Autor Wiadomość
KIBOL1922
PostWysłany: Czw 16:19, 26 Cze 2008

http://www.youtube.com/watch?v=IVy66rbYpCk

od 0:42 :)
KIBOL1922
PostWysłany: Wto 16:02, 24 Cze 2008

Wramach odpoczynku Zimoch highlights, czy jakos tak...

http://blogfrog.pl/index.php/go/NTQwNTA1/Tomasz-Zimoch
KIBOL1922
PostWysłany: Wto 15:59, 24 Cze 2008

Stada bezdomnych psów terroryzują Moskwę
Stada bezdomnych psów terroryzują Moskwę
AFP

Wtorek, 17 czerwca (19:46)

Oficjalnie jest ich około 60 tysięcy. Nieoficjalnie kilka razy więcej. Bezdomne psy w Moskwie to problem tak duży, że doczekał się nawet pomnika w metrze, na stacji Mendelejewskaja. To właśnie metro stało się ich schronieniem, bo zimą tam grzeją się zmarznięte psy.

Władze najpierw je usypiały, od niedawna zaczęto je sterylizować. Mimo wydania równowartości 20 milionów złotych problem nie znika, a co więcej, watahy psów krążące wokół sklepów i targowisk stają się coraz bardziej niebezpieczne. W ubiegłym roku blisko 7 tysięcy osób zostało w Moskwie pogryzionych.

Poddane sterylizacji psy nie stają się lepsze, dlatego ilość pogryzień nie maleje - mówi Inna Swiatenko, moskiewska radna. Ekolodzy obserwując bezradne poczynania władz rosyjskiej stolicy mówią: zamiast eksperymentować, należy po prostu zbudować sieć schronisk dla bezdomnych zwierząt.
czytaj dalej


Źródło informacji: RMF
KIBOL1922
PostWysłany: Wto 15:56, 24 Cze 2008

Żadna z kamer nie pokazała tych scen z udziałem kibiców Chorwacji, ze względu na promowanie "dobrego"(np. przebierańców z marchewką za uchem) wizerunku fanów podczas EURO 2008:

http://www.ep-2008.com/repository/images/_...7a0d0_large.jpg
http://www.ep-2008.com/repository/images/_...e9df3_large.jpg
http://www.ep-2008.com/repository/images/_...d35f7_large.jpg
http://www.ep-2008.com/repository/images/_...dcb5f_large.jpg

i perełka :) :

http://www.ep-2008.com/repository/images/_...44a34_large.jpg
KIBOL1922
PostWysłany: Wto 15:55, 24 Cze 2008

Na znak żałoby po śmierci przedwcześnie urodzonej córki Khalida Boulahrouza holenderscy piłkarze w sobotnim meczu ćwierćfinałowym z Rosją w Bazylei zagrają z czarnymi opaskami na koszulkach. Trener Marco van Basten nie podjął jeszcze decyzji czy pozwoli wystąpić obrońcy.

We wtorek wspólnie cieszyli się ze zwycięstwa w ostatnim meczu grupowym z Rumunią (2:0). W środę wieczorem Boulahrouz dowiedział się, że jego żona Sabia została zabrana do szpitala w Lozannie. Dzięki eskorcie policji szybko do niej dołączył. Urodzona w 22. tygodniu ciąży dziewczynka, która miała mieć na imię Anissa, zmarła w czwartek przed południem.

Boulahrouz wystąpił do tej pory we wszystkich trzech, zwycięskich meczach fazy grupowej mistrzostw Europy. Nie wiadomo jednak czy zagra w sobotę przeciw Rosji. Choć 26-letni piłkarz zgłosił trenerowi Marco van Bastenowi swoją gotowość, to ten nie podjął jeszcze decyzji, czy wstawi go do składu.

"Powiedział mi, że skoro jest piłkarzem, to musi być gotowy do gry, ale wiem jak trudna to dla niego sytuacja. Nie podjąłem jeszcze ostatecznej decyzji. Niezależnie od wszystkiego to tragiczne zdarzenie jeszcze bardziej scementowało naszą drużynę" - podkreślił selekcjoner Holendrów.

Kilkanaście tysięcy holenderskich kibiców zamierza w sobotę w Bazylei zaśpiewać Boulahrouzowi hymn fanów angielskiego Liverpoolu "You are never walk alone" (nigdy nie będziesz sam).

Jak widać kierownictwo holenderskiej drużyny i szefowie tamtejszej federacji piłkarskiej potrafili w ciągu zaledwie jednego dnia załatwić zgodę na występ z czarnymi opaskami. Tymczasem kiedy po tragicznej śmierci Adama Ledwonia rzecznika PZPN Zbigniewa Koźmińskiego zapytano, czemu Polacy nie założą czarnych opasek, tłumaczył się względami regulaminowymi i brakiem czasu... Tomasz Hajto, bliski kolega Ledwonia, nazwał tą sytuację skandalem. A jak nazwać sytuację, w której na pogrzebie byłego reprezentanta Polski nie pojawił się żaden przedstawiciel PZPN?


Po prostu nie ma słów na to co odpier.... nasi lesni dziadkowie z PZPNu. Hańba, kpina, skandal to mało. My o tym wiemy, jednak Oni nadal utrzymują,że sa nam potrzebni, że bez nich sie nie obędziemy i że sa największymi specjalistami od piłki kopanej w Galaktyce. Banda degeneratów ze średnią wieku 82 lata. Większość z nich pamięta jeszcze Bieruta i Cyrankiewicza. 4 lata temu PS opublokował nazwiska wszystkich działączy w centrali PZPN. Okazało sie, że esbeków i ubeków wśród nich jest 16. A gdyby tak prześwietlić wszystkie okręgi ? . Bagno to jest mało powiedziane

Źródło http://euro2008.wp.pl/kat,94298,wid,100773...ml?ticaid=461aa
KIBOL1922
PostWysłany: Wto 15:53, 24 Cze 2008

Wywożą stadiony Euro do Chin

Piątek, 20 czerwca (12:07)

Nie skończył się jeszcze turniej, nie opadł kurz po wizycie tysięcy kibiców, a na dwóch stadionach piłkarskich mistrzostw Europy rozpoczęły się już prace budowlane. Tym razem... rozbiórkowe.

Jako pierwszy przygodę z Euro-2008 zakończył Klagenfurt i położony na jego obrzeżach Woertherseestadion.

Obiekt powstały specjalnie na ME kosztował 66 mln euro. Każdy z trzech meczów oglądało na nim po 31 tys. kibiców. Już niedługo na trybunach będzie mogło zasiąść... 12 tys. ludzi.

W Klagenfurcie już ruszyły pierwsze prace rozbiórkowe. Część trybun, wyraźnie wyodrębniona, sprawiająca wrażenie "dostawki", trafi do Chin i będzie służyć kibicom podczas rozpoczynających się 8 sierpnia igrzysk olimpijskich w Pekinie. Operacja demontażu będzie kosztować 12 mln euro.

W środę wieczorem zakończył się ostatni mecz ME na stadionie Tivoli w Innsbrucku, a niedługo później i tam ruszyła rozbiórka trybun.

"Wewnątrz obiektu demontowana jest część urządzeń technicznych, a wokół stadionu m.in. postawione specjalnie na ME ogrodzenia" - poinformował koordynator ds. Euro-2008 w Innsbrucku Christoph Platzgummer.

Trybuny Tivolistadion, powiększone na ME z trzech stron do pojemności 30 tys. ludzi, będą demontowane stopniowo. Planowane 15,2 tys. miejsc osięgnięte zostanie w połowie 2009 roku. Cały koszt operacji związanej z przystosowaniem obiektu na potrzebhy Euro-2008 i późniejszym zmniejszeniem jego trybun wyniesie ok. 35 mln euro.

Decyzja o demontażu części trybun w Innsbrucku spotkała się z protestem miejscowych kibiców. "Już od dwóch lat walczymy z tą decyzją. Pod protestem zebraliśmy dziesięć tysięcy podpisów, ale ciągle jesteśmy ignorowani" - przyznał szef stowarzyszenia innsbruckich kibiców piłkarskich Werner Dernier.

Inaczej wygląda sytuacja w Salzburgu. Pojemność obiektu Wals-Siezenheim, na którym mecze ME oglądało po 31 tys. kibiców, nie zostanie zmniejszona, do 18 tys.

"To byłby cios dla mieszkańców. Chcemy by stadion był wizytówką Salzburga i okolicy" - powiedziała premier rządu krajowego Gabi Burgstaller. Wstrzymanie prac pozwoli zaoszczędzić również 4,5 mln euro.

Żadnych zmian po ME nie planowano natomiast na głównej arenie turnieju - stadionie im. Ernsta Happela w Wiedniu.

Z czterech szwajcarskich obieków trybuny po ME - z 42,5 do 38 tys. miejsc - zostaną zmniejszone jedynie w Bazylei.

Źródło informacji: PAP
KIBOL1922
PostWysłany: Wto 15:52, 24 Cze 2008

Austriacy i Szwajcarzy lamentują nad Euro: Niech się skończy
Rafał Stec, Michał Szadkowski, Bazylea
2008-06-19, ostatnia aktualizacja 2008-06-19 22:16
Zobacz powiększenie
Fot. Matt Dunham AP
Piłkarze przegrali. Turyści nie przyjechali albo przyjechało ich niewielu. Nadzwyczajnych zysków nie ma. Dla wielu Austriaków i Szwajcarów Euro 2008 poniosło klęskę
ZOBACZ WIDEO

*
Austriacki biznes dołoży do Euro 2008? http://wideo.gazeta.pl/wideo/10,88612,5321239,Austriacki_biznes_dolozy_do_Euro_2008_.html

Austriacki biznes dołoży do Euro 2008?
*
Euro 2012 jeszcze większą klapą niż Euro 2008? Euro 2012 jeszcze większą klapą niż Euro 2008? http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/10,88721,5326325,Euro_2012_jeszcze_wieksza_klapa_niz_Euro_2008_.html

ZOBACZ TAKŻE

* Mistrzostwa piłkarzy cierpiących (24-06-08, 14:47) http://www.sport.pl/sport/1,65025,5358469,Mistrzostwa_pilkarzy_cierpiacych.html
* Euro w cieniu decyzji Hickersbergera (24-06-08, 14:00) http://www.sport.pl/sport/1,65025,5358146,Euro_w_cieniu_decyzji_Hickersbergera.html

"Narciarstwo alpejskie" - tak kilka miesięcy temu na pytanie o ulubiony sport odpowiedziało najwięcej Austriaków. Ich stosunek do mistrzostw Europy też wywołuje wrażenie, że zamiast na stadiony woleliby nawet w środku lata pobiec na stok i dopingować Hermana Maiera.

O tym, że trwa właśnie najważniejszy turniej Starego Kontynentu, w austriackich miastach informują tylko wszechobecne drogowskazy z symbolami Euro 2008 i kibice obcych reprezentacji. Współgospodarzy ME nie porwała ani wizja pierwszego występu ich drużyny na wielkim turnieju od dziesięciu lat, ani możliwość goszczenia najlepszych piłkarzy na świecie. Szczytem ich marzeń dotyczących własnej reprezentacji było uniknięcie kompromitacji. Inne drużyny obchodzą ich mało. Sklepów, restauracji i prywatnych mieszkań w miastach goszczących ME nie ozdabiają flagi, a sami Austriacy sprawiają wrażenie kompletnie ignorujących turniej. Piłkarze im to ułatwili, bo błyskawicznie odpadli, potwierdzając opinię, że tworzą najgorszą reprezentację gospodarzy w dziejach turnieju.

Mistrzostwa za małe i za blisko

A raczej: tworzyliby najgorszą, gdyby nie Szwajcarzy. Ci przegrali jeszcze wcześniej, już po drugim meczu nie mieli szans, w dodatku spadało na nich nieszczęście za nieszczęściem, już na inaugurację stracili największą - chyba nawet jedyną - gwiazdę, bo więzadła zerwał Alexandre Frei.

Szwajcarzy, choć i u nich piłka nożna nie jest sportem narodowym, zachowują się jednak zupełnie inaczej. U nich zakątka obojętnego na ME znaleźć nie sposób. Futbolówki leżą nawet w oknach aptek, z okien zwisają flagi uczestników, na samochodach powiewają białe krzyże na czerwonym tle, a mieszkańcy chętnie rozmawiają o futbolu.

Gospodarzy łączy jedno - problemy. Małe stadiony (tylko dwa - w Wiedniu i Bazylei mieszczące więcej niż 30 tys. osób) i położenie obu krajów spowodowały, że na Euro przybyło mniej kibiców, niż się spodziewano. Ci z Niemiec, Włoszech czy Francji natychmiast po meczach wracają do domu, nie dając zarobić motelom, domom gościnnym czy restauracjom. Wpadają dosłownie na moment, zdążą kupić co najwyżej hot doga, colę i koszulkę.

Organizująca poprzednie mistrzostwa Portugalia miała to szczęście, że chowa się na samym końcu Europy, więc trzeba było wyprawy, by do niej dotrzeć, i opłacało się przedłużyć pobyt. Do Austrii i Szwajcarii wszyscy mają blisko, wielu finalistów - Francuzi, Włosi, Chorwaci, Czesi, Niemcy, Holendrzy - graniczy z nimi lub dzieli ich od granicy trzy godziny jazdy. Nawet Turcy nie frunęli tysięcy kilometrów, bo reprezentację dopingowali głównie emigranci z Niemiec. A ponieważ eliminacje przegrali Anglicy, odpadła potężna masa najaktywniejszych piłkarskich fanów - nie zawsze kulturalnych, lecz wydających sporo pieniędzy. Na całym kontynencie narodził się też nowy zwyczaj, który wypiera jeżdżenie za reprezentacją nawet fanów bez biletów - tutejsze telewizje transmitują gromadne przeżywanie meczów na placach zagranicznych miast i wściekają się, że nie są to obrazy z Bazylei lub Salzburga.

A idźcie sobie stąd czym prędzej

Specjalnie stworzone wioski kibiców przypominają szkoły w środku lata. - Czujemy się oszukani. Mamili nas wielkimi zyskami, które okazały się iluzją - mówi piekarz z Genewy, który za 20 tys. euro wykupił prawo do postawienia w wiosce stoiska. Zawiedzionych jest więcej, ci najbardziej wściekli zamierzają pozwać UEFA do sądu. - Spodziewałem się zysków, jakich nigdy nie miałem i nigdy już nie będę miał - usłyszeliśmy od właściciela restauracji w Zurychu. - Wszędzie czytałem entuzjastyczne prognozy, nastawiałem się na mistrzostwa, które będą czasem szczególnej harówki, a nie zabawy. Bzdura. Zagraniczni kibice prawie nie przychodzą, zresztą i wokół lokalu nie widzę nienaturalnego ruchu, tylko w dniu meczu są jakieś śpiewy. A wielu stałych bywalców wyjechało, bo się obawiało tłoku i chciało szaleństwo przeczekać gdzieś na uboczu. I wiecie co teraz? Moje obroty są rekordowe, ale w drugą stronę. Niższe niż normalnie o tej porze roku. Euro 2008 to dla mnie jedna wielka klęska.

Rozczarowania finansowe widać na każdym kroku. Sieć sklepów Oschner Sport, która wykupiła prawo do sprzedaży oficjalnych gadżetów z insygniami reprezentacji Szwajcarii, cały towar przeceniła już po kilku dniach turnieju. Koszulki potaniały o 10 proc., wszystko inne - o 50 proc.

W Austrii organizatorzy walczą, aby ktokolwiek chciał oglądać turniej w specjalnie do tego przystosowanych Strefach Fanów. Kilkanaście dni temu władze Klagenfurtu musiały rozdawać warte pięć euro bilety. Bywały dni, gdy w mogącym pomieścić 23 tys. fanów strefie spotkania oglądała niespełna setka. - Mamy nadzieję, że to się jeszcze zmieni - mówili załamani przedstawiciele władz najmniejszego miasta, w którym odbywają się mecze ME. Kibice tłumaczą, że oglądanie meczów na świeżym powietrzu w czasie deszczu sprawdza się średnio. A nie dość, że w Austrii pada dość regularnie - w ogóle pogoda nie dopisuje, jak na czerwiec jest bardzo zimno - to jeszcze ze względów bezpieczeństwa nie można oglądać spotkań z parasolem.

Kibice opowiadają o podróżach kuszetkami, podczas których w przedziale nachodzi ich konduktor, robi pobudkę i zabiera im - w nocy, na długo przed ostatnią stacją - całą pościel. Takie wrażenie sprawia wielu Austriaków. Popędzają gości, nie mogą się doczekać, aż cały ten cyrk się wreszcie skończy.

http://www.sport.pl/sport/1,89357,5331346,Austriacy_i_Szwajcarzy_lamentuja_nad_Euro__Niech_sie.html
KIBOL1922
PostWysłany: Wto 15:47, 24 Cze 2008

Howard Webb już nie posędziuje...
MM /17:08

AFP
Jak podają brytyjskie media sędzia Howard Webb, który był głównym arbitrem spotkania Austria - Polska na Euro 2008 - wraca do domu.
Anglik nie będzie sędziował żadnego ze spotkań fazy pucharowej turnieju.

Brytyjskie media podkreślają, że Webb podjął "ogromnie kontrowersyjną" decyzję, dyktując rzut karny dla Austriaków w doliczonym czasie gry w meczu przeciwko Polakom.
KIBOL1922
PostWysłany: Śro 13:56, 18 Cze 2008

Roger w samolocie pod eskortą kibiców
Łukasz Jachimiak, "Metro", specjalnie dla Sport.pl
2008-06-18, ostatnia aktualizacja 2008-06-18 11:33
Zobacz powiększenie
Fot. Frank Augstein AP Frank Augstein AP
Więcej zdjęć http://www.sport.pl/sport/51,90858,5323458.html?i=0
- Thank you, Roger! - krzyczała do piłkarza reprezentacji Polski podekscytowana pracownica Okęcia, ściskając w ręku autograf jednego z najlepszych zawodników kadry Beenhakkera. Jak uwielbiany jest Roger przekonaliśmy się podróżując z nim samolotem z Austrii
ZOBACZ TAKŻE

* Reprezentacja Polski wróciła do kraju (18-06-08, 12:13) http://www.sport.pl/sport/1,65025,5324361,Reprezentacja_Polski_wrocila_do_kraju.html
* Roger do PSG? (17-06-08, 18:33) http://www.sport.pl/sport/1,65025,5322622,Roger_do_PSG_.html
* Boruc, Roger i piłkarze zerojedynkowi - oceny Polaków na Euro 2008 (17-06-08, 11:25) http://www.sport.pl/sport/1,65025,5320598,Boruc__Roger_i_pilkarze_zerojedynkowi___oceny_Polakow.html
* Sędzia Webb przyznaje się... "Gol Rogera ze spalonego! (15-06-08, 20:57) http://www.sport.pl/sport/1,65025,5315944,Sedzia_Webb_przyznaje_sie_____Gol_Rogera_ze_spalonego_.html
* The Times: Angielskie kluby muszą kupić Rogera (15-06-08, 16:07) http://www.sport.pl/sport/1,65025,5314791,The_Times__Angielskie_kluby_musza_kupic_Rogera.html
* Ranking "Brazylijczyków" Euro 2008. Roger gorszy tylko od Deco (15-06-08, 13:45) http://www.sport.pl/sport/1,65025,5314456,Ranking__Brazylijczykow__Euro_2008__Roger_gorszy_tylko.html
* Jak Roger w dwa mecze został najlepszym polskim piłkarzem (14-06-08, 15:20) http://www.sport.pl/GW/1,75693,5313353,Jak_Roger_w_dwa_mecze_zostal_najlepszym_polskim_pilkarzem.html

Stec wylicza błędy Beenhakkera http://www.sport.pl/sport/1,65025,5323588,Stec_wylicza_bledy_Beenhakkera.html

Polska po Euro: Załamany Boruc, lisie uśmieszki Żurawskiego i Krzynówka http://www.sport.pl/sport/1,90858,5322431,Polska_po_Euro__Zalamany_Boruc__lisie_usmieszki_Zurawskiego.html

Wiedeń, godzina 16. Do portu lotniczego przybywają Roger Guerreiro, Jakub Wawrzyniak i Wojciech Kowalewski. Ci trzej piłkarze zespołu Leo Beenhakkera postanowili prosto z Austrii wrócić do Warszawy. Wcześniej holenderski trener uznał, że lepiej dla zdruzgotanych porażką na Euro graczy będzie, jeśli jeszcze we wtorek rozjadą się do swoich klubów, by szybciej mogli regenerować nadwątlone - zwłaszcza psychiczne - siły. I chyba rzeczywiście Leo wiedział, co robi. Wawrzyniak, a zwłaszcza Kowalewski przypominali gradowe chmury. Zasępieni, milczący, ze spuszczonymi głowami, umęczeni.

Kontaktu z otoczeniem nie unikał tylko Roger. Chętnie mówił po polsku: - Turniej nam nie wyszedł, źle się z tym czuję. Nie chciałbym wracać tak szybko do Warszawy. Dobre jest chyba tylko to, że zobaczę się z Edsonem, który przyjedzie na Okęcie - mówił specjalnie dla Sport.pl. Otuchy szybko dodali mu kibice. - O, to Roger! Chodź, może zgodzi się na zdjęcie - westchnienia tego typu rozlegały się po wiedeńskim terminalu co kilka chwil. - Jak pan myśli, Roger da mi autograf? - dopytywała Polka sprzedająca w jednym ze sklepów bezcłowych. Zrobił to z przyjemnością. Jak wszystkie inne życzenia kibiców. Wspólna fotografia, dedykacja na koszulce, wymiana poglądów? Czemu nie? - Roger, a co ty tak naprawdę myślisz o Beenhakkerze? Powinien zostać? - dręczył polskiego Brazylijczyka już w samolocie mężczyzna, któremu szczęśliwie - o, z jaką zazdrością patrzyli na niego inni! - trafiło się miejsce obok piłkarza. - Bardzo bym chciał, żeby został. To jest bardzo dobry trener - odpowiadał Roger.

W swej skromności Guerreiro był naprawdę ujmujący. Swoją drogą sława naszego kreatywnego pomocnika jeszcze bardziej stłamsiła już i tak pogrążonych w apatii Wawrzyniaka i Kowalewskiego. Bramkarz Korony Kielce uciekł od całego zamieszania, zaraz po odprawie na wiedeńskim lotnisku usiadł z dala od Rogera i już do końca podróży nie zamienił z nim słowa.

Wawrzyniak dzielnie towarzyszył koledze z Legii. Pełnił przy tym rolę... fotografa. Roger poproszony o wspólne zdjęcia wstawał, ustawiał się, a wtedy kibic - jeden, drugi, trzeci - zwracał się uprzejmie do Wawrzyniaka słowami w rodzaju: "przepraszam, może pan pstryknąć?" I w końcu Wawrzyniak w "pstrykaniu" wprawił się bardziej, niż w grze w piłkę. Po kilku minutach pracy w charakterze nadwornego fotografa Rogera, szło mu tak dobrze, że czynności wykonywał mechanicznie, zabierając się do pracy już nawet bez potrzeby wysłuchania kolejnej prośby kolejnego fana talentu naszego Brazylijczyka.

Tajemnica Euro - co się stało z Ebim Smolarekim? http://www.sport.pl/sport/1,90858,5321862,Tajemnica___co_sie_stalo_z_Ebim_Smolarkiem_.html

Mistrzostwa Europy w BetClick.com. Darmowa rejestracja, oferta bez ryzyka.
Sprawdź szczegóły tutaj - reklama http://www.betclick.com/partner.aspx?p=SPL7&z=c5&l=ldp_1
KIBOL1922
PostWysłany: Śro 0:39, 18 Cze 2008

SMUDA: drużyna bez szkieletu

PAP | 2008-06-17 (15:45)
Mieliśmy dużo czasu na przygotowania do mistrzostw. Mimo to, okazało się, że nie było szkieletu drużyny - ocenił występy polskiej reprezentacji na piłkarskich mistrzostwach Europy FRANCISZEK SMUDA, szkoleniowiec LECHa POZNAŃ.

"W trakcie mistrzostw zawodnicy często byli przerzucani z jednej pozycji na drugą. Brakowało jakiegoś wypracowanego systemu gry" - powiedział PAP SMUDA.

Szkoleniowiec przyznał, że choć wygraliśmy eliminacje do mistrzostw Europy, to nie mieliśmy zbyt wymagających przeciwników. Sami też w eliminacjach spisywaliśmy się przeciętnie.

"Zagraliśmy w eliminacjach do mistrzostw Europy jeden świetny mecz z Portugalią. Pokazał on, że w tej drużynie jest jakiś potencjał. Gdybym był trenerem, to oparłbym się na tym zespole, który wygrał w Chorzowie z Portugalią. To był taki wyznacznik. Tymczasem z tamtego składu niewielu zawodników zostało" - ocenił SMUDA.

Jego zdaniem winy za słabe wyniki nie można też zrzucić na kontuzje kilku ważnych zawodników.

"Kontuzje zawsze się zdarzają. Chorwaci przecież też stracili przed mistrzostwami najlepszego napastnika (Eduardo - PAP) i jakoś sobie poradzili. Nawet z nami, grając drugą drużyną".

SMUDA nie chciał oceniać pracy Beenhakkera, zwrócił jednak uwagę, że reprezentacja pod wodzą polskich szkoleniowców nie grała gorzej.

"Okazało się, że nie ma różnicy czy reprezentację narodową prowadzi polski trener, czy zagraniczny. Mało tego, na mistrzostwach świata w 2002 czy 2006 roku Polacy wyglądali zdecydowanie lepiej, niż teraz podczas Euro. Sam Beenhakker przyznał, że w całym turnieju jego zespół zagrał dobrze tylko 17 minut z Niemcami. To trochę za mało. Teraz musi zastanowić się nad błędami jakie popełniono w trakcie przygotowań. Ale cóż, błędów nie popełnia ten, kto nic nie robi" - podsumował trener LECHa.
KIBOL1922
PostWysłany: Pią 17:08, 13 Cze 2008

Siedziba Federacji. Środa. W przepastnym, pełnym stylowych mebli gabinecie WAŻNEGO CZŁOWIEKA panuje półmrok. Światło sączy się zza żaluzji. Siedzący na krześle przed wielkim, mahoniowym biurkiem sędzia Howard Webb nie widzi swojego rozmówcy. Światło oświetla jedynie leżącą na biurku dłoń, czasem sięgającą po szklaneczkę whiskey, czasem palcami wystukując na blacie w rytm słów mówiącego. Druga głaszcze leżącego na kolanach kota.




- Howard, amigo. Co tu dużo mówić? Ten turniej stracił już jednego gospodarza, w dodatku w dramatycznych okolicznościach, deszcz, woda, stracony gol w ostatnich minutach. Nasi sponsorzy są bardzo zaniepokojeni, że to samo spotka teraz drugiego gospodarza. A źle by się stało. Wyobraź sobie dwa kraje, w których nikt nie jest już zainteresowany naszą imprezą, a turniej trwa przecież do końca czerwca. Inwestorzy byliby niepocieszeni. Setki gadżetów na przecenę, hekolitry piwa na zwietrzenie...




To są, Howardzie, naprawdę grande pieniądze. Wiesz, że Federaja zawsze wspiera gospodarza jak tylko może. Nie chodzi o wciąganie za uszy do finału, tak daleko nigdy się posuwamy. Nadzieję trzeba podtrzymywać jak długo się da. Pamiętasz mundial w Korei i Japonii? To było bolesne, zwłaszcza dla mnie jak wiesz. Dla naszych inwestorów musieliśmy poświęcić w ofierze i Hiszpanów i Włochów. Zasady to zasady. Dług wobec Italii już spłaciliśmy na ostatnim mundialu, pamiętasz mecz z Australią? Hiszpanie, jeśli tylko sami nie zrobią sobie krzywdy, mają wygrane Euro 2008.




Więc wszystko jasne, Howardzie? Nie musze składać Ci propozycji nie do odrzucenia, prawda. Będziesz wiedział co należy zrobić. Oczywiście możesz być pewny, że zapamiętam ten gest. Pamiętasz Byron Moreno, czy kiedykolwiek skarżył się, że źle go potraktowaliśmy? Spokojnie, finał Euro 2008 to może nie być właściwy moment. Ale przecież ktoś musi gwizadać co rok finał Ligi Mistrzów. A następny mundial już za dwa lata. Kapisz, Howard?




Mężczyzna wychodzi zza biurka. Jest ubrany w smoking. Webb ociera chusteczką pot na łysej czaszce. Podchodzi i całuje mężczyznę w rękę...

By Michał Pol
KIBOL1922
PostWysłany: Pią 17:04, 13 Cze 2008

Howard Webb winny wpadki prezydenta!

* roger guerreiro
* wideo
* wpadka
* śmieszne
* lech kaczyński
* euro 2008
* howard webb

fot. za youtube.com

Howard Webb - to właśnie on jest wszystkiemu winny! Wpisujemy się w ogólnonarodowy nurt walki wypowiedzianej angielskiemu sędziemu i ujawniamy kolejny - śmieszny - dowód złośliwości i podstępnej postawy wroga publicznego nr 1. Wpadka prezydenta jest całkiem usprawiedliwiona.





Jawnie niesprawiedliwa decyzja angielskiego sędziego zaskoczyła i kompletnie zdezorientowała wszystkich, również Lecha Kaczyńskiego. Przecież ten człowiek jednym gwizdkiem zaprzepaścił nadzieje całej Polski!





W takiej chwili każdy mógł się pomylić, więc Roger Guerreiro - takie nazwisko figuruje w jego polskim paszporcie - nie powinien czuć się urażony. Prezydentowi trochę pomyliło się nazwisko bohatera meczu i chwalił świetną grę pana... " Perejro". Zresztą sami zobaczcie.













W porównaniu z reakcją internautów i użytkowników Naszej klasy prezydent zachował dużą powściągliwość.



Nie jest to pierwsze nazwisko, którego wymowa sprawia Lechowi Kaczyńskiemu wyraźne problemy. Nie tak dawno temu Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski został odznaczony niejaki... Leo Benhauer.



Przeczytaj...

więcej o kontrowersyjnej decyzji Howarda Webba

oraz o Euro 2008 na serwisie sport.pl

http://deser.gazeta.pl/deser/1,83453,5309696,Howard_Webb_winny_wpadki_prezydenta_.html
KIBOL1922
PostWysłany: Pią 16:56, 13 Cze 2008

Przykro to pisać: Beenhakker nie lepszy od Engela i Janasa

Wszyscy czujemy się skrzywdzeni przez pana Webba. Ja też. Ale odczuwam jeszcze coś: wielkie rozczarowanie. Takie samo jak dwa i sześć lat temu. A nawet większe. Bo przecież nie tylko ja - wszyscy wierzyli, że drużyna Leo Beenhakkera A.D.2008 będzie lepsza od drużyn Jerzego Engela A.D.2002 i Pawła Janasa A.D.2006. A w Austrii bezlitośnie wyszło na jaw, że nie jest. I zakończy start w mistrzostwach jak tamte. To znaczy chciałbym, żeby zakończyła. Bo tamte zespoły swoje ostatnie mecze przynajmniej wygrały... A ten?

Niestety: na Euro okazało się, że polska piłka nadal jest byle jaka i nie zmieni tego jedna krzywdząca decyzja sędziego. Gramy na tym turnieju brzydko, wolno, chaotycznie i nieskutecznie. Tak straszną grę w wykonaniu polskiej reprezentacji, jak w I połowie meczu z Austrią, widziałem wcześniej tylko raz. Na nieszczęście wybrałem się w 2001 roku na mecz do Mińska, wtedy jedyny raz w dziejach jeden piłkarz strzelił Polakom aż cztery gole w jednym spotkaniu (ktoś pamięta Romana Wasiliuka?)

Nie wiem co takiego jest w polskiej drużynie, że w XXI wieku na mistrzowskich imprezach regularnie aspiruje do miana najgorszej ekipy turnieju. Po meczu z Portugalią w Chorzowie wydawało mi się, że wreszcie przekroczyliśmy pułap niemożności, że otrząsnęliśmy się z tej kiślowatej bylejakości. Wydawało mi się...

Nie wiem jak sobie wytłumaczyć fakt, że piłkarze, którzy w eliminacjach pokazali, że potrafią, teraz pokazują, że nie potrafią. Szczególnie przykro było oglądać Smolarka. Ebi przez te dwa mecze miotał się bezsilnie jak ryba w sieci. Na zbliżeniach wyglądał mi na zabiedzonego, zniechęconego, zmęczonego, wręcz chorego. Może coś mu dolega?

A co dolega jego kolegom ze skrajnej pomocy? Młot pneumatyczny w lewej nodze Jacka Krzynówka to trochę mało. Bo oprócz młota Krzynówek na razie nie pokazał nic. O Bąku, liderze obrony, nie chcę pisać w ogóle, zaczynam drżeć, kiedy przypomnę sobie ile razy w ciągu 180 minut rywale znajdowali się w idealnych sytuacjach sam na sam z Arturem Borucem...

No i przygnębia mnie potwornie fakt, że do tej drużyny nagle ktoś spada z nieba od razu stając się niekwestionowanym liderem, najlepszym piłkarzem, jedynym, który w każdej sytuacji wie jak chce zagrać. Bez Rogera bylibyśmy na Praterstadionie jak dzieci we mgle (a i tak byliśmy). Ktoś powie: była walka, nieustępliwość, momentami nasza gra wyglądała całkiem dobrze. Ale pamiętajmy: przecież to była tylko Austria, już wcześniej obwołana najsłabszą drużyną Euro! Na wieść o tym, że ją wylosowaliśmy rżała przecież radośnie cała Polska. I... słusznie. Myślę, że gdyby Austria grała jako klub w polskiej ekstraklasie nie załapałaby się do pierwszej trójki. Potencjał czysto piłkarski ma malutki, choć przygotowanie fizyczne może zaimponować. I gdyby nie Boruc właśnie ta lekceważona Austria omal nie dała nam jednej z najbardziej bolesnych nauczek w dziejach polskiej piłki.

Reasumując: wielka klapa. Ale mimo depresyjnego nastroju znajduję jednak różnicę między Engelem i Janasem, a Beenhakkerem. Tak jak nie chciałem, żeby dwaj pierwsi zachowali posady po nieudanych mistrzostwach świata, tak chcę, żeby Leo Beenhakker po nieudanych mistrzostwach Europy nadal prowadził naszą reprezentację (tak, wiem, że ma ważny kontrakt, ale to przecież dla chcących nie jest to przeszkoda nie do przeskoczenia). Engel i Janas nie dawali mi tego co Holender - przeczucia, nadziei, że z nim na ławce po wywalczeniu kolejnego awansu następne mistrzostwa świata - te w 2010 roku - mogłyby się wreszcie dla biało-czerwonych skończyć inaczej niż klapą. Niechby turniej w RPA potoczył się przynajmniej jak w 1986 roku, niechby nasi przynajmniej wyszli z grupy. Bo żeby skończył się jak w roku 1982 - już nie wierzę. Nie z tą generacją piłkarzy.

PS A poza tym uważam, że ekstraklasa powinna zostać Polonii zwrócona.
piątek, 13 czerwca 2008, pavelczado

http://czado.blox.pl/2008/06/Przykro-to-pisac-Beenhakker-nie-lepszy-od-Engela.html
KIBOL1922
PostWysłany: Pią 16:50, 13 Cze 2008

Boruc: Nienawidzę takich sytuacji, nienawidzę
not. rb, dw misza
2008-06-13, ostatnia aktualizacja 2008-06-13 09:42
Zobacz powiększenie
Artur Boruc
Fot. Rados3aw JóYwiak / AG
Większość polskich piłkarzy krytykowała sędziego. Wyłamał się Artur Boruc: - Sędzia? To w końcu my gramy i biegamy za piłką po boisku. Przykro mi, bo takie remisy, z zespołami gorszymi od siebie, bolą bardziej niż porażki z lepszym od siebie - powiedział bramkarz reprezentacji. Rozgoryczony był Paweł Golański: - Czuję się oszukany jako piłkarz i Polak. Jasne, mogliśmy wcześniej strzelić drugiego gola, ale takich karnych się nie dyktuje - mówił po meczu
ZOBACZ TAKŻE

* Dlaczego Leo Beenhakker musi zostać? (13-06-08, 13:34) http://www.sport.pl/sport/1,65025,5310056,Dlaczego_Leo_Beenhakker_musi_zostac_.html
* Internauci po meczu: Może sędziowie pomogą Austrii z Niemcami? *(13-06-08, 11:49) http://www.sport.pl/sport/1,65025,5309552,Internauci_po_meczu__Moze_sedziowie_pomoga_Austrii.html
* Czarnecki: Sędzia ukradł nam zwycięstwo (13-06-08, 10:32) http://www.sport.pl/sport/1,65025,5309125,Czarnecki__Sedzia_ukradl_nam_zwyciestwo.html
* Austriacka prasa: Cud wiedeński! Bóg futbolu nas wysłuchał! l (13-06-08, 10:23) http://www.sport.pl/sport/1,65025,5309148,Austriacka_prasa__Cud_wiedenski__Bog_futbolu_nas_wysluchal_.html
* Prasa po remisie z Austrią: Skandal! Tylko cud może nas uratować (13-06-08, 08:43) http://www.sport.pl/sport/1,65025,5308922,Prasa_po_remisie_z_Austria__Skandal__Tylko_cud_moze.html
* Rafał Stec: Polska, Roger i wielka czarna dziura (13-06-08, 07:00) http://www.sport.pl/sport/1,65025,5308658,Rafal_Stec__Polska__Roger_i_wielka_czarna_dziura.html
* Roger Guerreiro: Jestem załamany (13-06-08, 07:00) http://www.sport.pl/sport/1,65025,5308669,Roger_Guerreiro__Jestem_zalamany.html
* Sędzia Ryszka: Karny problematyczny, gol dla Polski ze spalonego (13-06-08, 00:14) http://www.sport.pl/sport/1,65025,5308670,Sedzia_Ryszka__Karny_problematyczny__gol_dla_Polski.html
* Lewandowski: To jest k... skandal (13-06-08, 00:14) http://www.sport.pl/sport/1,65025,5308672,Lewandowski__To_jest_k____skandal.html
* Zabrakło tak niewiele... Kibice załamani (12-06-08, 23:49) http://www.sport.pl/sport/1,65025,5308628,Zabraklo_tak_niewiele____Kibice_zalamani.html
* Roger, piłkarz z innej bajki - analiza statystyczna (12-06-08, 23:24) http://www.sport.pl/sport/1,90858,5308562,Roger__pilkarz_z_innej_bajki___analiza_statystyczna.html
* Leo Beenhakker: "Nie wierzę w awans do ćwierćfinału" (12-06-08, 23:18) http://www.sport.pl/sport/1,90858,5308529,Leo_Beenhakker___Nie_wierze_w_awans_do_cwiercfinalu_.html
* Dramat Polaków. Karny w ostatniej minucie! http://www.sport.pl/sport/77,89343,5307363,Dramat_Polakow__Karny_w_ostatniej_minucie_.html

POSŁUCHAJ

* Radio TOK FM: Nastroje po meczu Polska-Austria (13-06-08, 12:45) http://serwisy.gazeta.pl/tokfm/4,59306,,,,5309764.html

SERWISY

* Euro 2008 http://www.sport.pl/pilka/0,88768.html

Polacy mówią o meczu z Austrią:

Paweł Golański: Czuję się oszukany jako piłkarz i Polak. Jasne, mogliśmy wcześniej strzelić drugiego gola, ale takich karnych się nie dyktuje. Przed mistrzostwami mieliśmy spotkanie z przedstawicielem FIFA na temat sędziowania. Powiedziano nam, że każda próba symulowania, wymuszania karnego będzie karana kartką. Dlaczego więc Vastić jej nie dostał na początku drugiej połowy? Co do naszej bramki - spalonego nie było. Widzieliśmy tę sytuację na powtórkach, w szatni. W pierwszej połowie graliśmy słabo, w drugiej oni nie stworzyli sobie sytuacji. O szansach na ćwierćfinał nie mówię, nadzieję odebrał nam sędzia.

Mariusz Jop: Na początku nie zrozumiałem się z Marcinem Wasilewskim. Myślałem, że jestem sam, nie widziałem tego Austriaka. Dobrze, że dziś mieliśmy Artura w bramce. W drugiej sytuacji, po naszym rożnym, poszła kontra i bodaj Michał Żewłakow nie wyszedł do spalonego. Ale nie spodziewałem się zmiany w przerwie. Jasne, że takie karne z "kapelusza się zdarzają, tylko dlaczego to zawsze spotyka nas?

Dariusz Dudka: Sędzia odebrał nam szanse na ćwierćfinał. Jakby każdy arbiter gwizdał takie faule, to w każdym meczu byłoby po dziesięć karnych. Na początku źle sobie podpowiadaliśmy, znowu zawiodła komunikacja. Zaczęliśmy mecz źle mentalnie, złe było wszystko: od ustawienia przez podania do akcji. Potem się uspokoiliśmy, odepchnęliśmy Austriaków od naszej bramki. A w końcu i tak o wszystkim zdecydował sędzia... Na nic nasz wysiłek.

Artur Boruc: Nienawidzę takich sytuacji, nienawidzę. Coś sobie obiecujemy, mówimy, a potem... wygląda to kompletnie odwrotnie. No, ale od tego jestem żeby bronić. Nie wyciągamy żadnych wniosków z pomyłek i to boli. W końcu wybrnęliśmy z opresji, ale jak się okazało - nie do końca. Sędzia? To w końcu my gramy i biegamy za piłką po boisku. Dziś nam nie pomógł, to fakt. Takie życie. Nie ma żadnego znaczenia, że nie było kołyski dla mojego synka... Przykro mi, bo takie remisy, z zespołami gorszymi od siebie, bolą bardziej niż porażki z lepszym od siebie, kiedy nie możesz nic poradzić.

Boruc skapitulował dopiero po karnym http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/10,88723,5308671,Ivica_Vastic_pograza_Polakow.html


Jacek Bąk: Nie mam słów. A Anglii takich karnych ten pan pewnie nigdy by nie gwizdnął. W ostatniej chwili opanowałem nerwy, bo mało brakowało, a złapałbym tego gościa za gardło. Jeden człowiek decyduje o naszym wysiłku, poświęceniu... Marnuje to. Czuję się, jakbym dziś przegrał. Początek był taki sam jak z Niemcami. Błąd gonił błąd, ale Artur jest w wielkiej formie. "Jedziemy" do końca. Jak jeszcze jest szansa, trzeba spróbować.

Marek Saganowski: Kiedyś grałem na prawej pomocy. To było dziesięć lat temu w młodzieżówce, w meczu z Włochami w Katowicach. A potem wystawił mnie na tej pozycji trener Polak w ŁKS, w meczu z Pogonią. O tym, że zagram z Austrią, dowiedziałem się rano. Miałem być skrzydłowym, ale zejść do ataku i zobaczyć, jak zareaguje rywal. Tymczasem, to on lepiej wytrzymał psychicznie i na początku było z nami krucho. Pogubiliśmy się zupełnie. Od samego początku arbiter nie był sprawiedliwy, obawialiśmy się tego. Po porażce Szwajcarii głupio przecież byłoby, żeby obaj gospodarze odpadli po pięciu dniach turnieju. Skoro awans jest możliwy, to zaczekajmy do poniedziałku. Czy wygralibyśmy zasłużenie? W Southampton, dzień po meczu, zawsze mamy analizę spotkania i pada to pytanie. Odpowiedź jest jedna: liczą się gole i wynik, za parę lat wszyscy zapomną, co by było, gdyby... O arbitrze powiem jedno: gdyby pan Webb podyktował taką jedenastkę w Premier League, odpocząłby od sędziowania przez parę miesięcy.

Saganowski strzela, Roger poprawia i gol http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/10,88723,5308370,Roger_strzela_bramke_dla_Polakow.html


Mistrzostwa Europy w BetClick.com. Darmowa rejestracja, oferta bez ryzyka.
Sprawdź szczegóły tutaj - reklama http://www.betclick.com/partner.aspx?p=SPL7&z=c5&l=ldp_1

http://www.sport.pl/sport/1,90858,5308652,Boruc__Nienawidze_takich_sytuacji__nienawidze.html
KIBOL1922
PostWysłany: Pią 14:16, 13 Cze 2008

Prawdziwe życie na Euro 2008 toczy się w centrach miast, gdzie zorganizowano specjalne strefy dla kibiców zwane fanzonami. To tutaj zbiera się wielotysięczny tłum, który zajmuje się wszystkim, tylko nie oglądaniem meczów.

Niektórzy bez opamiętania jedzą i piją. Ceny specjalnie wyważone: piwo w Klagenfurcie

– 4 euro plus 2 euro kaucji za kubek, bułka z serdelkiem – 3 euro, ciepły posiłek – od 7 do 10 euro. W Wiedniu wszystko droższe o jakieś 50 centów, ale za to darmowe toalety (w Klagenfurcie płatne), czyli na jedno wychodzi.

Pod opieką Mastercard

Jak już się najemy, to możemy oddać się zabawie: mamy energicznych didżejów, którzy raczą ludzi dźwiękiem zepsutej młockarni. Kiedyś rezydowali tu klasycy wiedeńscy – Haydn, Mozart i Beethoven, dzisiaj w knajpach i na placach słychać austro-niemieckie disco polo z elementami jodłowania.

Gdy się wchodzi do fanzony, widać wszystko, tylko nie rzeczy związane z futbolem: logo sponsorów, co radośniejsze twarze ludzi z różnych krajów złączonych w braterskich uściskach. Do aktów agresji w zasadzie nie dochodzi, bo niby na jakim tle miałoby dochodzić: wszyscy jesteśmy jedną wielką futbolową rodziną pod matczyną opieką Tyskiego, Continentala, Mastercard i McDonald’s. Czy ktoś widział, by w McDonaldzie dochodziło do awantur?

Ta szaleńcza zabawa jest filmowana i pokazywana na żywo na ogromnych ekranach w przerwach między reklamami sponsorów, którzy zapłacili za organizację mistrzostw. Widać uśmiechnięte kobiety z twarzami subtelnie zdobionymi barwami narodowymi.

Niektóre, co bardziej odważne, malują sobie flagi ulubionych drużyn na dekolcie albo na odkrytych (bo upał tu niemiłosierny) udach i ramionach. Dzieci grają w piłkarzyki. W Wiedniu widziałem je w rewelacyjnej wersji: graczami były plastikowe kolorowe misie metrowej wysokości, aby nimi poruszać, trzeba było kręcić specjalną kierownicą umieszczoną na końcu długiej rury.

W oku kamery

Pod wieczór zaczynają się mecze. Tak mi się przynajmniej wydaje, bo pewności mieć nie można. W końcu mecz jest takim samym elementem tworzonej na ekranie wirtualnej rzeczywistości jak reklamy sponsorów, komputerowe animacje ostrzegające przed kradzieżą i zanieczyszczaniem środowiska czy występy austriackich gwiazd rocka. Aby znaleźć się w oku kamery, nie trzeba znać składów drużyn, nie trzeba wiedzieć, co to jest spalony ani kim był Platini, Cruyff czy Beckenbauer – wystarczy co jakiś czas spojrzeć na ekran i podzielić wybuch radości z sąsiadem po strzeleniu bramki. Wszystko jedno przez kogo.

W Wiedniu, Klagenfurcie, Salzburgu i innych miastach Euro 2008 mamy więc to, o co walczyliśmy przez całe lata 90. – salon piłkarski wypełniony konsumentami rozrywki zamiast troglodytów z nożami i kijami baseballowymi siejących popłoch na stadionach i w ich okolicach.

Oprócz tego jest jeszcze oczywiście cała masa normalnych kibiców zagubionych gdzieś pośrodku: ludzi, którzy nie rozumieją, dlaczego stadiony na mistrzostwa Europy organizowane w arcybogatych krajach mieszczą 30, a nie 60 tysięcy ludzi. Czują się oni trochę nie na miejscu, wciśnięci między pijanych Polaków wyzywających Podolskiego a radosne rodziny austriackie bijące brawo wszystkim po równo.

Kiedyś mówiliśmy, że piłka nożna to nie opera. Jest tu miejsce na prymitywne emocje, na bezkarną krytykę, która nie zna granic politycznej poprawności. Na tej imprezie dominuje kibic futbolowy w wersji wysterylizowanej, pozbawionej plemiennych zachowań.

Dlaczego? Bo taki lepiej się sprzedaje i więcej kupuje, jest ideałem dla wielkiej imprezy piłkarskiej, zwłaszcza w Europie, na kontynencie, który – jak wiadomo – nie ma żadnych problemów, a gdy tylko jakieś się pojawią, to Rada Europejska natychmiast je rozwiązuje w duchu tolerancji i zrozumienia dla wszystkich stron konfliktu.

Futbolowi analfabeci

A jeśli konfliktu nie da się rozwiązać, to najlepiej uznać, że w ogóle go nie było, i zachowywać się zgodnie z tym założeniem. Idealne kibicowanie piłkarskie w wersji Euro 2008 jest dokładnie takie jak działalność Komisji Europejskiej: na końcu musi dojść do kompromisu, bo inaczej moglibyśmy się pokłócić i co by wtedy było?

Znakomity do niedawna piłkarz irlandzki, dziś trener Roy Keane, powiedział po jednym z meczów Manchesteru United, że na stadionie tej drużyny zamiast normalnych kibiców zaczyna królować „brygada amatorów kanapek z krewetkami”. Keane jako piłkarz poczuł się obrażony obecnością tysięcy futbolowych analfabetów nasłanych przez sponsorów na najlepsze miejsca na stadionie. Traktują oni mecz jako okazję do wypicia szampana w barze za szybą, porozmawiania o cenie akcji na giełdzie i polityce swoich firm.

Nie ma się co obrażać, lepiej się przyzwyczaić. Innego kibicowania już w Europie nie będzie.
Źródło : Rzeczpospolita