbiciem z krótkiej Daniela Plińskiego, a za chwilę prowadzenie dał nam Michał Winiarski (2:1). Na dwa punkty odskoczyliśmy dzięki pierwszemu punktowi zdobytemu blokiem - Łukasz Kadziewicz z Pawłem Zagumnym efektownie powstrzymali Guillaume'a Samikę i było 5:3. Zaraz potem Oliver Kieffer pomylił się w ataku ze środka i prowadziliśmy już 6:3.

Francuzi na początku spotkania wydawali się być mocno zdeprymowani ogłuszającym dopingiem fantastycznej katowickiej publiczności - po kolejnym błędzie - autowym ataku Antonina Rouziera, schodzili na pierwszą przerwę techniczną przegrywając 8:4. Z czasem "Trójkolorowi" ochłonęli i poczynali sobie coraz śmielej, ale Polacy wciąż grali skutecznie w ataku i utrzymywali 3-4 punktową przewagę. Po świetnie rozegranej kontrze i znakomitym ataku Wlazłego powiększyli nawet prowadzenie do pięciu punktów (14:9). Chwilowe problemy sprawiły naszej drużynie potężne zagrywki Samiki, których prędkość wynosiła nawet 114 km/h, ale przy drugiej przerwie technicznej prowadziliśmy wysoko - 16:11. W końcówce seta nie mogliśmy dokładnie przyjąć zagrywki Pierre'a Pujola, czego konsekwencją były dwa błędy w ataku Wlazłego i zmniejszenie się przewagi do zaledwie jednego punktu (18:17).

Złą passę Polaków zakończył wreszcie atakiem ze środka Łukasz Kadziewicz, ale zaraz potem w aut zaatakował Winiarski i z 18:12 zrobiło się po 19. Ostatnie fragmenty seta były niezwykle emocjonujące. Obydwa zespoły nie szczędziły sobie mocnych ataków i zagrywek, ale ani Polacy ani Francuzi nie byli w stanie uciec rywalom na dwa punkty. Przy pierwszej piłce setowej dla biało-czerwonych (24:23) Sebastian Świderski zaserwował daleko w aut, a asem po stronie francuskiej odpowiedział Samica i zrobiło się 24:25. Zaraz potem, po kapitalnej wystawie z poza boiska Pawła Zagumnego i ataku Wlazłego znów to my byliśmy o punkt lepsi (26:25). Za chwilę mieliśmy najlepszą okazję na skończenie seta, ale Wlazły mając piłkę w górze zaatakował w aut. W kolejnej akcji pomylił się Pliński i znów bliżej wygrania pierwszej partii byli Francuzi (27:28 ).

Wydawało się, że ten set nigdy się nie skończy. Co chwila na tablicy wyników był remis, ale wciąż bliżej wygranej byli nasi rywale. W końcu Winiarski z niezwykle trudnej pozycji z czwartego metra zdobył punkt w kontrataku dając nam prowadzenie 36:35. I wreszcie udało się nam obronić atak Samiki, piłkę na kontrze dostał Sebastian Świderski i skończył seta. 38:36 dla Polski! Aż sześciu zawodników zdobyło w tej partii po 7 punktów - Mariusz Wlazły, Sebastian Świderski i Michał Winiarski w naszej drużynie oraz Romain Vadeleux, Antonin Rouzier i Guillaume Samica w reprezentacji Francji.

Na początek drugiego seta Sebastian Świderski z lewego skrzydła uderzył daleko w aut, ale zaraz potem Michał Winiarski zdobył punkt atakiem z szóstej strefy. Jednak to Francuzi cały czas mieli niewielkie prowadzenie, a po tym jak na środku zatrzymany został Daniel Pliński odskoczyli na 5:3. Biało-czerwoni wyrównali na 7:7 dzięki błędowi rywali - Oliver Kieffer ze środka zaatakował po taśmie w aut. Dzięki temu samemu graczowi wyszliśmy na prowadzenie - w kolejnym ataku Kieffer zahaczył ręką o taśmę i było 9:8 dla Polaków. Dwupunktowe prowadzenie biało-czerwoni zdobyli, gdy w końcu po długiej przerwie zafunkcjonował blok i Pliński na środku efektownie zatrzymał Romaina Vadeleux (13:11). A tuż przed przerwą techniczną przewaga polskiego zespołu wzrosła do trzech "oczek" - z pomocą przyszedł nam tym razem Antonin Rouzier, posyłając atak daleko, daleko w aut (16:13). Jednak kilka nieskończonych ataków naszej drużyny pozwoliło Francuzom wyrównać na po 17 i zmusiło trenera Raula Lozano do wzięcia czasu.

Ale po przerwie Antiga i Pujol zablokowali Michała Winiarskiego, potem Antiga skończył kontrę po nieudanym rozegraniu Pawła Zagumnego i zrobiło się 19:17 dla Francji. Do tego "Trójkolorowi" dołożyli jeszcze cztery kolejne punkty i ze stanu 13:16 doprowadzili do 23:17! Trener Lozano poprosił o drugi czas, ale po nim znów Francuzi zablokowali Winiarskiego i mieli piłkę setową. Pierwszą obroniliśmy dzięki skutecznemu w końcu atakowi Grzegorza Szymańskiego, przy drugiej Samikę zablokowali Pliński z Winiarskim, ale przy trzeciej w linię trafił Antonin Rouzier i Polacy przegrali drugą partię 19:25.

Trzecią partię Francuzi rozpoczęli od prowadzenia 3:1. Polacy wyrównali, ale tylko na chwilę - skuteczny blok Olivera Kieffera na Sebastianie Świderskim i znakomity atak Antonina Rouziera na kontrze dał naszym rywalom trzy punkty przewagi (6:3). W dalszej części seta gra naszego zespołu nie wyglądała dobrze. Słabo grał Mariusz Wlazły, gdy dał sie złapać na pojedyńczym bloku Guillaume'owi Samice i przegrywaliśmy aż 6:10 trener Lozano zdecydował, że zastąpi go Grzegorz Szymański. I ten w bardzo trudnym momencie poderwał polską reprezentację do walki. Gdy było już 10:15 najpierw skończył atak, a potem dwa razy zaserwował tak, że Francuzi nie byli w stanie skończyć akcji i zrobiło się 13:15. Potem dołożyliśmy jeszcze skuteczny blok i na drugą przerwę techniczną schodziliśmy przy już tylko dwupunktowym prowadzeniu Francji (14:16).

Jednak świetnie dysponowani "Trójkolorowi" szybko potrafili znów uciec na cztery "oczka" (16:20). Końcówka seta nie zapowiadała się dla polskiej ekipy ciekawie. Przegrywaliśmy trzema punktami, a na dodatek straciliśmy Michała Winiarskiego, któremu przypomniała o sobie kontuzja kolana. Rezerwowi - Szymański, Michał Bąkiewicz i Piotr Gruszka, który zastąpił Sebastiana Świderskiego, robili co mogli, ale nie byli w stanie wydrzeć zwycięstwa będącym na fali Francuzom. Po ataku ze środka Romaina Vadeleux wygrali oni 25:21 i objęli prowadzenie w setach 2:1.

Czwartej partii Polacy przegrać już nie mogli i chyba doskonale zdawali sobie z tego sprawę, bo od samego początku wzięli się do pracy. Prowadzili 4:0, potem 8:3, a na drugiej przerwie technicznej 16:11. Wspaniale grał Grzegorz Szymański, który w ataku był niemal bezbłędny. Bardzo dobrze spisywali się też nasi blokujący - Daniel Pliński i Łukasz Kadziewicz w końcu znaleźli sposób na Francuzów. W końcówce jeszcze "Trójkolorowi" napsuli nam trochę krwi, doprowadzając do stanu 17:15 a potem z 24:20 na 24:22, ale w końcu skutecznym atakiem partię zakończy Szymański, doprowadzając do tie-breaka.

Tie-break tego bardzo emocjonującego meczu także był znakomitym widowiskiem. Od początku Polacy i Francuzi walczyli punkt za punkt. Wciąż znakomicie atakował Szymański, Pliński nękał rywali świetnym blokiem, ale i rywale mieli swoje atuty. Bardzo dobrze spisywali się Stephane Antiga i środkowy Romain Vadeleux. W drugiej części piątego seta Polacy pokazali jednak klasę.

Dzięki świetnej grze w obronie i kontrataku odskoczyli na dwa punkty, a po bloku Łukasza Kadziewicza na Romainie Vadeleux już na trzy (11:8 ). Kolejna kontra i kolejny skończony atak Szymańskiego sprawił, że wygrywaliśmy 12:8 i byliśmy bardzo blisko zwycięstwa. I za chwilę był już koniec. Błąd w polu zagrywki Romaina Vadeleux dał nam wygraną 15:11 i w całym meczu 3:2.

LŚ 2007, turniej finałowy, grupa E, Katowice
Polska - Francja 3:2 (38:36, 19:25, 21:25, 25:21, 15:11)

Składy:

Polska: Paweł Zagumny, Mariusz Wlazły (8 ) , Michał Winiarski (12), Sebastian Świderski (8 ), Łukasz Kadziewicz (11), Daniel Pliński (8 ), Piotr Gacek (libero), Grzegorz Szymański (19), Michał Bąkiewicz (7), Piotr Gruszka (4), Wojciech Grzyb, Łukasz Żygadło.

Francja: Antonin Rouzier (24), Pierre Pujol (6), Guillaume Samica (16), Stephane Antiga (12), Oliver Kieffer (11), Romain Vadeleux (18 ), Jean-Francois Exiga (libero), Loic Le Marrec, Vincent Montmeat, Bojidar Slavev.


Statystyki:
Polska Francja
60 Atak 71
15 Blok 13
2 Serwis 3
41 Błąd rywala 31

Atak:
Grzegorz Szymański 17/30 Antonin Rouzier 22/44
Michał Winiarski 11/21 Romain Vadeleux 16/24
Łukasz Kadziewicz 8/13 Guillaume Samica 12/25
Mariusz Wlazły 7/22
Daniel Pliński 5/12
Piotr Gruszka 3/7
Michał Bąkiewicz 4/6

Blok:
Michał Bąkiewicz 3/7 Guillaume Samica 3/14
Łukasz Kadziewicz 3/25 Pierre Pujol 3/9
Daniel Pliński 3/24 Antonin Rouzier 2/10
Sebastian Świderski 2/6
Piotr Gruszka 1/5
Grzegorz Szymański 1/2
Mariusz Wlazły 1/3
Michał Winiarski 1/6

Serwis:
Grzegorz Szymański 1/15 Oliver Kieffer 1/26
Sebastian Świderski 1/11 Pierre Pujol 1/19
Daniel Pliński 0/20 Guillaume Samica 1/18


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Czw 14:47, 19 Lip 2007 Back to top

POLSKA NIEPOKONANA 14 zwycięstw 0 porażek

Polska - USA 3:0 (25:22, 36:34, 25:23)

Składy:
Polska: Zagumny, Wlazły (12 pkt), Kadziewicz (6), Pliński (10), Winiarski (11), Świderski, Gacek (libero) oraz Szymański (7), Gruszka, Bąkiewicz

USA: Hansen, Stanley (15), Hoff, Millar, Salmon, Priddy (12), Lambourne (libero) oraz Rooney, Gardner, Lee

Najlepszy mecz Polaków w tym turnieju. Było w nim wszystko: dobra zagrywka i jej odbiór, wspaniałe obrony i bloki. Zespoły prawie nie popełniały błędów. Gra była szybka i zacięta w szczególności drugi set, w którym Amerykanie obronili kilka piłek setowych. Set trzeci to już wymiana cios za cios, ale można rzecz, że Polacy kontrolowali przebieg tego seta.

Przechodzimy do półfinału, gdzie czeka na Nas już mistrz świata i zwycięzcą poprzedniej edycji Ligi Światowej Brazylia, która dziś pokonała Rosję 3:1. A w drugim półfinale Amerykanie zagrają z Rosją.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Czw 14:52, 19 Lip 2007 Back to top

Liga Światowa: Boska Brazylia pokonała Rosję
Rafał Stec, Katowice
2007-07-13, ostatnia aktualizacja 2007-07-13 20:03


Zagrożeni odpadnięciem z turnieju finałowego Ligi Światowej Brazylijczycy rozpoczęli mecz z Rosją szokująco słabo, ale zrehabilitowali się we wspaniałym stylu. Wygrali 3:1 i wraz z rywalami awansowali do półfinału.


Brazylijczycy mogą czasem przegrać, ale Brazylijczycy nie przegrywają meczów o nie lada stawkę. Oni potrzebują presji i wielkich wyzwań, bo zdobyli już wszystkie możliwe trofea, więc teraz ścigają się nie z rywalami, lecz historią. - Dla mnie pozostają absolutnymi faworytami - mówił obecny w Spodku Andrea Zorzi, legenda nie tylko włoskich boisk sprzed lat. - Ich pojedyncza wpadka jest dla mnie epizodem kompletnie bez znaczenia, nie zwiastuje kryzysu, lecz perfekcję w następnym meczu.

Zorzi nie brzmiał szczególnie oryginalnie, bo tak widzi "Canarinhos" cały świat. I świat się nie myli.

Zaczęło się zgodnie z oczekiwaniami, czyli pięknie, znanym i uwielbianym przez wszystkich kibiców lotem Giby, który w jednej z pierwszych akcji fantastycznie zaatakował z drugiej linii. Ale potem to przede wszystkim on, ikona współczesnej siatkówki, partaczył na potęgę. Seta, w którym myliłby się tak uparcie, nie widziano od dawna. Wyrzucał piłkę w aut, wciąż natrafiał na niezmordowany rosyjski blok, a Semen Połtawski potężnym serwisem zwyczajnie go zestrzelił. To niebywałe, ale Brazylijczyk wyciułał w inauguracyjnej partii ledwie dwa punkciki! Grał, jakby zdemoralizował go wybór na najlepszego zawodnika w meczu poprzednim, przegranym z Bułgarią - wybór zaskakujący, by nie powiedzieć: kuriozalny, bo i wówczas Giba nie zachwycał.

Lider się męczył, w drugiej partii został zdjęty, a Brazylijczycy byli chwilami bezradni. Zaskakująco ostro kłócili się z sędziami, gdy ci podejmowali niekorzystne dla nich, kontrowersyjne decyzje. Chyba nie czuli się tak pewnie jak zwykle. I trudno się dziwić - Rosjanie odbierali zagrywkę tak precyzyjnie, że rozgrywający Wadim Chamuckich mógł regularnie współpracować ze środkowym Aleksiejem Kuleszowem, a ten zbijał bezbłędnie.

Bernardo Rezende szalał. On słynie z impulsywnych reakcji i wręcz fizycznego angażowania się w grę nawet w tych meczach, w których jego siatkarze zdają się w pełni zrelaksowani, przeciwników demolując niejako przy okazji dobrej zabawy. Teraz, widząc zatrzęsienie prostych błędów popełnianych przez jego drużynę, sprawiał wrażenie, jakby miał eksplodować, jeśli nie pozwolą mu samemu wbiec na boisko i uspokoić sytuacji. On po porażce z Bułgarią złożył deklarację, jaką słyszy się niezwykle rzadko. - Dzisiaj przede wszystkim ja jako trener spisałem się słabo. Nie dałem zespołowi tyle, ile mogłem - wypalił, nie chcąc powiedzieć złego słowa na swoich ludzi.

Dlatego w piątek intensywnie działał, reagując na przebieg wydarzeń notorycznymi roszadami w składzie. I właściwą recepturę znalazł już w drugim secie, choć nawet zwycięstwo w nim nie satysfakcjonowało "Canarinhos" w pełni, bo to mógł być jeden z tych meczów dziwolągów, w której jednej z drużyn - właśnie Brazylijczykom - będzie się opłacało przegrać partię, by w następnej wypracować okazalszą przewagę i poprawić sobie stosunek tzw. małych punktów (wygranych pojedynczych akcji do przegranych). I po drugiej partii faworyci mieli nad Bułgarami przewagę właśnie minimalną.

Na szczęście z każdą akcją Brazylijczycy do prorokowanej przez Zorziego perfekcji rzeczywiście się zbliżali. Przede wszystkim coraz sprawniej blok współpracował z obroną, widać było, że prowadzona na bieżąco analiza przez dwóch niepozornych panów z laptopami dawała efekty, bo "Canarinhos" w trakcie gry znaleźli sposób na ataki rywali. Trzeci set był już wyśmienity z obu stron i prawdopodobnie najefektowniejszy dotąd na turnieju. Rozgrywający rywalizowali na kiwnięcia, akcje się przedłużały, bo siatkarze dokonywali cudów ekwilibrystyki i na każdy punkt trzeba było solidnie zapracować. Świetną zmianę dał wybrany potem na bohatera spotkania Endres Murilo, brat środkowego Gustavo, a Rezende wyrzutów sumienia tym razem mieć nie musiał. Brazylijczycy popełnili w tej partii ledwie trzy niewymuszone błędy!

Zorzi - kiedyś wielki gracz, a dziś wytrawny znawca siatkówki - znów się nie pomylił. "Canarinhos" fantastycznym finiszem wygrali grupę i czekali na rywala, którym został wygrany pojedynku Polaków z USA. Jeśli wielki faworyt w tym tempie będzie odzyskiwał formę, to dziś wróci prawdziwa, boska Brazylia. Nawet jeśli zziajany trener Rezende, nigdy nie zadowolony w pełni, wybąkał po meczu: - Cieszę się tylko, że przetrwaliśmy.

BRAZYLIA - ROSJA 3:1 (22:25, 25:23, 25:20, 26;24).

Brazylia: Gilberto 2, Luiz da Silva 18, Gustavo 13, Rodrigo 4, Ricardo 3, Guimares 16, Dutra (l) oraz Marcelo, Samuel, Murilo 11, Anderson.
Rosja: Korniejew 8, Połtawski 19, Kazakow 3, Biereżko 11, Chamuckich 1, Kuleszow 14, Wierbow (l) oraz Ostapenko 2, Wołkow, Abramow.

Końcowa tabela grupy F

1. Rosja 1-1 3 167:163 4-3
2. Brazylia 1-1 3 203:199 5-4
3. Bułgaria 1-1 3 172:180 3-5


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 5184 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

PostWysłany: Czw 14:59, 19 Lip 2007 Back to top

Polacy pokonali USA. W półfinale zagramy z Brazylią!

W swoim drugim meczu grupy E turnieju finałowego Ligi Światowej 2007 Polacy pokonali Amerykanów 3:0. W półfinale Biało-czerwoni zmierzą się z Brazylią.

Pierwszy punkt dla reprezentacji Polski w meczu z USA zdobył atakiem z wysokiego pułapu Mariusz Wlazły. Następnie potężnie zaserwował i Amerykanie odebrali na naszą stronę, ale w ataku zablokowany został wówczas Sebastian Świderski (1:2).

W początkowych fragmentach spotkania zdobywanie punktów przychodziło naszej drużynie z trudem - Amerykanie bardzo dobrze grali bowiem w bloku i obronie. Po jednym z ich kontrataków, zakończonych zdobyciem punktu przez Claytona Stanleya, objęli prowadzenie 3:5. Dwupunktowa przewaga zespołu USA utrzymała się do pierwszej przerwy technicznej (6:8 ).

Po przerwie as serwisowy Ryana Millara i dotknięcie siatki przez Łukasza Kadziewicza sprawiły, że zespół Stanów Zjednoczonych miał już o cztery "oczka" więcej od Polaków (6:10). Punktowa, choć dość szczęśliwa zagrywka Wlazłego pozwoliła biało-czerwonym trochę zmniejszyć straty, ale wciąż to Amerykanie poczynali sobie swobodniej i sprawiali lepsze wrażenie. Na drugiej przerwie technicznej prowadzili 16:13. Jednak zaraz po przerwie Mariusz Wlazły zablokował Riley'a Salmona i traciliśmy do "Jankesów" już tylko jeden punkt. Chwilę później Piotr Gacek obronił mocny atak Claytona Stanleya, a naszą kontrę wykończył Wlazły i udało się doprowadzić do wyrównania (18:18 ).

Wówczas trener Amerykanów Hugh McCutcheon poprosił o czas, ale niewiele to dało. Zaraz po 30-sekundowej przerwie Łukasz Kadziewicz i Michał Winiarski zablokowali Stanleya, a w kolejnej akcji efektowną kiwką popisał się Paweł Zagumny i prowadziliśmy 20:18. Potem jeszcze jeden skuteczny kontratak Wlazłego powiększył naszą przewagę do trzech punktów (22:19). W końcówce nasz zespół nie pozwolił wydrzeć sobie zwycięstwa z rąk. Atak Wlazłego zakończył seta wynikiem 25:22 dla Polski. Popularny "Szampon" był najskuteczniejszym zawodnikiem pierwszej partii, zdobył w niej sześć punktów. Dla Amerykanów po pięć "oczek" uzyskali Clayton Stanley i Ryan Millar.

Drugiego seta Amerykanie rozpoczęli od zatrzymania blokiem Michała Winiarskiego, ale szybko na 1:1 wyrównał niezawodny w tej części meczu Wlazły. Kolejny punkt dla naszej reprezentacji także był jego dziełem - wcześniej w tej samej akcji dwukrotnie ataku nie skończył popularny "Winiar". Jednak w końcu Wlazły został zatrzymany - dzięki blokowi na nim US Team objął prowadzenie 5:7, a punkt z zagrywki Stanleya powiększył tą przewagę do trzech punktów.

Mimo znakomitej gry naszego libero Piotra Gacka w obronie Polacy nie wykorzystywali wielu kontr i trzypunktowy dystans Amerykanie utrzymywali przez dłuższy czas. Przy stanie 12:14 Mariusza Wlazłego zmienił na zagrywce bohater meczu z Francją Grzegorz Szymański, ale tym razem nie udało mu się poderwać polskiej ekipy do walki. Na dodatek za chwilę Stanley potężną zagrywką "ustrzelił" Gacka i na drugą przerwę techniczną "Jankesi" schodzili prowadząć 16:12.

Po przerwie jednak Stanley zagrywkę zepsuł, punkt zdobył dla Polski... Piotr Gacek, udaną akcją w obronie, a blok Zagumnego i Kadziewicza zatrzymał Riley'a Salmona. Zrobiło się więc już tylko 16:15. Do wyrównania (19:19) doprowadził Szymański, który w końcówce drugiej partii pojawił się na boisku wraz z Piotrem Gruszką. Kolejnych dwóch piłek "Gelu" jednak nie skończył i zespół USA znów prowadził różnicą dwóch punktów (21:19). Ale Polacy szybko wyrównali raz jeszcze i doprowadzili do gry na przewagi, obronili cztery setbole a potem, po autowym ataku ze środka Ryana Millara sami mieli pierwszego (28:27).

Nie wykorzystali jednak ani tego, ani sześciu kolejnych i po bloku na Szymańskim znów to nasi rywale mieli inicjatywę. Tylko chwilowo, bo w kolejnej akcji Amerykanie przy próbie bloku dotknęli siatki. Zwycięstwo w secie dał nam Millar, znów myląc się w ataku z krótkiej. Drugą partię Polacy wygrali 36:34!

W trzecim secie zespół USA szybko objął prowadzenie 4:2 po bloku na Michale Winiarskim, ale "Winiar" szybko "oddał" zagrywką i doprowadził do remisu 4:4. Na pierwszą przerwę techniczną Polacy schodzili już prowadząc 8:6, bo w ataku rozegrał się Piotr Gruszka, a Grzegorz Szymański zaczął nękać rywali zagrywką. Jednak potem nasi zawodnicy nie skończyli kilku ataków, skuteczność odzyskali mylący się wcześniej Priddy i Stanley i drużyna USA wyrównała na 10:10, a po błędzie Winiarskiego objęli prowadzenie 12:11. Winiarski, który nie rozgrywał najlepszych zawodów, zszedł wkrótce potem z boiska i został zastąpiony przez Michała Bąkiewicza.

Po asowej zagrywce Williama Priddy'ego Amerykanie, podobnie jak w pierwszej i drugiej partii, prowadzili 15:12, a na drugiej przerwie technicznej 16:14. W końcówce seta do gry włączył się jednak Szymański - najpierw zapunktował w ataku a potem po jego serwisie Piotr Gruszka zdobył kolejny punkt, wyrównując stan meczu na 17:17. Za chwilę po autowym ataku Priddy'ego już wygrywaliśmy (19:18 ).

Później jednak siatkarze USA znów wyszli na prowadzenie i w trzecim secie także mieliśmy wielkie emocje do samego końca. Ale ostatnie dwie piłki seta padły naszym łupem. Po ataku ze środka drugiej linii... środkowego Daniela Plińskiego wygraliśmy 25:23 i cały mecz 3:0!

Najlepszym zawodnikiem spotkania wybrany został Paweł Zagumny. W półfinałach Polacy zagrają z zespołem Brazylii, Amerykanie zmierzą się z Rosją.

LŚ 2007, turniej finałowy, Grupa E, Katowice
Polska - USA 3:0 (25:22, 36:34, 25:23)

Składy:

Polska: Paweł Zagumny (4), Michał Winiarski (11), Sebastian Świderski (5), Mariusz Wlazły (12), Daniel Pliński (10), Łukasz Kadziewicz (6), Piotr Gacek (libero) oraz Grzegorz Szymański (7), Piotr Gruszka (4), Michał Bąkiewicz (1).

USA: Kevin Hansen (4), William Priddy (12), Riley Salmon (10), Clayton Stanley (15), Thomas Hoff (6), Ryan Millar (9), Richard Lambourne (libero) oraz Sean Rooney, David Lee, Gabriel Gardener


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi

Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin